AfD o sobie przed wyborami. „Ludzie mówią tak ostro o imigrantach, że musimy ich hamować”

Hasła „reemigracja”, „wysokie koszty życia” oraz „pokój” i „Elon Musk”. To ma pomóc AfD w osiągnięciu sukcesu w niedzielnych wyborach do Bundestagu. Na rządzenie nie ma szans, ale może za cztery lata?

Publikacja: 21.02.2025 04:16

Plakat wyborczy AfD

Plakat wyborczy AfD

Foto: Ina FASSBENDER / AFP

Sukces przewidywany przez sondaże to drugie miejsce z wynikiem 19–21 proc. (w poprzednich wyborach do Bundestagu w 2021 roku skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec zdobyła dwa razy mniej głosów). Stefan Möller, współprzewodniczący AfD w Turyngii, uważa, że badania opinii publicznej nie oddają prawdziwego poparcia dla jego partii albo wręcz fałszują ich wyniki. 

– Pomaga nam wsparcie ze strony USA, a także Węgier i Holandii. W Niemczech jesteśmy izolowani, a na arenie międzynarodowej już nie. To dla nas bardzo ważne. Na wielkich plakatach w naszym landzie mamy teraz jeden temat: pokój w Ukrainie. Szczególnie Niemcy ze wschodu obawiają się eskalacji tej wojny, a inni będą ten lęk podzielać – mówi „Rzeczpospolitej” Möller, który kandyduje do Bundestagu z jednego z okręgów w Turyngii. 

W tym wschodnioniemieckim landzie AfD ma liczące się poparcie i wpływy. Osiągnęła tam największy swój dotychczasowy sukces, po raz pierwszy wygrywając, w zeszłym roku, wybory do landtagu. Zdobyła 32,8 proc. głosów i obsadziła aż 32 z 88 miejsc w landtagu. Wspomnienie Holandii może zaskakiwać, niemiecka skrajna prawica podkreśla jednak, że ten wciąż sprawiający wrażenie mainstreamowego kraj Unii Europejskiej realizuje wymarzoną przez AfD politykę antyimigracyjną. 

Wyżej w sondażach niż AfD jest tylko chadecka CDU/CSU pod wodzą skręcającego coraz bardziej na prawo Friedricha Merza (27–32 proc.). Merz, najprawdopodobniej przyszły kanclerz, wyklucza współpracę z AfD, choć arytmetycznie byłaby najprostsza. Wciąż zapewnia, że zamierza izolować skrajną prawicę. Nie przeszkodziło mu to pod koniec stycznia skorzystać w Bundestagu z poparcia AfD dla swojego antymigracyjnego projektu, co doprowadziło do wielotysięcznych protestów i ostrych komentarzy polityków partii, z którymi CDU/CSU będzie próbowała tworzyć koalicję po wyborach. A będą to zapewne socjaldemokratyczna SPD lub ekologiczna lewica, czyli Zieloni. Albo te obie, rządzące teraz, partie razem. SPD ma w lutowych sondażach 14–17 proc., a Zieloni 12–14 proc.  

Chopin wykorzystany przez AfD w walce z imigracją z innych kręgów kulturowych. „Harmonia między dialogiem politycznym a wysoką kulturą zachodnią”

AfD ma dwoje współprzewodniczących – Alice Weidel i Tino Chrupallę. Nie było dużo wielkich imprez z ich udziałem. Partia na swojej stronie internetowej chwali się dwiema. Jedna pod koniec stycznia odbyła się w Halle, drugim co do wielkości mieście wschodniego landu Saksonia-Anhalt. Do uczestników z ekranu przemawiał człowiek numer dwa w Ameryce Trumpa, Elon Musk, wspierający od kilku tygodni AfD, która jego zdaniem jest jedynym ratunkiem dla Niemiec. 

Drugie spotkanie wyborcze określone mianem „extra Klasse” odbyło się w sali koncertowej w Heidenheim w Badenii-Wirtembergii na południowym zachodzie kraju. Artyści wykonywali tam utwory Mendelssohna, Chopina i Rachmaninowa. Dzięki temu osiągnięto „harmonię między dialogiem politycznym a wysoką kulturą zachodnią”. Kultura zachodnia i wysoka zarazem – zapewne nie przez przypadek tak to określili sztabowcy AfD, bo towarzyszące koncertowi wystąpienia Weidel i Chrupalli dotyczyły „złej polityki migracyjnej”, z powodu której do Niemiec trafiają przybysze z innych kręgów kulturowych i jest niebezpiecznie na ulicach. 

