Coraz słabsze ataki na wschodzie Ukrainy

Rosyjska armia traci na froncie impet, ukraińskie oddziały próbują uderzyć w jej głębokie zaplecze.

Publikacja: 21.03.2023 22:06

Płonie Czasiw Jar, gdzie Ukraińcy bronią drogi zaopatrzeniowej do Bachmutu

Płonie Czasiw Jar, gdzie Ukraińcy bronią drogi zaopatrzeniowej do Bachmutu

Foto: Aris Messinis / AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 391

„Z samego rana paniczne wiadomości zaczęli rozpowszechniać rosyjscy blogerzy o naszym kontrataku w Bachmucie: »Wagnerowcy mogą być osaczeni, ale trzymają się«, »Ponad 800 zabitych i tyle samo rannych«. Nie sądzę, by to była prawda, ale miło to wyglądało z rana” – napisał jeden z ukraińskich żołnierzy ze spokojnego odcinka frontu. Po śniadaniu z nudów przeglądał internet.

Tymczasem w okolicach Bachmutu ukraińskie oddziały naprawdę w kilku miejscach kontratakowały. Na zachód od miasta odrzucono Rosjan od drogi zaopatrzeniowej do Konstantiniwki. Jednocześnie w samej zabudowie miejskiej w kilku miejscach Rosjan wyrzucono za rzekę Bachmutkę. Ukraińcom nie udało się zlikwidować wszystkich rosyjskich przyczółków na zachodnim jej brzegu, ale znacznie zmniejszyli możliwości atakujących.

Czytaj więcej

USA wyślą systemy Patriot i czołgi na Ukrainę szybciej, niż pierwotnie planowano

Kłopot z najemnikami

– Możliwości w Bachmucie nie zostały wyczerpane – powiedziała ukraińska wiceminister obrony Anna Malar. Prawdopodobnie miała na myśli panujące powszechnie przekonanie, że obrona miasta służy zniszczeniu jak największej ilości atakujących, i takie możliwości nadal pozostały.

Niezależnie od sytuacji na froncie wódz najemników Jewgienij Prigożyn zaczął rozpowszechniać równie paniczne informacje, jak rosyjscy blogerzy. Napisał list do ministra obrony Siergieja Szojgu z prośbą, by armia wsparła jego najemników. Prigożynowi zaczyna bowiem brakować ludzi i obawia się, że ukraińska armia może uderzyć w jego rozciągnięte linie i rzeczywiście zamknąć oddziały najemników w okrążeniu. Szojgu – którego pół roku temu milioner publicznie wyzywał – nic nie odpowiedział.

„Rosyjskie władze wahają się, co robić z grupą Wagnera na froncie, jaką rolę jej przypisać. Pomimo sporów z ministerstwem obrony Prigożyn nadal posiada wpływy polityczne i duże znaczenie dla (części) regionalnych elit” – uważa amerykański Institute for the Study of War. Ale wojsko na razie nie przyszło na pomoc najemnikom i jeśli Ukraińcy znajdą jakieś słabe miejsca w ich rozciągniętych liniach obrony, to rzeczywiście mogą ich okrążyć.

Prezent dla Putina

Na razie jednak rosyjskie oddziały w innych miejscach frontu zaczęły stosować taktykę najemników spod Bachmutu. Uporczywie, od 2014 r., broniona przez Ukraińców Awidijiwka (na dalekich przedmieściach Doniecka) obecnie również jest otaczana od południa i północy. Zdobycze Rosjan zaczynają zagrażać okrążeniem ukraińskich obrońców w kolejnej miejscowości, ale chyba ich ataki zaczynają słabnąć.

Według danych ukraińskiego sztabu generalnego dzienna ilość rosyjskich ataków na froncie (a dokładniej w czterech miejscach, gdzie toczą się zajadłe walki) spada ze 140–150 (3 i 6 marca) do 83 i 69 (18 i 19 marca). Armia najezdnicza ma najwyraźniej dość i chciałaby choć chwilę odetchnąć.

Wykorzystując zmniejszającą się aktywność na froncie, Ukraińcy zaczynają sprawdzać swoje możliwości atakowania dalekiego, rosyjskiego zaplecza. W nocy z poniedziałku na wtorek kilkanaście pocisków spadło na największy kolejowy hub na okupowanym Krymie, w Dżankoju. Poprzez tę stację muszą przejeżdżać wszystkie rosyjskie transporty z Rosji do bazy w Sewastopolu lub z Kercza na tereny okupowane.

– Termin uderzenia jest bardzo intrygujący. (…) Jest bardziej niż prawdopodobne, że wprawi on Putina w duże zakłopotanie przed obliczem jego chińskiego „przyjaciela” – podsumował propagandową wagę powietrznego ciosu australijski generał Mick Ryan.

Jak wygląda strach

Ukraińcy twierdzą, że na stacji w Dżankoju zniszczony został transport rosyjskich pocisków kierowanych Kalibr. Przy tym Kijów ani nie przyznaje się do dokonania ataku, ani też nie informuje, czym go dokonano.

Miejscowi mieszkańcy twierdzą, że nadlatujące pociski wydawały charakterystyczny dźwięk, jak silnik skutera. Z tego znane są irańskie drony Shahed, kupione przez Rosję i masowo używane do atakowania Ukrainy. Podobnie do Ukraińców zachowywali się w Dżankoju rosyjscy żołnierze próbujący z karabinów zestrzelić wolno lecące pociski. Nikt nie wie jednak na pewno, co to było. Możliwe, że Ukraińcy skopiowali tanie, o nieskomplikowanej konstrukcji irańskie pociski (pod dostatkiem mieli zarówno ich odłamków, jak i całych shahedów), a teraz atakują nimi Rosjan.

– Ukraina wierzy, że może zmniejszyć rosyjską przewagę w broni dalekiego zasięgu poprzez użycie dronów. Ale przy braku przewagi powietrznej i przy solidnych (rosyjskich) systemach walki elektronicznej nie będzie to łatwe – sądzi publicysta „The Economist” Oliver Carroll.

Ale ukraiński upór musiał jednak wywrzeć wrażenie na Rosjanach. Od pewnego już czasu prowadzą oni rozległe budowy umocnień na północy Krymu, na wypadek rozbicia swych oddziałów okupujących pozostałą część Ukrainy. „Tak wygląda strach. Widać, że Rosjanie nie wierzą w powstrzymanie Ukraińców. Ich największym złudzeniem jest to, że takie umocnienia mogą powstrzymać współczesną armię. Nie mogą” – napisał jeden z zachodnich analityków wojskowych.

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1033
Konflikty zbrojne
Trwa decydujący etap wojny Rosji z Ukrainą. „Putin postawił wszystko na jedną kartę”
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie. Koreańczycy zaatakowali i polegli
Konflikty zbrojne
Schwytany Rosjanin opowiada o żołnierzach z Korei Północnej. "Sztywność i dyscyplina"
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Konflikty zbrojne
Amerykanie zestrzelili własny myśliwiec. Incydent nad Morzem Czerwonym
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku