Za większością zdarzeń z tamtych lat – jak twierdzą śledczy – stał gang obcinaczy palców, który na okupach zrobił fortunę – nawet 7 mln zł. Nazwa wzięła się od brutalnej praktyki: rodzinom sprawcy wysyłali obcięte palce porwanych. Z ok. 20 uprowadzeń w kilku przypadkach ofiary zabito. Ofiarą „obcinaczy" miał być Mariusz M. z Piaseczna, który zginął, chociaż rodzina wpłaciła okup. Tragicznie skończył też Harish H., hinduski biznesmen, którego porywacze wzięli za jego zamożnego szefa i zażądali 2 mln euro okupu. Jego ciała nie znaleziono do dzisiaj. Tak jak Eweliny B., córki potentata mięsnego, którą przed uczelnią kilku mężczyzn wciągnęło do furgonetki. Nie podjęli okupu, chociaż rodzina woziła gotówkę we wskazane miejsca.
„Obcinacze" perfekcyjnie zacierali ślady i przez lata byli nieuchwytni. – W grupie był ścisły podział ról, kilkanaście samochodów tylko do przestępstw i zasada jeden telefon na jedną akcję – mówi jeden z policjantów.
Dopiero teraz śledczy przełamują zmowę milczenia – niedawno kilka osób z gangu, w tym Wojciech S. ps. Wojtas, usłyszało zarzuty, m.in. porwania Harisha H.
Sporo śmiałków
W zeszłym roku jedna osoba na siedem uprowadzonych nie wróciła do domu. W tym dobrze skończyło się każde z trzech porwań. Zwolennicy takiego zarobku wciąż jednak próbują. – To największego kalibru przestępczość kryminalna. Zawsze, kiedy mamy informację o uprowadzeniu dla okupu, komendant główny powołuje specjalną grupę funkcjonariuszy do rozwiązania sprawy – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Balcer z KGP. – Liczy się każda minuta. Może trudno uwierzyć, ale w jedną sprawę jest angażowanych w sumie ok. 300 policjantów z różnych jednostek.
Pomysłowość porywaczy jest ogromna. Mężczyźni planujący uprowadzenie dwóch synów zamożnych biznesmenów z Podhala (planowali zażądać w sumie 4 mln zł) szykowali się kilka miesięcy. Ofiary chcieli na ulicy odurzyć eterem, potem ukryć. Przeszkodzili im funkcjonariusze CBŚ, którzy wiosną tego roku zatrzymali niedoszłych sprawców. W tym roku było sześć przypadków podobnych przygotowań, które udaremniła policja.
Małopolska, w której mieszka sporo majętnych biznesmenów, to region, gdzie głośnych uprowadzeń było więcej.