Michał Płociński: Morawiecki z Wikipedią. Fejk, który świata nie zmieni, a powinien

Oczywiście dobrze by było, żeby każda taka afera, jak ta z Mateuszem Morawieckim w Waszyngtonie niewpuszczonym na zaprzysiężenie Donalda Trumpa, nas czegoś uczyła. Ale niestety my nie chcemy się wcale uczyć na błędach, bo wojna polityczna już dawno stała się dla nas ważniejsza od prawdy.

Publikacja: 21.01.2025 13:29

Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki

Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Tytus Żmijewski

Nieznane nam konto w serwisie X wrzuca filmik, na którym właściwie nie wiadomo, co się dzieje, i dorzuca do niego opis, który kompletnie nie wynika z tego, co widzimy na ekranie. Całość jednak ośmiesza nielubianego przez nas polityka. Co robimy? Opcji oczywiście jest kilka.

Możemy zwyczajnie podać dalej, w końcu filmik sam się tłumaczy. Znaczy: może nie sam filmik, bo na nim nic nie widać, ale opis jest przecież słuszny, idealnie pasujący pod nasz ogląd spraw. Albo oburzamy się w komentarzach; nie hamujmy mocnych słów, przecież temu nielubianemu politykowi jak najbardziej się należy! Ewentualnie dorzucamy jakiś śmieszny komentarz, bo taki niesprawdzony materiał to przecież wymarzona okazja do przepysznych heheszków. No i opcja dla chętnych: przez cały dzień dorzucamy kolejne tweety, w kąśliwy sposób nawiązujące do kompletnie niesprawdzonej informacji. Co za wspaniały dzień!

Fejk z Mateuszem Morawieckim niewpuszczonym na zaprzysiężenie Donalda Trumpa

Nie jest to instrukcja, którą wyssałem właśnie z palca. Ewidentnie jest ona powszechnie znana w internecie, co potwierdzają liczne tzw. shitstormy z kolejnymi fejkami. Czasem ktoś nas wkręca, jak latem Krzysztof Stanowski, podsyłając Zbigniewowi Stonodze wyreżyserowane wideo – o czym na poważnie pisałem tutaj – a czasem padamy ofiarą różnych dezinformacyjnych akcji podejrzanych kont/serwisów/służb. I tak też ktoś nakręcił właśnie aferę z Mateuszem Morawieckim niewpuszczonym na zaprzysiężenie Donalda Trumpa. A my jak te pelikany…

Czytaj więcej

Michał Płociński: Krzysztof Stanowski pokazał dobitnie, jakich mediów dziś potrzebujemy

Było tak: „dziennikarka” z zagranicznego „serwisu” wrzuca w poniedziałek rano filmik, na którym Mateusz Morawiecki rozmawia ze służbami porządkowymi. Tyle na nim widać. Dopiero z opisu się dowiadujemy, że Morawieckiego podobno nie chcą wpuścić na wiec przed inauguracją Donalda Trumpa. A by im udowodnić, kim jest, rzekomo pokazuje im stronę o sobie z Wikipedii. Tyle że wystarczy obejrzeć filmik i posłuchać, co na nim mówią, by nabrać pewnych wątpliwości, bo nic takiego na nim się nie dzieje.

Choć po prawdzie, wcale nie tak łatwo ocenić, co właściwie się na tym filmiku dzieje. A co gorsza, nawet jakby działo się właśnie to, co pisze „dziennikarka”, to jak w 2025 roku przeciętny internauta ma ocenić, czy na pewno jest to prawdziwe wideo, a nie jakiś sprytny montaż czy fejk wygenerowany przez sztuczną inteligencję?

Jak wojna polityczna wystawia nas na pastwę dezinformacji

Dość szybko się okazało, że Mateusz Morawiecki po prostu pytał o drogę, a dokładniej: jak może przedostać się przez pozamykane ulice Waszyngtonu gdzieś na wywiad; gdzie go przepuszczą, którędy przejdzie. Nie było żadnego wiecu, żadnej strony na Wikipedii, a służbom porządkowym po prostu pokazywał mapę, by go na niej pokierowały.

W międzyczasie jednak filmik z osobliwym podpisem robił już drugie okrążenie po sieci, tak podpasował pod ogląd świata bardzo dużej grupie rozpalonych politycznie internautów. Podpis zresztą doczekał się całej masy jeszcze bardziej osobliwych interpretacji, więc po kilku godzinach filmik – ewidentnie nagrany dzień przed inauguracją Donalda Trumpa, bo wrzucony już w poniedziałek rano czasu polskiego – stał się filmikiem sprzed samego zaprzysiężenia, a Morawiecki rzekomo nie został wpuszczony właśnie na nie. I podawali to dalej naprawdę poważni ludzie, w tym dziennikarze i politycy obozu rządzącego. Zatem… mamy problem.

Tyle że ten problem wcale nie powinien nas w żaden sposób zaskakiwać. Mogliśmy, a nawet powinniśmy się go przecież spodziewać. A także tego, że będzie się on tylko pogłębiał wraz z rozwojem technologii, bo zaraz naprawdę nie będzie można odróżnić deep fake’ów od rzeczywistości.

Wolimy dokopać już nawet nie politycznym przeciwnikom, ale najprawdziwszym wrogom. A że coś się okazało fejkiem, to… szkoda. Lecimy z kolejnym filmikiem

Oczywiście dobrze by było, żeby każda taka afera nas czegoś uczyła. Ale niestety my nie chcemy się wcale uczyć na błędach, bo wojna polityczna już dawno stała się dla nas ważniejsza od prawdy. Wolimy dokopać już nawet nie politycznym przeciwnikom, ale najprawdziwszym wrogom. A że coś się okazało fejkiem, to… szkoda. Lecimy z kolejnym filmikiem, może ten się okaże prawdziwy, to się zobaczy (znowu po fakcie). I tak sami wystawiamy się na pastwę dezinformacji, często sterowanej wiadomo skąd (stamtąd, gdzie wystrzeliwują szampany). Zadowoleni i dumni z siebie, bo tak im ładnie dowaliliśmy!

Nieznane nam konto w serwisie X wrzuca filmik, na którym właściwie nie wiadomo, co się dzieje, i dorzuca do niego opis, który kompletnie nie wynika z tego, co widzimy na ekranie. Całość jednak ośmiesza nielubianego przez nas polityka. Co robimy? Opcji oczywiście jest kilka.

Możemy zwyczajnie podać dalej, w końcu filmik sam się tłumaczy. Znaczy: może nie sam filmik, bo na nim nic nie widać, ale opis jest przecież słuszny, idealnie pasujący pod nasz ogląd spraw. Albo oburzamy się w komentarzach; nie hamujmy mocnych słów, przecież temu nielubianemu politykowi jak najbardziej się należy! Ewentualnie dorzucamy jakiś śmieszny komentarz, bo taki niesprawdzony materiał to przecież wymarzona okazja do przepysznych heheszków. No i opcja dla chętnych: przez cały dzień dorzucamy kolejne tweety, w kąśliwy sposób nawiązujące do kompletnie niesprawdzonej informacji. Co za wspaniały dzień!

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Krzysztof Stanowski na prezydenta. Kto powinien się bać tego happeningu?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Polacy powinni trzymać kciuki za prezydenturę Donalda Trumpa
Komentarze
Paweł Rochowicz: Donald Trump od początku urzędowania dzieli ludzi. Nawet geografią
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trump 2.0 – 200 dekretów, pokaz siły i sprawczości nowego prezydenta
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Europa spada z byka
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego