Gen. Pacek o ofensywie Ukrainy w obwodzie kurskim: Celów militarnych nie udało się osiągnąć

Ukraina mówi wprost: my nie mamy kim walczyć. W związku z tym wyjściem jest zaatakowanie Rosji, żeby się zagotowało - mówi o ofensywie w obwodzie kurskim gen. Bogusław Pacek, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego, w przeszłości m.in. komendant-rektor Akademii Obrony Narodowej i asystent szefa Sztabu Generalnego ds. Wojsk Lądowych i Wojsk Specjalnych.

Publikacja: 06.09.2024 15:49

Ukraińscy żołnierze w obwodzie kurskim

Ukraińscy żołnierze w obwodzie kurskim

Foto: REUTERS/Viacheslav Ratynskyi/File Photo

„Rzeczpospolita”: Dziś mija miesiąc od rozpoczęcia ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim. Jak można ją ocenić z punktu widzenia wojskowego? Czy przyniosła jakieś efekty militarne, czy była głównie demonstracją tego, że Ukraina nie musi się wyłącznie bronić?

Gen. Bogusław Pacek: Ofensywa Ukrainy w Rosji z wojskowego punktu widzenia z całą pewnością miała znaczenie psychologiczno-wizerunkowe. I ono także w działaniach wojennych jest istotne. Pokazała, że Rosja nie ma potężnej armii, że nie dysponuje niezłomnym orężem i że posiada dziury w systemie obronnym państwa. Ukraińcy atakując obwód kurski niedużymi siłami pokazali, że Rosja jest bezbronna w całym obwodzie i to bezbronna na tyle, że ofensywa na głębokość ok. 30 km tak naprawdę bez przeszkód mogła być zrealizowana, bez użycia jakichś wielkich sił po stronie ukraińskiej. To jest z pewnością coś, co ocenić należy pozytywnie. Efekt zaskakującego jednak ataku Ukraińców to była kompromitacja władz wojskowych i politycznych Rosji. To także wpłynęło na obniżenie oceny władz Rosji, w tym samego Władimira Putina, jak i pogorszenie nastrojów wśród Rosjan, chociaż nie uległy one jakiejś druzgocącej zmianie, ale jednak ofensywa Ukraińców została zauważona przez społeczeństwo.

Czytaj więcej

Miesiąc od ataku Ukrainy na obwód kurski. Czy Rosja ma „bardzo krótką kołderkę”?

Natomiast typowo wojennych celów militarnych Ukrainie nie udało się osiągnąć. A były one dwojakiego rodzaju. Pierwszy to było oczekiwanie, że Rosjanie, którzy wyraźnie dominowali w obwodzie donieckim i prowadzili skuteczną ofensywę na kierunku Pokrowska, będą musieli część sił biorących udział w tym natarciu przegrupować do obwodu kurskiego, po to żeby go bronić. Ten cel nie został osiągnięty, a jeżeli nawet, to w małym stopniu, ponieważ Rosjanie przegrupowali siły z Ukrainy, ale z innych obwodów, a z obwodu donieckiego zaledwie siły rezerwowe – i to w niewielkich ilościach.

Drugi cel – bardzo istotny, także militarny – to było ukazanie państwom zachodnim, a przede wszystkim Stanom Zjednoczonym, że odpowiedzią na agresję Rosji może być nie tylko skuteczna obrona w Ukrainie, bo to Ukraińcom nie idzie na obecnym etapie zbyt dobrze, ale też zaskakujące zaatakowanie Rosji na jej terytorium. I do tego, gdyby prowadzić to dalej skutecznie, potrzebne są rakiety dalekiego zasięgu, których Rosja bardzo się obawia. Należą do nich brytyjskie rakiety Storm Shadow i bardzo oczekiwane rakiety ATACMS, amerykańskie. Jedne rażą na odległość ponad 220 km, amerykańskie na odległość ponad 320 km. Ten cel też nie został osiągnięty.

Co dałoby Ukraińcom rażenie celów na zapleczu frontu w obwodzie kurskim? I dlaczego Zachód nie wyraża zgody na użycie pocisków dalekiego zasięgu na ataki na cele wojskowe w głębi Rosji? Wiele razy już była mowa o rosyjskich czerwonych liniach – i za każdym razem przekroczenie jednej z nich, np. dostarczenie Ukrainie zachodnich czołgów podstawowych, czy myśliwców F-16 – nie prowadziło do eskalacji, której wszyscy się obawiali.

