Wyciek tajnych planów armii USA kompromituje Pentagon. Pokazuje też stosunek do Europy

Za znacznie mniejsze złamanie reguł bezpieczeństwa Hillary Clinton miała, zdaniem Donalda Trumpa, siedzieć w więzieniu. Sekretarz obrony Pete Hegseth twierdzi jednak, że nic się nie stało.

Publikacja: 25.03.2025 19:20

Sekretarz obrony USA Pete Hegseth

Sekretarz obrony USA Pete Hegseth

Foto: REUTERS/Leah Millis

Brak profesjonalizmu Pentagonu jest oczywisty. 11 marca redaktor naczelny znanego pisma „The Atlantic” Jeffrey Goldberg dostał od doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego zaproszenie do dołączenia do zespołu o kryptonimie „Huthi PC small group”. Okazało się, że poza nim należy do niej 18 innych osób: kluczowych członków administracji Donald Trumpa. Jest więc i sekretarz obrony Pete Hegseth, wiceprezydent J.D. Vance, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, szefowa wywiadu Tulsi Gabbard czy szef CIA John Ratcliffe. Ale do tego zespołu został też wprowadzony wysłannik dyplomatyczny Trumpa Steve Witkoff, choć formalnie nie ma on żadnego stanowiska rządowego. Pisząc z Moskwy, gdzie prowadził rozmowy z Putinem, okazał się w ten sposób jedną z kluczowych postaci ekipy Trumpa. 

Dwa dni później Goldberg zaczął otrzymywać szczegółowe dane o planowanym uderzeniu na pozycje Huti w Jemenie: miejsce ataku, rodzaju użytej broni i jednostek, które mają przeprowadzić operację. Kilka godzin później atak faktycznie został przeprowadzony. 

Poufna rozmowa na szczytach władzy pokazuje, jak wielka jest niechęć do Europy w ekipie Trumpa

Nie tylko udział Goldberga, ale w ogóle dzielenie się tajnymi danymi na komunikatorze Signal, który nie jest własnością władz USA, oznacza fundamentalne złamanie reguł bezpieczeństwa. Najpierw w czasie kampanii wyborczej w 2016 roku, a potem przez kolejne lata Trump wzywał do zamknięcia w więzieniu sekretarz stanu USA Hillary Clinton (i jego rywalki w walce o Biały Dom) za to, że przekazywała dane służbowe poprzez prywatną skrzynkę mailową. Teraz jednak obecna ekipa u władzy w USA przyjęła zupełnie inną miarę.

– Nikt nie wysyłał planów wojennych – idzie w zaparte Hegseth. A sam Trump zapewniał, że nie dotarła do niego wiadomość, o której mówi już nie tylko cała Ameryka, ale i cały świat. 

Czytaj więcej

Czy Ameryką rządzi jeszcze prawo?

– On po prostu kłamie – odpowiada na komentarz Hegsetha Goldberg, wskazując, że nie wyjdzie poza ujawnienie tych fragmentów konwersacji, które nie zawierają poufnych danych.

Ale i to, co ujawnił, mówi wiele o mentalności obecnej ekipy w Białym Domu. Najpierw J.D. Vance, a potem Hegseth dają upust swojej niechęci, żeby nie powiedzieć nienawiści wobec Europejczyków. Wskazują, że Ameryka znów weźmie na siebie koszty operacji, która będzie przede wszystkim służyć Europie. A to dlatego, że z Morza Czerwonego, gdzie żegluga zostanie w ten sposób znowu otwarta, w niepomiernie większym stopniu korzystają europejskie statki niż amerykańskie. – To jest żałosne – przyznaje sekretarz obrony. Waltz spieszy zapewnić, że jego służby podliczą koszty operacji i wystawią fakturę europejskim aliantom. O tym, że Huti są grupą bojową wspieraną przez Iran i atakują statki w odpowiedzi na pacyfikację przez Izrael Strefy Gazy, a więc, że operacja jest przede wszystkim wyrazem sojuszu między Trumpem a szefem izraelskiego rządu Beniaminem Netanjahu, nie ma słowa.

