Artur Bartkiewicz: Co zrobić, aby Donald Trump miał dla nas więcej czasu niż dla Andrzeja Dudy

W sytuacji, w której Donald Trump sygnalizuje gotowość porozumienia się z Władimirem Putinem ponad głowami Ukrainy i UE, wszyscy potrzebujemy więcej Europy. Inaczej w nowym świecie, który powstaje na naszych oczach, będziemy rozgrywani.

Publikacja: 23.02.2025 14:35

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: AFP

Jeśli ktoś dziś oburza się, że Unia Europejska nie potrafi działać tak szybko i zdecydowanie jak Donald Trump, który jednym zamaszystym podpisem zmienia nazwy geograficzne, wstrząsa sojuszami, zmienia zasady handlu międzynarodowego i ogólnie zdaje się być gotowy ugniatać zastany świat jak plastelinę, by uformować go na swoją modłę, to trzeba uczciwie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. To konsekwencja tego, że integracja europejska – na poziomie politycznym – zatrzymała się gdzieś pomiędzy konfederacją a federacją. A dalsze pogłębianie współpracy hamują partykularne interesy i logika państw narodowych.

Europa albo będzie mocarstwem, albo stanie się stawką w grze mocarstw

I w porządku, możemy woleć Europę ojczyzn od Stanów Zjednoczonych Europy. Ale musimy wówczas liczyć się z konsekwencjami takiego wyboru. A te właśnie obserwujemy. UE jako całość ma potencjał ludnościowy i gospodarczy zbliżony do Stanów Zjednoczonych i musi być traktowana przez nie poważnie. UE jako 27 państw narodowych to pionki albo co najwyżej gońce (Francja, Niemcy) w rozgrywce, którą prowadzi Trump.

Czytaj więcej

Andrzej Duda w USA. Polska pionkiem na szachownicy Donalda Trumpa

Skoro świat zdaje się zmierzać w stronę nowego koncertu mocarstw – możemy albo stać się jednym z mocarstw, albo stać się jedną z nagród w ich rozgrywce. Trzeciego wyjścia nie ma. Upieranie się, że XIX-wieczna formuła państw narodowych, która dawała Europie wiodącą rolę w świecie w czasie, gdy zaplecze owym państwom dawały obejmujące pół świata zamorskie kolonie, sprowadzi nas na manowce. Będziemy – co najwyżej – jak Andrzej Duda przyjmowani przez wielkich tego świata na chwilę, na marginesie tego, co naprawdę istotne. Możemy być nawet poklepywani po plecach, ale na tym nasz udział w wielkiej grze się zakończy.

USA, jak widać, zaczynają sobie słono liczyć za swoją przyjaźń, ale też zdają się być obecnie skłonne do gestów pod adresem tego, który ma chrapkę na stanie się patronem naszej części Europy

Lokalna logika państw Europy sprawi, że ich decyzje będą mieć lokalne znaczenie

Zegar tyka, Europa musi zacząć myśleć o sobie jako o jedności wobec zagrożeń współczesnego świata albo pogodzić się ze swoim zmierzchem. Jeśli chcemy uratować świat naszych wartości, musimy mieć siłę, by o niego walczyć. Jeśli każde z 27 państw UE będzie to robić na własną rękę, kierując się lokalną logiką – wówczas znaczenie takich działań też będzie mieć wymiar co najwyżej lokalny. Ot, ta czy inna stolica ugra (lub straci) parę punktów w relacjach z sąsiadami – nic więcej. Globalnie nasza sprawczość ograniczy się wówczas do próby wybrania sobie możnego patrona. A i tu możemy nie mieć pełnej swobody – nie tylko dlatego, że USA, jak widać, zaczynają sobie słono liczyć za swoją przyjaźń, ale też zdają się być obecnie skłonne do gestów pod adresem tego, który ma chrapkę na stanie się patronem naszej części Europy. I to niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie.

Od tego, czy będziemy w stanie przełamać partykularyzmy, zależy dziś nasza przyszłość. Żarty się skończyły.

Jeśli ktoś dziś oburza się, że Unia Europejska nie potrafi działać tak szybko i zdecydowanie jak Donald Trump, który jednym zamaszystym podpisem zmienia nazwy geograficzne, wstrząsa sojuszami, zmienia zasady handlu międzynarodowego i ogólnie zdaje się być gotowy ugniatać zastany świat jak plastelinę, by uformować go na swoją modłę, to trzeba uczciwie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. To konsekwencja tego, że integracja europejska – na poziomie politycznym – zatrzymała się gdzieś pomiędzy konfederacją a federacją. A dalsze pogłębianie współpracy hamują partykularne interesy i logika państw narodowych.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Andrzej Duda w USA. Polska pionkiem na szachownicy Donalda Trumpa
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Gdzie podział się zamach stanu? Jak PiS porzuciło własne dziecko
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Poseł Edward Siarka i „kula w łeb”, czyli rzecz o cytowaniu poezji
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Donald Trump zaatakował Wołodymyra Zełenskiego, po czym podkulił ogon
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk nie miał wyboru w sprawie Polaków w Ukrainie