Kolejny podejrzany w aferze wyciągowej

Zarzuty zaniedbania obowiązków, działania na szkodę interesu publicznego i w celu uzyskania korzyści majątkowych usłyszał były dyrektor Lasów Państwowych

Publikacja: 28.03.2011 01:45

Jak wynika ze stenogramów CBA, Mirosław Drzewiecki miał pomagać w przyspieszeniu korzystnej dla Sobi

Jak wynika ze stenogramów CBA, Mirosław Drzewiecki miał pomagać w przyspieszeniu korzystnej dla Sobiesiaka decyzji Ministerstwa Środowiska o wylesieniu gruntów pod wyciąg.

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Śledczy z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu od kilku miesięcy badają tzw. aferę wyciągową, którą "Rz" ujawniła w styczniu 2010 r. Chodzi o nieuprawnioną budowę wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. Wyciąg ruszył kilka miesięcy przed tym, nim Winterpol, firma rodziny Ryszarda Sobiesiaka, mógł formalnie zacząć starania o zezwolenie na wycinkę lasu należącego do Lasów Państwowych (ok. pół hektara) i ubiegać się o pozwolenie na budowę.

Ale dyrektor dolnośląskich Lasów Państwowych Wojciech A. zamiast zawiadomić policję i nadzór budowlany bądź nakazać to nadleśniczemu, polecił mu zawrzeć umowę z Winterpolem "o bezumowne korzystaniu z gruntów Lasów Państwowych".

Zdaniem prokuratury zablokowało to nadzorowi budowlanemu możliwość zareagowania na samowolę budowlaną, a organom ścigania wyjaśnienie sprawy pozwolenia na budowę, które Winterpol uzyskał dzięki poświadczeniu nieprawdy. Wiceprezesi firmy Józef K. i syn Ryszarda Sobiesiaka oświadczyli bowiem, że Winterpol dysponuje prawem do gruntów, które dostał kilka miesięcy później.

A. zarzuty usłyszał w zeszłym tygodniu. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.

Z rozmów nagranych przez CBA (badając aferę wyciągową, biuro wpadło na trop afery hazardowej) wynika, że były szef Klubu PO bardzo interesował się inwestycją. O dyrektorze Lasów Państwowych Wojciechu A. Zbigniew Chlebowski mówił Sobiesiakowi, że "melduje mu na bieżąco", co się dzieje w sprawie wyciągu w Zieleńcu. Niejasna jest też rola byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Jak wynika ze stenogramów CBA, miał pomagać w przyspieszeniu korzystnej dla Sobiesiaka decyzji Ministerstwa Środowiska o wylesieniu gruntów pod wyciąg.

Prokuratura nie chce ujawniać, czy politycy są w kręgu podejrzanych. – Nie informujmy ze względu na dobro śledztwa ani o kręgu osób w zainteresowaniu śledczych, ani o charakterze podejmowanych czynności – mówi Andrzej Laskowski, rzecznik prokuratury.

Śledztwo nie skończy się, jak zakładano, 15 kwietnia. Jak informuje rzecznik, można się spodziewać wniosku o jego przedłużenie. Dotychczas zarzuty usłyszeli nadleśniczy, wiceprezes Winterpolu, szef firmy budującej drugi wyciąg na gruntach Lasów Państwowych, urzędnik wrocławskiej dyrekcji LP i burmistrz Dusznik-Zdroju.

 

Śledczy z Prokuratury Apelacyjnej w Poznaniu od kilku miesięcy badają tzw. aferę wyciągową, którą "Rz" ujawniła w styczniu 2010 r. Chodzi o nieuprawnioną budowę wyciągu narciarskiego w Zieleńcu. Wyciąg ruszył kilka miesięcy przed tym, nim Winterpol, firma rodziny Ryszarda Sobiesiaka, mógł formalnie zacząć starania o zezwolenie na wycinkę lasu należącego do Lasów Państwowych (ok. pół hektara) i ubiegać się o pozwolenie na budowę.

Ale dyrektor dolnośląskich Lasów Państwowych Wojciech A. zamiast zawiadomić policję i nadzór budowlany bądź nakazać to nadleśniczemu, polecił mu zawrzeć umowę z Winterpolem "o bezumowne korzystaniu z gruntów Lasów Państwowych".

Kraj
Nowy sondaż partyjny: KO na pozycji lidera, goni ją PiS. Kto poza Sejmem?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Kraj
Magdalena Biejat i jej strategia. Co kryje się za hasłem „Łączy nas więcej”?
Kraj
Czy Trump powinien deportować także migrantów z Polski? Wyniki sondażu
Kraj
Polacy zbadają grobowiec tajemniczego faraona
Kraj
Rzeź wołyńska i kwestia przyjęcia Ukrainy do UE i NATO. Co sądzą o tym Polacy?