Czytaj więcej

Berlin zapewnia o solidarności wobec Kijowa

Postulat „pokoju”, rozumianego jako zakończenie wojny w Ukrainie zgodnie z oczekiwaniami Rosji, wysunął się na pierwsze miejsce w ostatnich dniach kampanii AfD w Turyngii i innych landach wschodnich ze względu na Donalda Trumpa. Ale ponadczasowo najważniejsze hasło w całym kraju to nadal „reemigracja” – wydalanie imigrantów, niekoniecznie tylko nielegalnych. Z powodu ataków, nożami czy rozpędzonymi samochodami, dokonywanych ostatnio przez obcokrajowców mieszkających w Niemczech, zaostrzania polityki migracyjnej domagają się wszystkie partie, poza Zielonymi i postkomunistyczną Die Linke, która nieoczekiwanie ma duże szanse na utrzymanie się w Bundestagu, z poparcia w granicach błędu statystycznego urosła w ostatnich tygodniach w sondażach do 7–9 proc.

– Podczas spotkań wyborczych ludzie domagają się wydalania nielegalnych imigrantów i całkowitego zamknięcia granic przed następnymi. To, co mówią, nie nadaje się do cytowania. Musimy ich hamować, bo jesteśmy przecież partią prawa – mówi „Rzeczpospolitej” Lutz Jankus, szef frakcji AfD w radzie Görlitz, saksońskiego miasta na granicy z Polską. Pomaga w kampanii wspomnianemu współprzewodniczącemu partii Chrupalli, który kandyduje do Bundestagu właśnie z Görlitz. Jankus dodaje, że wyborcy mają też „problem” z uchodźcami z Ukrainy. Dopytują, czy zaczną jednak pracować w Niemczech w takiej skali jak w Polsce, czy wrócą do ojczyzny.

Niedawno w AfD mówiono: „Mister Musk chce nas wykończyć”. Jakie jest podejście Alternatywy dla Niemiec do Ameryki Trumpa?

Mimo wygłaszanego od tygodni wsparcia przez Elona Muska notowania AfD się znacząco nie zmieniły. Niektórzy eksperci tłumaczą to tym, że w elektoracie skrajnie prawicowym, i nie tylko w nim, żywy jest antyamerykanizm. W USA widzą państwo, które po drugiej wojnie narzuciło zachodnim Niemcom konstytucję i decydowało o wielu aspektach polityki.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Dlaczego zamach w Aschaffenburgu to przełom w niemieckiej polityce migracyjnej?

AfD do niedawna była sceptyczna wobec USA, nie chciała amerykańskich wojsk na niemieckim terytorium (teraz nie chce już tylko stacjonowania nowych amerykańskich rakiet). Wspominała o zbyt dużym uzależnieniu od Ameryki. W obecnym programie wyborczym partii jest nadal mowa o „znaczącej różnicy interesów” gospodarczych i geopolitycznych, których przykładem jest Nord Stream – AfD chce go przywrócić do życia, a jeszcze wcześniej znieść sankcje na Rosję.

Była też niechętna inwestycjom Muska. O jego wielkiej fabryce Tesli, która powstała w Brandenburgii, lokalni politycy AfD mówili, że jest nastawiona „na zniszczenie niemieckiego przemysłu samochodowego”. „Mister Musk chce nas wykończyć” – grzmiała trzy lata temu posłanka brandenburskiego landtagu.

Wszystko się zmieniło. – Tesla to ważny czynnik gospodarczy, pracodawca i płatnik podatków w naszym regionie – oświadczył jeden z liderów AfD w landtagu Brandenburgii Steffen John, którego poznałem kilka miesięcy temu. Mówił mi: „ludzie są sfrustrowani, że odnosząca sukcesy AfD nie jest dopuszczana do rządzenia”.

Stefan Möller, szef AfD w Turyngii, zapewnia teraz: – Poparcie Muska ma dla nas wyjątkowe znaczenie. Także wiceprezydenta J.D. Vance’a, który krytykował mainstream na niedawnej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

Lutz Jankus z saksońskiego Görlitz przyznaje jednak, że na wschodzie „z rezerwą” patrzy się na USA: – Antyamerykanizm został z czasów NRD, podobnie jak przychylne podejście do Moskwy. Dla nas enerdowców, z mojego i starszego pokolenia [ma 55 lat], nie było różnicy między Związkiem Radzieckim a Rosją. Dlatego Ukraina to dla wielu czarna dziura, nie wiedzą, czym się różnią Ukraińcy od Rosjan.

