Andżelika Borys urodziła się w Grodnie 1973 roku. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechał a do Polski i podjęła naukę w technikum pedagogicznego w Zamościu, a następnie ukończyła studia na Wydziale Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku. Mając w rękach dyplom, nie zamieszkała w Polsce, wróciła na Białoruś, by tam uczyć języka polskiego.
Do działającego wówczas jeszcze legalnie Związku Polaków na Białorusi (ZPB) wstąpiła, gdy na jego czele stał znany działacz mniejszości polskiej i opozycji demokratycznej na Białorusi Tadeusz Gawin. Po kilku latach Borys stanęła na czele wydziału edukacji ZPB. Ale już w 2000 roku Gawina zastąpił historyk Tadeusz Kruczkowski, pod którego rządami relacje organizacji z rządzącym wówczas jeszcze pierwszą kadencję Aleksandrem Łukaszenką znacząco się ociepliły. Ten romans, po tym gdy w kraju doszło już do zaginięć czołowych opozycjonistów, nie wszystkim odpowiadał.
Czytaj więcej
Wolał zostać w więzieniu, niż opuścić ojczystą ziemię. Jest bohaterem dla rodaków i wzorem dla dziennikarzy.
Prędko zdobywająca pozycję w ZPB młoda nauczycielka Borys kandydowała na prezesa organizacji w wyborach w 2005 roku. I, ku zaskoczeniu wszystkich, wygrała. Ale władze białoruskie unieważniły decyzję zjazdu, odebrały wszystkie 16. Domów Polskich i utworzyły własny Związek Polaków z własnym zarządem i prezesem. Andżelika Borys, poparta przez większość działaczy związku, stanęła wówczas na czele nieuznawanego przez Mińsk ZPB, de facto przenosząc działalność do podziemia.
Następne lata nie były łatwe. Ciągle była przesłuchiwana, niszczono jej mienie i nawet grożono krewnym. Podrzucano narkotyki i próbowano sfałszować sprawę karną. W 2010 roku Borys odeszła ze stanowiska, tłumaczyła to „powodami osobistymi”. Jednak wówczas trwała już odwilż w relacjach Białorusi z Zachodem, w tym również Polską. Dyplomacja podejmowała próbę przekonania dyktatora do przemian demokratycznych, a Borys sugerowano, że jak odsunie się na jakiś czas na bok, reżim może złagodzić swoje zachowanie wobec ZPB.