– Skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją – mówił w połowie czerwca poseł PiS Przemysław Czarnek, nowy minister edukacji. To jedna z tych wypowiedzi, które przyczyniły się do stworzenia wizerunku Polski jako kraju homofobicznego i nietolerancyjnego.
Opinia poszła w świat i wywołała wiele reakcji zagranicznych. Głos zabrali m.in przewodnicząca KE Ursula von der Leyen i Joe Biden, kandydat na prezydenta USA.
27 września na swoim profilu na TT ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher poinformowała o podpisaniu listu otwartego w sprawie łamania praw osób LGBT, w którym ambasadorowie 50 państw opowiadają się za tym, by wszyscy, w tym osoby LGBTI, „mieli prawo w pełni korzystać z praw człowieka, które są uniwersalne".
Ambasadorowie wyrazili „uznanie dla ciężkiej pracy społeczności LGBTI i innych społeczności w Polsce i na całym świecie, jak i dla pracy wszystkich ludzi, których celem jest zapewnienie przestrzegania praw osób LGBTI oraz innych osób stojących przed podobnymi wyzwaniami, a także zapobieganie dyskryminacji, w szczególności motywowanej orientacją seksualną czy tożsamością płciową".
IBRiS zapytał respondentów o to, czy popierają tę inicjatywę ambasadorów. 43 proc. poparło list, a 45 proc. było tej inicjatywie przeciwnych. Niespełna 12 proc. nie miało zdania.