Według ks. prof. Mariana Ruseckiego, przewodniczącego Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk, arcybiskup pospieszył się z decyzją. – W moim odczuciu i z naukowego punktu widzenia te badania należało prowadzić dalej. Choćby po to, by wytrącić argumenty przeciwnikom, osobom, które podejrzewają manipulację i oszustwo – uważa.
[srodtytul]Śledczy umarzają[/srodtytul]
Po medialnych doniesieniach o cudzie w Sokółce zajmujące się m.in. walką o przestrzeganie praw osób niewierzących Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów złożyło doniesienie do prokuratury. – Jest mało prawdopodobne, że mięsień sercowy, o którym mówi kuria, należy do żydowskiego proroka ukrzyżowanego dwa tysiące lat temu – mówi dr Małgorzata Leśniak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Zastrzega, że wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka, i nie chce w tę sferę życia ingerować, ale ponieważ pojawiła się informacja o fragmencie ludzkich szczątków, to nasuwa się pytanie: co tam się wydarzyło?
Jej zdaniem prokuratura powinna zbadać, czy w Sokółce nie doszło do zbezczeszczenia zwłok i czy właściciel znalezionych tkanek umarł śmiercią naturalną. A jeśli tkanka jest pochodzenia zwierzęcego, to czy nie ma zagrożenia epidemiologicznego.
Prokuratura Rejonowa w Sokółce ogłosiła wczoraj, że śledztwa nie będzie. – Prowadzący sprawę prokurator nie zgromadził dowodów, które potwierdzałyby zaistnienie przestępstwa – informuje Anatol Pawluczuk, prokurator rejonowy w Sokółce. Szczegółów postępowania nie zdradza.
[srodtytul]Czekają na pielgrzymów[/srodtytul]
W samej Sokółce zdania na temat tego, co wydarzyło się w kościele, są podzielone. Ale już z tego, że o miasteczku zrobiło się głośno, zadowoleni są urzędnicy.
– To promocja, za którą nie płacimy – ocenia Zbigniew Tochwin, sekretarz miejscowego urzędu miasta. – Jeśli zjawisko zostanie uznane za cud, skorzystają na tym wszyscy mieszkańcy. Należy się spodziewać pielgrzymów, dla których będziemy musieli przygotować odpowiednie zaplecze gastronomiczne i noclegowe.
W zajeździe sąsiadującym z kościołem św. Antoniego już zacierają ręce. – Dobrze żyjemy z proboszczem, więc jak coś się wyjaśni, to będziemy mieli u siebie tłumy – cieszy się recepcjonistka.
Pierwsi turyści już się pojawili. Po mieście krąży wieść o góralach, którzy odwiedzili „cudowną parafię”. – Na mszach widać nowe twarze i większe niż dotychczas zainteresowanie naszą parafią – ucina pytanie proboszcz Gniedziejko.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=t.niespial@rp.pl]t.niespial@rp.pl[/mail]