Wrócą rentowe patologie

Zamiast pracować dłużej do emerytury, wielu Polakom będzie się opłacało załatwić sobie rentę

Publikacja: 06.06.2012 02:33

ZUS wypłaca dziś renty o połowie mniejszej liczbie osób niezdolnych do pracy niż w 2003 r.

ZUS wypłaca dziś renty o połowie mniejszej liczbie osób niezdolnych do pracy niż w 2003 r.

Foto: PAP

Jeśli nie zmienimy zasad wyliczania rent, może się okazać, że w przyszłości będą one wyższe od emerytur. A to będzie oznaczało, że działania, które rząd podjął, by odciążyć budżet w wydatkach na emerytury, takie jak np. wydłużenie wieku emerytalnego, okażą się nieskuteczne. Bo to, co państwo na nich zaoszczędzi, wyda na renty.

Mogłoby to też zaprzepaścić lata ograniczania patologii związanych z przyznawaniem uprawnień do renty.

– W ostatnich kilku latach udało nam się drastycznie zmniejszyć liczbę osób, które pobierają to świadczenie z tytułu niezdolności do pracy. Dziś w Polsce jest proporcjonalnie tylu rencistów, co w innych krajach Unii Europejskiej – mówi Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS, i przypomina, że 20 lat temu było ich u nas trzy razy więcej, niż wynosiła wówczas średnia dla Unii.

Z danych ZUS wynika, że obecnie rentę pobiera 1,15 mln osób. W 2003 r. robiło to przeszło 2,2 mln, bo dla wielu była to szansa na zapewnienie sobie stałego i pewnego dochodu w czasach rosnącego bezrobocia.

– Była ogromna presja na lekarzy, żeby pomogli „załatwić" świadczenie. Najwięcej rencistów mieszkało w powiatach o najwyższej stopie bezrobocia – wspomina Mordasewicz.

Spadek ich liczby to jednak nie skutek znaczącej poprawy zdrowia Polaków, ale uszczelnienia systemu przyznawania rent. – Dziś decyduje o tym kilkuosobowa komisja złożona z lekarzy orzeczników, a proces przyznawania świadczeń jest wieloinstancyjny. – Nie powinniśmy pozwolić, aby liczba rencistów teraz ponownie wzrosła – mówi Aleksandra Wiktorow, była prezes ZUS.

Eksperci są przekonani, że jeśli nie dojdzie do reformy systemu rentowego, wkrótce Polacy zamiast przechodzić na częściowe emerytury, które są niskie i w dodatku uszczuplają kapitał emerytalny, będą za wszelką cenę walczyć o przyznanie renty. – Ciśnienie, żeby ją otrzymać, będzie ogromne – mówi prof. Marek Góra z SGH.

A jest o co walczyć, bo obecnie najniższa to 799 zł. Aby ją otrzymać, osoba 30-letnia musi mieć co najmniej pięcioletni staż zawodowy. Im ktoś jest starszy, tym staż wymagany do uzyskania minimalnego świadczenia jest wyższy, ale też dzięki latom pracy renta jest wyższa. Dziś przeciętne świadczenie z tytułu niezdolności do pracy to 1416 zł.

Kiedy rencista osiąga wiek emerytalny, przechodzi na emeryturę. Zgodnie z przepisami, nie może ona być niższa, niż otrzymywana wcześniej renta. – A to by oznaczało, że nawet jeśli rencista uzbiera bardzo mały kapitał, dostanie wyższą emeryturę – tłumaczy Wiktorow.

Co należałoby zmienić? Zdaniem ekspertów oba świadczenia powinny być liczone na podstawie zgromadzonego kapitału. – Bralibyśmy pod uwagę to, co osobie niezdolnej do pracy udało się do tej pory odłożyć, oraz prognozowalibyśmy, jak potoczyłaby się jej kariera zawodowa i ile by zarabiał. Dopiero na tej podstawie wyliczalibyśmy jej świadczenie – tłumaczy Mordasewicz.

Zmiany w systemie emerytalnym planowane były już w 2008 r. Uchwalona wówczas ustawa wprowadzała zasadę, że renta byłaby świadczeniem uzależnionym od wcześniejszych zarobków, a rencista mógłby dorabiać bez ograniczeń. Na takie rozwiązanie nie zgodził się jednak prezydent Lech Kaczyński, który zawetował ustawę. Od tej pory rząd PO – PSL nie wrócił do sprawy.

Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”