Jego celem jest pokazanie Powstania Warszawskiego w szerokim kontekście II Wojny Światowej, jako fragmentu historii Europy. W takim ujęciu film jest w stanie zdecydowanie bardziej zainteresować innych Europejczyków. Jego projekt wspierany jest przez renomowanych historyków francuskich, którzy zajmują się dziejami najnowszymi i są pomysłodawcami oraz autorami sławnego dzieła „Czarna księga komunizmu”. Jej redaktor, Stephane Courtois odnalazł w Moskwie dokumenty dowodzące, że powstanie przeszkodziło w przygotowanej i zaplanowanej w szczegółach operacji Armii Czerwonej, która w pościgu za Niemcami miała ruszyć przez Europę, aby dokonać podboju Francji we współpracy z tamtejszymi komunistami.

TVP odrzuciła projekt, tłumacząc, że filmy dokumentalne o powstaniu wyprodukowała z okazji jego rocznicy. Dziwne, że nie wzięła pod uwagę odsłonięcia międzynarodowego wymiaru tej największej polskiej bitwy II wojny światowej. Być może uznaje, że seriale o Klosie i czterech pancernych wyczerpują jej historyczną misję dotyczącą II wojny światowej. Szczególnie interesująca jest jednak odmowa uczestnictwa w przedsięwzięciu ze strony niemieckiej telewizji publicznej ARD. W liście do projektodawców uzasadnia to ona wyeksponowaniem w scenariuszu roli Stalina, „co może zaszkodzić niemieckiej telewizji w dobrych stosunkach z Moskwą”.

Niechęć Niemców do współprodukcji filmu o powstaniu warszawskim w obawie przed reakcją Rosjan ma w sobie coś ujmującego. Wrażliwość ta jest unikalna, gdyż nie słychać, aby Rosjanie wycofywali się z projektów filmowych, w których eksponowanie roli Hitlera w II wojnie światowej mogłoby zaszkodzić stosunkom rosyjsko-niemieckim.

A może to obawa przed zaognieniem stosunków z Niemcami leży u podstaw odmownej decyzji TVP?