Moja osobista opinia od początku jest taka, że Ukraińcy powinni dostać taką zgodę, niezależnie od tego czy to jest działanie w obwodzie kurskim, czy nie. Mówiłem o tym na długo wcześniej przed operacją w obwodzie kurskim. Nie da się dzisiaj walczyć z Rosją w taki sposób, że Rosja może wszystko, a Ukraina walczy z jedną zawiązaną z tyłu ręką. Odpowiedź na moje oczekiwania jest w części pozytywna – ponieważ jednak i Amerykanie, i Brytyjczycy, i cały Zachód wyrazili zgodę na atakowanie terenów Rosji, ale przygranicznych. Tutaj można użyć broni zachodniej, np. atakując lotniska, bazy paliwowe, inne elementy związane bezpośrednio z tą wojną. Natomiast nie ma zgody na atakowanie celów daleko położonych od Ukrainy, które nie są bezpośrednio związane z wojną, a tego chce Ukraina. Razić w innym miejscu po to, aby się zagotowało w Rosji i aby Rosja zrozumiała, że trzeba pilnować swojego państwa, a nie atakować Ukrainy.

Tak wyglądała sytuacja na Ukrainie w 925 dniu wojny

Tak wyglądała sytuacja na Ukrainie w 925 dniu wojny

PAP

To jest moje zdanie. Natomiast jeśli chodzi o opinię na temat tego dlaczego Zachód się na to nie decyduje, wynika to z różnej oceny zagrożeń. My w Polsce najczęściej oceniamy, że nie spowodowałoby to większego zagrożenia, niż to, które dzisiaj występuje – dodanie tych rakiet spowoduje być może większe zamieszanie na froncie rozszerzonym także o Rosję, ale nie oceniamy, że to spowodowałoby użycie taktycznej broni jądrowej. Tak mówi Ukraina, tak mówią obywatele w wielu państwach w Europie. Natomiast nie wszyscy. W Niemczech tak nie mówią, w Stanach Zjednoczonych tak nie mówią. Kto ma rację? Nikt nie wie kto ma rację, bo nikt nie wie, jak daleko jest gotowa posunąć się Rosja.

Dzisiaj wiadomo natomiast, że gdyby Ukraińcy jednak wiedzieli, że to może spowodować odwet na Litwie, Łotwie, Estonii, czy w Polsce, to z punktu widzenia losów Ukrainy, to wcale nie byłoby złe…

Dziś jednoznacznie widać, że ani Ukraina militarnie tej wojny nie jest w stanie wygrać, ani Rosja też nie jest jej w stanie wygrać

Gen. Bogusław Pacek

…inaczej to wyglądałoby z naszego punktu widzenia…

…Ukraińcy mówią wyraźnie: my broni, uzbrojenia oczekujemy dużo więcej. Ale ci, którzy mówią szczerze, ci którzy są na dole i chodzą po ziemi bardzo twardo, mówią wyraźnie: my nie mamy coraz bardziej komu tego uzbrojenia dawać. Ponieważ my nie mamy przeszkolonych żołnierzy, nie mamy żołnierzy nowych. Po wprowadzeniu nowej ustawy o mobilizacji miało być 600 tysięcy – nie ma tych 600 tysięcy, jakiś może mały procent udało się wcielić do wojska. Ustawa o mobilizacji nie działa. Ukraińcy nadal chcą jechać za granicę, a nie na front – i o tym mówimy rzadko, a to jest dziś podstawowym problemem Ukrainy, który Ukraina w retoryce wojennej omija. Mówi cały czas o Patriotach i F-16 , a nie mówi tego, co ja słyszę bezpośrednio z ust walczących Ukraińców: my dowódcy nie mamy coraz bardziej komu dać tego kolejnego środka bojowego. To jest wielki problem, wielki dramat Ukrainy. Rosja ma tych żołnierzy, Rosja może dać żołnierzy dużo, dużo więcej. Ukraina ich nie ma ze względu na dużą migrację, ze względu na zmniejszenie woli walki, ze względu na to wszystko, co obserwujemy, Ukraina mówi wprost: my nie mamy kim walczyć. W związku z tym wyjściem jest zaatakowanie Rosji, żeby się zagotowało. A na pytanie: co będzie, jak zaatakują Zachód, odpowiedź Ukraińców jest bardzo prosta: świetnie, to Zachód wejdzie do walki. I nie będziemy walczyć sami przy wsparciu Zachodu, tylko będziemy walczyć razem z Zachodem. Z punktu widzenia Ukrainy to byłoby bardzo korzystne.

Czy to co pan mówi oznacza, że Ukraina nie będzie już w stanie odbić ziem zajętych przez Rosję, bo nie będzie miała kim tego zrobić? Środkami militarnymi nie może już zbyt wiele osiągnąć?

