Popularny nad Dnieprem portal Ukraińska Prawda od początku wojny codziennie publikuje nowe dane statystyczne obrazujące skalę rosyjskich strat wojennych. Tylko w niedzielę Władimir Putin miał stracić ponad 1300 swoich żołnierzy (chodzi o zabitych i rannych), a w ciągu ostatniego tygodnia – niemal 9 tys. ludzi. Z danych Kijowa wynika, że liczba Rosjan, którzy polegli lub zostali okaleczeni w trakcie trwającej od ponad trzech lat agresji, już dawno przekroczyła 900 tys. Paradoksem jest to, że te drastyczne liczby nie odstraszają ochotników, którzy codziennie zgłaszają się do centrów rekrutacyjnych w różnych zakątkach Rosji. Dlaczego chcą iść na wojnę z Ukrainą?
Dlaczego Rosjanie idą na wojnę? Putin płaci miliony rubli
„Dołącz do swoich”, „Naszym zawodem jest bronienie ojczyzny”, „Nie porzucamy swoich”. Od plakatów z takimi hasłami roi się w rosyjskiej stolicy. Na niektórych w ogóle nie ma żadnych haseł, są jedynie zdjęcia uzbrojonych po zęby żołnierzy z napisem „Wypłaty pieniężne 5 200 000”. Chodzi, rzecz jasna, o ruble. Taką kwotą (równowartość 234 tys. złotych) kuszą ochotników, którzy zdecydują się na podpisanie kontraktu z rosyjskimi siłami zbrojnymi. Na stronie internetowej moskiewskiego centrum rekrutacyjnego czytamy, że tyle żołnierz otrzymuje w ciągu roku w postaci różnego rodzaju wypłat (od władz Moskwy i resortu obrony). To bardzo duże pieniądze, nawet na warunki rosyjskiej stolicy, gdzie średnie wynagrodzenie w ubiegłym roku wynosiło około 160 tys. rubli (nieco ponad 7 tys. zł). Dodatkowo udział w wojnie z Ukrainą wiąże się z comiesięcznym wynagrodzeniem, które – jak przekonują wojskowe banery reklamowe – wynosi miesięcznie minimum 230 tys. rubli (równowartość nieco ponad 10 tys. złotych). I to nie koniec oferty Putina.
Czytaj więcej
Poprzednie wielkie ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi zakończyły się agresją na Ukrainę. Czy po...
Za samo podpisanie kontraktu, jeszcze przed wyjazdem na front, mieszkaniec rosyjskiej stolicy otrzymuje jednorazowo 1,9 mln rubli (ok. 85 tys. złotych). Ochotnikom obiecuje się, że udział w wojnie otwiera dla nich drogę m.in. do tanich kredytów mieszkaniowych czy dofinansowania dla rodzin z dziećmi. Władze rosyjskie przekonują ochotników, że państwo nawet zaopiekuje się rodzicami. I wygląda na to, że chętnych nie brakuje.
Wojna Rosji z Ukrainą. Putin rekrutuje tysiące ochotników
Tylko w ciągu pierwszych dziesięciu dni kwietnia do moskiewskiego centrum rekrutacyjnego przy ul. Jabłoczkowa zgłosiło się już niemal tysiąc osób. Z informacji niezależnego rosyjskiego portalu Wiortstka, który dotarł do niejawnych danych, wynika, że w rosyjskiej stolicy odnotowano kilkukrotny wzrost chętnych do udziału w wojnie w porównaniu z identycznym okresem z poprzednich miesięcy. Od początku roku w Moskwie kontrakt z armią Putina podpisało już ponad 6,3 tys. osób (stan na 10 kwietnia). Szacuje się, że miesięcznie Putin rekrutuje w ten sposób na wojnę z Ukrainą nawet 30 tys. osób. Były prezydent i zastępca Putina w Radzie Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew przekonywał, że w ubiegłym roku do armii codziennie zgłaszało się średnio 1000 jego rodaków.