CDU/CSU zdobyła 28,5 do 29 procent głosów (ponad cztery punkty procentowe więcej niż w poprzednich wyborach w 2021 roku) - to nie są jeszcze oficjalne wyniki, lecz dane z exit polli telewizji publicznych ARD i ZDF. Ale przewaga chadeków jest tak duża (a sondaże ją przewidywały), że szef CDU Friedrich Merz może się już szykować do objęcia urzędu kanclerskiego, które będzie dla tego 69-letniego polityka uwieńczeniem kariery, naznaczonej, długo przegrywaną, walką w szeregach partii z byłą kanclerz Angelą Merkel.
Merz przesunął partię znowu na prawo, zwłaszcza w kwestiach imigracyjnych. Ale teraz będzie musiał się dogadywać z lewicowymi ugrupowaniami, które wchodziły w skład dotychczasowego rządu pod wodzą socjaldemokratycznego kanclerza Olafa Scholza. SPD została ukarana za trzy i pół roku rządów, kojarzących się z problemami ekonomicznymi, zdobyła, według exit polli 16 do 16,5 proc., wyraźnie mniej niż we wrześniu 2021 roku, kiedy wynik 25,7 proc. dał jej nieoczekiwane zwycięstwo, co z Scholza uczyniło kanclerza.
AfD na drugim miejscu z wynikiem dwa razy lepszym niż w 2021 roku. Co z tego wynika?
Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobyła - według exit polli - 19 lub 20 procent głosów, czyli prawie dwa razy więcej niż w poprzednich wyborach w 2021 roku. To wielki skok, ale nie pozwala partii myśleć o współrządzeniu, pozostawia ją w otoczonej kordonem sanitarnym opozycji.
Czytaj więcej
Hasła „reemigracja”, „wysokie koszty życia” oraz „pokój” i „Elon Musk”. To ma pomóc AfD w osiągnięciu sukcesu w niedzielnych wyborach do Bundestagu. Na rządzenie nie ma szans, ale może za cztery lata?