Po tych wyborach do Bundestagu koalicja CDU z AfD jest niemożliwa. A co za kilka lat?

Nikt nie ma wątpliwości, że po niedzielnych wyborach do Bundestagu AfD pozostanie w opozycji i to tej oficjalnie otoczonej kordonem sanitarnym. Ale czy tak będzie za cztery lata, po następnych?

– Nie sądzę, by koalicja, która teraz powstanie, przetrwała cztery lata – mówi Stefan Möller. Zakłada, że będzie to koalicja CDU/CSU, SPD i Zielonych. I że rozpadnie się przed czasem, bo nie poradzi sobie z polityką migracyjną i bezpieczeństwa. Wtedy AfD byłaby gotowa do współpracy z chadekami, jeżeli przestaną zapewniać o izolowaniu skrajnej prawicy.

Lutz Jankus mówi wprost, że po następnych wyborach do Bundestagu koalicja CDU/CSU z AfD jest możliwa. – Na poziomie lokalnym w Saksonii, w tym w powiatach, już współpracujemy z CDU. Saksonia jest jednak konserwatywna, inaczej niż landy zachodnie.

Jankus też uważa, że po tych wyborach powstanie rząd chadeków, socjaldemokratów i Zielonych. Taką koalicję, od barw partyjnych – czarnych, czerwonych i zielonych – nazywa się Kenia lub Afganistan (takie kolory są na flagach tych państw, choć talibowie rządzący teraz w Afganistanie używają innej). – Nazwy Kenia czy Afganistan dobrze oddawałyby sytuację gospodarczą Niemiec – żartuje. 

Do tej pory, poza trwającą jeden dzień próbą w Turyngii w 2019 roku, żadna mainstreamowa partia nie zdecydowała się na współpracę z AfD na poziomie landu. Tamta próba, w której wzięli udział lokalni politycy CDU i FDP, zakończyła się interwencją władz centralnych tych ugrupowań i wzmożeniem deklaracji o bezwarunkowej izolacji skrajnej prawicy.

To się może skończyć już w przyszłym roku, uważa prof. Klaus Dörre, socjolog z uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie – bastionu Anty-AfD we wschodnich Niemczech. Jego zdaniem szef CDU Friedrich Merz, korzystając ze wsparcia AfD w czasie głosowania planów antyimigracyjnych w Bundestagu, wypuścił balon próbny. – To było wykalkulowane na zimno złamanie tabu – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Dörre. Nie wyklucza, że już w przyszłym roku Merz, będący kanclerzem, dopuści do powstania rządu pod wodzą CDU z poparciem AfD w Saksonii-Anhalt. W tym wschodnioniemieckim landzie obie partie mają w sondażach przeszło 30-procentowe poparcie. Wybory do tamtejszego landtagu odbędą się wiosną lub wczesnym latem 2026 roku.

Sukces przewidywany przez sondaże to drugie miejsce z wynikiem 19–21 proc. (w poprzednich wyborach do Bundestagu w 2021 roku skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec zdobyła dwa razy mniej głosów). Stefan Möller, współprzewodniczący AfD w Turyngii, uważa, że badania opinii publicznej nie oddają prawdziwego poparcia dla jego partii albo wręcz fałszują ich wyniki. 

– Pomaga nam wsparcie ze strony USA, a także Węgier i Holandii. W Niemczech jesteśmy izolowani, a na arenie międzynarodowej już nie. To dla nas bardzo ważne. Na wielkich plakatach w naszym landzie mamy teraz jeden temat: pokój w Ukrainie. Szczególnie Niemcy ze wschodu obawiają się eskalacji tej wojny, a inni będą ten lęk podzielać – mówi „Rzeczpospolitej” Möller, który kandyduje do Bundestagu z jednego z okręgów w Turyngii. 

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sikorski po spotkaniu z Rubio: Mocna rozmowa trwałych sojuszników
Polityka
Macron spotka się z Trumpem. „Powiem, że nie może być słaby w obliczu Putina”
Polityka
USA opuszczą ONZ? „Platforma dla tyranów i miejsce ataków na Amerykę"
Polityka
Wybory w Niemczech. Polska w programach wyborczych niemieckich partii
Polityka
W niedzielę wybory w Niemczech. Co wskazują ostatnie sondaże?