Akademia Dyplomatyczna, nosząca od kilku lat formalną nazwę Akademii Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, nie może narzekać na brak zainteresowania. W 2018 roku ówczesny szef MSZ Jacek Czaputowicz mówił, że o jedno miejsce ubiega się ponad dziesięć osób. Wkrótce może ona stracić na znaczeniu. Tak wynika z zapowiedzi MSZ uchwalenia nowej ustawy o służbie zagranicznej.
Obecnie do dyplomacji zazwyczaj trafia się z akademii bądź z korpusu służby cywilnej, której częścią jest formalnie służba zagraniczna. Inne zasady dotyczą ambasadorów mianowanych przez prezydenta, więc zdarza się, że zostają nimi np. dziennikarze.
Luźniejsze zasady
Nowa ustawa ma zmienić zasady po to, by – jak informuje MSZ – dyplomatami mogli zostawać „eksperci, ludzie biznesu oraz urzędnicy z doświadczeniem międzynarodowym". Z opisu w wykazie prac legislacyjnych rządu wynika także, że możliwe ma stać się też „zatrudnienie młodych ludzi, zaraz po zakończeniu studiów, na okres próbny na placówce zagranicznej".
– Od lat, niezależnie od tego, kto rządzi, mówi się, że potrzebny jest łatwiejszy dostęp młodych ludzi znających języki – mówi europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Poseł KO Robert Tyszkiewicz obawia się jednak, że nie chodzi tu o profesjonalizację, lecz obsadzenie kadr ludźmi wiernymi PiS. – W poprzedniej kadencji MSZ przygotowało już inną nowelizację ustawy o służbie zagranicznej, zakładającą zwolnienie wszystkich pracowników. Myślę, że oddaje to pogląd PiS na temat polskiej dyplomacji – mówi.