Hegseth nie chce sił zbrojnych, które odzwierciedlałyby różnorodność amerykańskiego społeczeństwa

Hegseth stoi na czele Pentagonu od nieco ponad dwóch miesięcy. W tym czasie zaskarbił sobie wrogość znacznej części korpusu dowódczego. Być może jego najbardziej kontrowersyjnym ruchem było zwolnienie szefa połączonych szefów sztabów generała CQ Browna oraz stojącej na czele marynarki wojennej Lisy Franchetti. Mowa o jedynym Afroamerykaninie i jedynej kobiecie na szczytach amerykańskich sił zbrojnych.

Pod koniec zeszłego tygodnia wizytę w Pentagonie złożył najbogatszy człowiek świata Elon Musk. Tym razem wystąpił w roli bezwzględnego tropiciela zbędnych wydatków w amerykańskiej administracji. Ironia chciała, że rozmawiano przy tej okazji o tym, co zrobić, by z Departamentu Obrony nie wyciekały tajne informacje. Jednocześnie Hegseth ogłosił zwolnienie 60 tys. pracowników cywilnych resortu, którzy w jego opinii wykonywali niepotrzebną pracę. Miałoby to przynieść 580 mln dol. rocznych oszczędności. Inicjatywa uwolniła jednak batalię sądową między Pentagonem a wymiarem sprawiedliwości. Grupa sędziów uważa, że zbiorowe zwolnienia bez podania przyczyn są sprzeczne z amerykańskim prawem. 

Nexto Premium w prezencie!

Podwójna dawka czytania: RP.PL i NEXTO.PL teraz w pakiecie!

Subskrybuj RP.PL

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Wyciek do „The Atlantic”, czyli rządzący światem jak dzieci

Hegseth broni się, że jego celem jest przywrócenie „bojowego ducha” wśród żołnierzy. – Ważniejsza jest dla nas jedność niż różnorodność – przekonuje, odnosząc się do zwolnienia Browna i Franchetti. Część szeregowych żołnierzy podziela jego opinię, ale doświadczone kadra dowódcza jest w większości temu przeciwna. Zmiana kadry dowódczej, której kluczem jest lojalność wobec Trumpa, ale nie profesjonalizm, jest tym bardziej niepokojąca, że następuje w istotnym momencie wojen w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Zdaniem eksportów to jest czas, w którym potrzebna jest pełna mobilizacja amerykańskich sił zbrojnych. 

Po zabiciu w 2020 roku przez białego policjanta George’a Floyda Brown podzielił się swoim doświadczeniem jako czarnoskóry wojskowy służący w lotnictwie. Podpadł wtedy Trumpowi. Miejsce Browna ostatecznie zajął admirał Christopher W. Grady. Biały Dom rozważał na to stanowisko byłego dowódcę wojsk amerykańskich w Iraku, generała Dan Caine’a. Ten mocno skrytykował jednak czystkę w Pentagonie. Uznał, że jest to operacja „bardzo destabilizująca” siły zbrojne USA. 

Brak profesjonalizmu Pentagonu jest oczywisty. 11 marca redaktor naczelny znanego pisma „The Atlantic” Jeffrey Goldberg dostał od doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego zaproszenie do dołączenia do zespołu o kryptonimie „Huthi PC small group”. Okazało się, że poza nim należy do niej 18 innych osób: kluczowych członków administracji Donald Trumpa. Jest więc i sekretarz obrony Pete Hegseth, wiceprezydent J.D. Vance, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, szefowa wywiadu Tulsi Gabbard czy szef CIA John Ratcliffe. Ale do tego zespołu został też wprowadzony wysłannik dyplomatyczny Trumpa Steve Witkoff, choć formalnie nie ma on żadnego stanowiska rządowego. Pisząc z Moskwy, gdzie prowadził rozmowy z Putinem, okazał się w ten sposób jedną z kluczowych postaci ekipy Trumpa. 

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Korea Płn. testowała drony-kamikadze wykorzystujące sztuczną inteligencję
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Polityka
Chińczycy nie pojadą do Ukrainy, bo wolą zagrażać USA
Polityka
Rząd Merza nie będzie miał łatwo. Wyborcy czują się oszukani
Polityka
I ty możesz zadzwonić do Pete'a Hegsetha i Mike'a Waltza. „Der Spiegel”: Ich dane można znaleźć w internecie
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Polityka
Litwa. Śmierć żołnierzy USA przy granicy z Białorusią. Trwa śledztwo
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście