Siedem, osiem a może jednak 10 minut: spór o to, na jak długo prezydent USA Donald Trump dopuścił przed swoje oblicze polskiego przywódcę, jest ubliżający nie tylko dla głowy naszego państwa, ale przede wszystkim dla nas samych. Podobnie, jak okoliczności tych rozmów: na zapleczu sceny kongresu amerykańskiej populistycznej prawicy CPAC. Tej samej, na której kilka godzin wcześniej były szef kampanii Trumpa z 2016 roku Steve Bannon zakończył swoje wystąpienie nazistowskim salutem, na co nawet lider francuskiego Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella zareagował rezygnacją z wygłoszenia przemówienia na tym forum.
Czytaj więcej
Francja i Wielka Brytania chcą wysłać do Ukrainy misję 30 tys. żołnierzy, aby ratować suwerenność Kijowa. Próbują przekonać Donalda Trumpa, aby poparł tę inicjatywę.
Radosław Sikorski zapewnia, że wizyta głowy państwa była „koordynowana” z MSZ. Z naszych źródeł w ministerstwie wynika jednak, że to było dla rządu zaskoczenie. Jedno jest pewne: wyjazd został przygotowany fatalnie. Był sygnałem, że w Pałacu Prezydenckim nie ma żadnego zrozumienia czym jest trumpizm i jaki tektoniczny zwrot następuje od miesiąca w amerykańskiej polityce zagranicznej.
Spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Polska nie ma oferty dla USA
Andrzej Duda pocieszał się po sobotnim spotkaniu, że tę porażkę w jakiś sposób równoważy spotkanie sprzed blisko roku, kiedy miliarder przyjmował go przez blisko dwie i pół godziny w Trump Tower na Manhattanie. Tyle że wówczas, u progu kampanii wyborczej, oskarżony o liczne malwersacje kandydat republikanów potrzebował aprobaty ze strony prezydenta dużego kraju europejskiego, aby zyskać na szacunku Amerykanów. Cynicznie to wykorzystał i dziś, gdy już jest górą, nie przejmuje się obawami Polski o to, jaki los spotka Ukrainę i NATO. Jego rzeczniczka zapowiada wręcz, że porozumienie z Kremlem jest możliwe w najbliższych dniach, a więc ponad głowami Ukraińców.
Ale sama Polska jest też w jakimś stopniu winna tej porażki. Sparaliżowana kampanią wyborczą, nie ma żadnej oferty dla Ameryki w negocjacjach o przyszłości Ukrainy. Najpierw w poniedziałek Emmanuel Macron, a potem w czwartek sir Keir Starmer zostaną przyjęci w Białym Domu. Nie chodzi tylko o potencjał tych krajów. Ważniejsze jest, że mają dla Trumpa konkretną ofertę. To idea misji rozjemczej, mającej zagwarantować pokój w Ukrainie z minimalnym udziałem Amerykanów.