Stambulski tajny protokół
Cofnijmy się o sześć lat. W 1677 roku w drogę do Stambułu wyrusza wielkie poselstwo na czele z wojewodą chełmińskim Janem Gnińskim. Jego celem jest zawarcie pokoju z potężnym sąsiadem, który nie tak dawno, korzystając z przejściowej słabości Rzeczypospolitej, zagarnął Podole. Rokowania idą jak po grudzie. W pewnym momencie chan tatarski Murad Gerej grozi nawet wtrąceniem polskiego dyplomaty do lochu. W tym momencie do gry włącza się jednak Kara Mustafa. Wielki wezyr proponuje całkowitą pacyfikację stosunków między oboma państwami. Podole wróci pod polskie panowanie, pod warunkiem całkowitej demilitaryzacji twierdzy w Kamieńcu. W zamian Rzeczpospolita zobowiąże się do nieudzielania pomocy Rosji, z którą Turcja prowadził właśnie wojnę o wschodnią Ukrainę.
Gniński, po konsultacjach z Warszawą, podpisuje porozumienie, które Sejm ochoczo zatwierdza. Zdumiona Europa gratuluje Polsce dyplomatycznego sukcesu. Podłe nastroje panują jedynie w Wiedniu oraz w Rzymie. Papież Innocenty XI marzy bowiem o zawiązaniu przeciw Turcji Świętej Ligi, a w Sobieskim upatrywał nawet wodza antymuzułmańskiej krucjaty. Nikt wszakże nie podejrzewa, że do traktatu dołączono tajny protokół, w którym król i sułtan dokonali podziału stref interesów w środkowej Europie.
Czujność szpiegów cesarza Leopolda dodatkowo uśpił fakt, że realizacja paktu nie następuje od razu. Turcy gromią pod Czehryniem armię kniazia Grigorija Romodanowskiego, lecz Rosja dopiero w 1681 roku uznaje się za pokonaną. Na zachodzie zaś kończy się kolejna runda zmagań Francji z Habsburgami. Poseł cesarski w Warszawie Johann Christoph Zierowski śle do Wiednia uspokajające raporty. Austriaków niepokoją jedynie kontakty Polaków ze zbuntowanymi panami węgierskimi. Wódz powstania kuruców Imre Thököly najwyraźniej nieświadomy istnienia paktu Sobieski–Kara Mustafa, oferuje królewiczowi Jakubowi koronę świętego Stefana. Ten jednak po konsultacjach z ojcem grzecznie, lecz stanowczo wymawia się od tego zaszczytu.
Nadchodzi lato 1683 r. i historia rusza galopem. 1 lipca Turcy przekraczają graniczną Rábę. 7 lipca Leopold I wraz z dworem ucieka z Wiednia do Linzu, a potem do Pasawy żegnany przekleństwami rodaków. 14 lipca akcja palenia przedmieść zarządzona przez hrabiego Stahremberga ma skutki uboczne. Iskry niesione przez wiatr wywołują pożar klasztoru Schotten. W pobliskiej zbrojowni eksplodują zapasy prochu, co pogłębia ogólną panikę. Staje się jasne, że Wiedeń nie utrzyma się długo. Dowódca cesarskiego wojska Karol Lotaryński, nie mogąc się doczekać posiłków z Rzeszy, wydaje Turkom bitwę, która kończy się pogromem jego niewielkiej armii. Książę ginie śmiercią bohatera. Widok jego głowy zatkniętej na pice tak przeraża wiedeńczyków, że otwierają przed najeźdźcami miejskie bramy, Stahremberga zaś związanego jak barana przekazują Kara Mustafie. Wielki wezyr, wjechawszy triumfalnie do miasta, pierwsze kroki kieruje do katedry Świętego Szczepana, która zostaje zamieniona w meczet. Symbolem nowego panowania stają się kawiarnie. Pierwszą z nich – „Dom pod błękitną butelką" – otwiera świetnie znający język turecki Jerzy Franciszek Kulczycki, herbu Sas.
Książę Maksymilian Emanuel, który nieopatrznie zawarł wojskowy sojusz z Leopoldem, ścigany przez Tatarów, rejteruje do rodzinnej Bawarii. Stąd w obawie o swój los błaga Francuzów o wstawiennictwo u sułtana. Thököly, oczyściwszy Węgry z resztki cesarskich garnizonów, ogłasza się królem. 17. dnia od rozpoczęcia tureckiej inwazji granicę przekracza 40-tysięczna armia Sobieskiego.
Janina, znak sukcesu
W Pasawie kurier wręcza Leopoldowi list od polskiego króla. Jan III powiadamia w nim, że wobec rozpadu państwa Habsburgów uważa za swój obowiązek wziąć pod opiekę Śląsk oraz bratni naród czeski. Cesarz się załamuje. Włoski misjonarz, kapucyn Marco d'Aviano, daremnie błaga go o pozostanie w kraju i stawienie czoła najeźdźcom. Leopold ucieka do Hiszpanii, w bagażu ma koronę świętego Stefana zabraną z Preszburga. W Madrycie przeżywa kolejny szok. Plotki nie kłamały: jego krewniak Karol jest kompletnym degeneratem. Hiszpańskie wojska, przed którymi drżała niegdyś cała Europa, przegrywają właśnie kolejną wojnę z Francją. Cesarz, który za młodu został przeznaczony do stanu duchownego, dochodzi do wniosku, że to znak niebios. Przyjmuje święcenia zakonne i resztę życia spędza w pałacu-klasztorze Escorial.