To pierwszy taki manewr przy orbitalnej stacji. Japoński HTV zbliżył się do ISS na odległość ok. 10 metrów. Wtedy ramię Canadarm2 sterowane przez astronautów Nicole Stott i Boba Thirska złapało go i skierowało do śluzy. Wcześniej wszystkie pojazdy — amerykańskie promy, rosyjskie i europejskie statki — cumowały same. Do nowej metody przybijania do ISS astronauci muszą się jednak przyzwyczaić. Japońskie HTV będą częstymi gośćmi na stacji. Do 2015 roku Japonia zamierza wysłać jeszcze sześć takich maszyn na orbitę.

Bezzałogowy statek towarowy przywiózł 4,5 tony zapasów. Przede wszystkim jedzenie i wodę, ubrania, komputery oraz sprzęt do eksperymentów. HTV ma jedną ogromną zaletę, której nie posiadają konkurencyjne urządzenia. Tylko część ładunku umieszczona jest w hermetycznej ładowni. Te 3,6 tony można rozładować z wnętrza stacji. Pozostały ładunek (w tym przypadku 900 kilogramów) znajduje się na palecie na zewnątrz pojazdu. W ten sposób przewożone są duże elementy konstrukcyjne, które nie zmieściłyby się przez drzwi ładowni i śluzę stacji. Japoński statek przewiózł teraz w ten sposób części laboratorium Kibo. Za kilka dni zostaną one przetransportowane za pomocą innego mechanicznego ramienia na japoński moduł badawczy na zewnątrz stacji.

Astronauci ISS stopniowo będą teraz przenosić zaopatrzenie ze statku do wnętrza ISS. Zwolnione miejsce zajmą odpadki. Za półtora miesiąca HTV zostanie odczepiony i w kontrolowany sposób spłonie nad Pacyfikiem. HTV ma niecałe 10 metrów długości i 4,5 średnicy. Maksymalnie może przewieźć 6 ton ładunku. Od końca przyszłego roku to właśnie na tego rodzaju maszynach spoczywać będzie zadanie zaopatrywania orbitalnej stacji. Amerykańskie wahadłowce zostaną wtedy wycofane z eksploatacji. Ich rolę przejmą pojazdy japońskie, a także rosyjskie Progressy i europejskie ATV. Nad kosmicznymi towarówkami pracują również dwie prywatne firmy amerykańskie SpaceX i Orbital Sciences — informuje sieć BBC. Pojazdy o nazwach Drgaon i Cygnus wejdą do użytku nie wcześniej niż za rok.