To tak do końca nie jest. Ja nie jestem przekonany, że Ukraina nie ma możliwości odbijania. To jest wojna, która długo trwa. W związku z tym wierzę w to, że Ukrainie uda się zmobilizować żołnierzy, że będzie ich coraz więcej szkolonych. Że Zachód będzie zmieniał metodę dostarczania uzbrojenia i amunicji, jak się już sam dozbroi, to będzie też bardziej myślał o Ukrainie. To może być bardzo różnie. Dziś jednoznacznie widać, że ani Ukraina militarnie tej wojny nie jest w stanie wygrać, ani Rosja też nie jest jej w stanie wygrać. Bo Rosja, gdyby była w stanie tę wojnę wygrać, to powinna wygrać ją teraz. Ukraina od początku jeszcze nigdy nie pokazywała ze swojej strony tak wielu słabości, które dzisiaj w obronie widać. Sami Ukraińcy potwierdzają, że postępy rosyjskie na kierunku Pokrowska przez długi czas były wyraźne, że im jest bardzo trudno się bronić, że brakuje wielu rzeczy, że brakuje żołnierzy. To jest dobry czas dla Rosji, aby przechylić losy tej wojny na swoją korzyść. Tego nie robią nie tylko ze względu na to, że czekają na wybory w Stanach Zjednoczonych, ale też ze względu na określone, ograniczone możliwości. Mają dużo ludzi, ale jednak walczą nie na swoim terenie – muszą wszystko dowieźć, zaopatrzyć, zorganizować. Zawsze łatwiej się jest bronić niż atakować. Dziś Rosja wie, że Zachód też wspiera Ukrainę taką metodą: im bardziej Rosji dobrze idzie, tym bardziej Zachód zaczyna wspierać Ukrainę – i znowu się robi sytuacja patowa. Zachód trochę mniej pomaga – wtedy Rosja rozwija ofensywę. To jest taka sinusoida, to widać od początku tej wojny. Rosja też wie, że militarnie wygrana nic nie daje. Bo dziś dla Rosji zajęcie czterech obwodów to żadna wygrana. Dla Rosji sens jest jeden: albo Ukraina bez NATO i cała Ukraina jako przyszłe państwo związkowe w przyszłym imperium rosyjskim. Albo – i to albo to już jest patowa sytuacja – bo nawet jeśli Rosja otrzyma dwa czy cztery obwody, nawet gdy dostanie Krym, to po co była ta wojna, jeżeli pozostała część Ukrainy będzie w UE i w NATO. To i tak będzie przegrana Rosji strategicznie. I tak bazy NATO-wskie, to czego tak się boją Rosjanie, będą mogli stanąć pod Kijowem.

Ta wojna, wszystko na to wskazuje , zakończy się sytuacją patową dla obu stron – i według mnie zakończy się rokowaniami pokojowymi, przy wsparciu USA, być może niektórych państw Zachodu, być może Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii. A z drugiej strony Chińska Republika Ludowa zdecydowanie wspierająca Rosję.

„Rzeczpospolita”: Dziś mija miesiąc od rozpoczęcia ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim. Jak można ją ocenić z punktu widzenia wojskowego? Czy przyniosła jakieś efekty militarne, czy była głównie demonstracją tego, że Ukraina nie musi się wyłącznie bronić?

Gen. Bogusław Pacek: Ofensywa Ukrainy w Rosji z wojskowego punktu widzenia z całą pewnością miała znaczenie psychologiczno-wizerunkowe. I ono także w działaniach wojennych jest istotne. Pokazała, że Rosja nie ma potężnej armii, że nie dysponuje niezłomnym orężem i że posiada dziury w systemie obronnym państwa. Ukraińcy atakując obwód kurski niedużymi siłami pokazali, że Rosja jest bezbronna w całym obwodzie i to bezbronna na tyle, że ofensywa na głębokość ok. 30 km tak naprawdę bez przeszkód mogła być zrealizowana, bez użycia jakichś wielkich sił po stronie ukraińskiej. To jest z pewnością coś, co ocenić należy pozytywnie. Efekt zaskakującego jednak ataku Ukraińców to była kompromitacja władz wojskowych i politycznych Rosji. To także wpłynęło na obniżenie oceny władz Rosji, w tym samego Władimira Putina, jak i pogorszenie nastrojów wśród Rosjan, chociaż nie uległy one jakiejś druzgocącej zmianie, ale jednak ofensywa Ukraińców została zauważona przez społeczeństwo.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Rosjanom nie udaje się odbić obwodu kurskiego
Konflikty zbrojne
Izrael ostrzelany z terytorium Jemenu. W Tel Awiwie zawyły syreny
Konflikty zbrojne
Zełenski podał termin kolejnego Szczytu Pokojowego. Rosja zostanie zaproszona
Konflikty zbrojne
Rosja produkuje nowe drony-kamikadze. Części pozyskuje z Chin
Konflikty zbrojne
Władimir Putin grozi państwom NATO. "Stan wojny z Rosją"
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne