– Premier nie uwzględnił odwołań i skierowaliśmy w każdej sprawie, a jest ich cztery, skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – mówi nam mec. Marek Małecki, pełnomocnik Banasia.
Do poziomu „tajne”
Odebranie przez ABW certyfikatów na wszystkich poziomach (od poufne do ściśle tajne) osobie piastującej funkcję prezesa, która i tak posiada dostęp – tyle że z mocy prawa, a nie decyzji ABW – to sprawa bez precedensu. Marian Banaś nie ma poświadczenia bezpieczeństwa do informacji niejawnych, ale... i tak ma w nie wgląd. Ustawa o dostępie do informacji niejawnych nie pozwala cofnąć dostępu najważniejszym osobom w państwie – takim jak marszałek Sejmu i Senatu, premier czy właśnie prezes NIK. Chodzi o to, żeby służby nie używały tego argumentu jako pretekstu do usuwania osób ze stanowiska.
Czytaj więcej
25 stycznia posłowie będą decydować o immunitecie prezesa NIK.
Art. 34 ust. 10 tej ustawy mówi, że wobec wspomnianych osób postępowania sprawdzającego (czyli ich weryfikacji) się nie przeprowadza. Przeprowadza się je tylko wobec kandydatów na te stanowiska, o ile wniosek złoży organ powołujący, w tym przypadku marszałek Sejmu. Jak pisała „Rzeczpospolita”, marszałek przed powołaniem Banasia do NIK (w sierpniu 2019 r.) takiego wniosku nie złożył – bo jako minister finansów miał on ważne poświadczenie.
Dlatego prezes NIK nie zgodził się z decyzją o cofnięciu mu certyfikatów (kiedy dokładnie je cofnięto, służby nie ujawniają). W opinii prawnej podkreślił, że „dostęp do informacji niejawnych ma „z mocy prawa, a nie na podstawie uzyskanego poświadczenia bezpieczeństwa, które jest wynikiem postępowania sprawdzającego”.