Podręcznik marnowania szans

Historia polskiego marzenia o łupkowej potędze powoli zmienia się w senny koszmar.

Publikacja: 14.10.2014 02:00

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa

Wygląda na to, że czas najwyższy ogłosić koniec gazowego eldorado. I to nie dlatego, że w Polsce gazu w łupkach nie znaleziono, ale dlatego, że nigdy na serio nie zaczęto go szukać.

Po czterech latach swych rządów w pierwszej kadencji Donald Tusk w 2011 roku podczas exposé wydobyciu gazu z łupków poświęcił osobny akapit. Zapowiadał, że zrobi wszystko, by „nasze marzenia o bogactwie płynącym z ziemi w odniesieniu do gazu łupkowego stały się twardą, bardzo precyzyjną rzeczywistością".

O tym, co się stało z tą obietnicą, najlepiej świadczy to, że premier Ewa Kopacz w swoim exposé dwa tygodnie temu o łupkach nie zająknęła się ani słowem. Obiecane przez Tuska trzy lata temu nowe przepisy podatkowe dla gazu łupkowego uchwalono dopiero w połowie roku. Ślimaczące się przez kilkadziesiąt miesięcy prace nad prawem podatkowym polegały na dzieleniu zysków z potencjalnych korzyści, które miały przynieść łupki, za późno dostrzeżono zaś, że koncernom najpierw trzeba stworzyć stabilne warunki do inwestowania milionów w poszukiwania, nim zacznie się ich skubać podatkami.

Ale nie tylko fatalny stan prawny zniechęca sektor łupkowy w Polsce. Według miażdżącego raportu NIK z początku tego roku problemem jest również praktyka przyznawania koncesji. Zdaniem Izby, jeśli ich wydawanie zajmie tyle czasu co dotychczas, dopiero za ?12 lat się dowiemy, ile gazu jest w polskich łupkach.

Polski rząd zawiódł z realizacją obietnicy zachęcania koncernów do prowadzenia poszukiwań. Kłopot w tym, że nie tylko nie zaczął pomagać, ale niestety wciąż nie przestał im przeszkadzać.

Nowa premier powinna się zmierzyć z tą sytuacją. Jeśli gazu w Polsce nie ma, to powinna ogłosić koniec snu o łupkowej potędze. A jeśli jest, zrobić wszystko, by uratować te marzenia. Bo rząd, który z jednej strony mówi o bezpieczeństwie energetycznym, a z drugiej marnuje tkwiący w łupkach potencjał (nie mówiąc już nawet o skandalicznych opóźnieniach w budowie gazoportu), nigdy nie będzie się prezentował wiarygodnie.

Wygląda na to, że czas najwyższy ogłosić koniec gazowego eldorado. I to nie dlatego, że w Polsce gazu w łupkach nie znaleziono, ale dlatego, że nigdy na serio nie zaczęto go szukać.

Po czterech latach swych rządów w pierwszej kadencji Donald Tusk w 2011 roku podczas exposé wydobyciu gazu z łupków poświęcił osobny akapit. Zapowiadał, że zrobi wszystko, by „nasze marzenia o bogactwie płynącym z ziemi w odniesieniu do gazu łupkowego stały się twardą, bardzo precyzyjną rzeczywistością".

Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ważne wnioski po debacie prezydenckiej. Trzaskowski wygrywa, zadyszka Nawrockiego i kompromitacja ekstremum
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Wysoka cena za Grzegorza Brauna
Komentarze
Bogusław Chrabota: Debata prezydencka „Super Expressu” na trupie dziennikarstwa
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Rów północnoatlantycki się pogłębia. Rozstanie z Ameryką