Przypominamy rozmowę z 2017 roku.
rp.pl: 17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wykreśliła homoseksualizm z listy chorób i zaburzeń. Co się tego dnia zmieniło?
A. Chaber, prezes Kampanii Przeciw Homofobii: Wykreślenie przez WHO orientacji homoseksualnej z listy chorób było jasnym sygnałem skierowanym głownie do środowiska medycznego, że osoby o tej orientacji nie są zaburzone. Od tego czasu wiele krajów zaprzestało podejmowania jakichkolwiek prób "leczenia" homoseksualności, a wiele z nich wprowadziło zakaz terapii reparatywnych lesbijek i gejów. Zmienił się też stosunek do pacjentów i pacjentek, których przestano uważać za chorych, tylko ze względu na ich homoseksualną orientację. Niestety w Polsce poziom dyskryminacji pacjentów i pacjentów LGBTI wciąż jest wysoki.
Prof. Lew-Starowicz kilka lat temu przeprosił publicznie za to, że niegdyś starał się leczyć homoseksualistów technikami awersyjnymi, w tym elektrowstrząsami. Czy inni powinni pójść jego śladem?
Zarówno terapie konwersyjne korzystające z elektrowstrząsów, jak i te, które mają za zadanie rozmową przekonać człowieka do znienawidzenia siebie samego, powinny zostać zakazane, a osoby, które je prowadziły powinny przeprosić swoich pacjentów i pacjentki. Z badań wynika, że tego typu zabiegi prowadzą osoby LGBT do zaburzeń psychicznych, depresji i myśli samobójczych. Człowiek nie może nienawidzić siebie i jednocześnie być szczęśliwym. Terapeuta powinien pamiętać, że jego rolą jest wspieranie pacjenta czy pacjentki w procesie samoakceptacji.