Karol Nawrocki startując w formule kandydata „obywatelskiego” wspieranego przez PiS, którego o „obywatelskim” kandydowaniu miał powiadomić telefonicznie Jarosław Kaczyński, musiał liczyć się z tym, że u dziennikarzy wzbudzi niemal natychmiastowe pragnienie zadawania mu pytań w kontekście rozpoczętej właśnie prekampanii wyborczej. I tak, Nawrocki nie musi być ekspertem od Traktatu ottawskiego, bo i Polacy chyba tego od niego nie oczekują.
Wybory prezydenckie: „O, kto to jest?”, czyli dlaczego pierwsze wrażenie, jakie robi Karol Nawrocki, jest ważne
Biorąc jednak pod uwagę, że startuje w wyborach z pozycji człowieka, który równie często jak „o, Karol Nawrocki” wywołuje reakcję „o, kto to jest?”, nie powinien chyba zaczynać prekampanii wyborczej od przedstawienia się jako ktoś, kto na wejściu decyduje o tym, o czym dziennikarze mają z nim rozmawiać. To się dobrze sprawdza w spotkaniach „u siebie” (do niedawna w TV Republika, choć dziś, wobec sporu o wpłaty od zwolenników, nie można być tego pewnym), ale w innych przypadkach wywołuje raczej u dziennikarzy reakcję: „to ja ci jeszcze pokażę!”. A traktatów międzynarodowych, o które można spytać, jest jeszcze wiele.
Czytaj więcej
Karol Nawrocki to kandydat obywatelski, bezpartyjny – nigdy nie był członkiem PiS, nigdy nie był w żadnej partii - mówił w rozmowie z RMF FM Marcin Horała, poseł PiS.
Mniejsza jednak o dziennikarzy – wiadomo, że nie wszyscy będą lubić Karola Nawrockiego (i vice versa), nie o to tu bowiem chodzi. Ważniejsze jest pierwsze wrażenie, jakie wywiera kandydat – a wywiera się je tylko raz. Na razie można mieć mieszane uczucia. Owszem postponowanie np. dziennikarzy TVP czy dziennikarzy mediów komercyjnych uważanych przez sympatyków PiS za „nieswoich” z pewnością spodoba się twardemu elektoratowi PiS, ale jeśli celem kampanii ma być zadowolenie tego ostatniego, to zdecydowanie lepiej było postawić na Przemysława Czarnka. Przemysław Czarnek nie tylko też potrafi nie odpowiadać na pytania i iść na zwarcie z dziennikarzami, niczym nacierający czołg Abrams, ale – w odróżnieniu od Nawrockiego – wszyscy wiedzą, kim jest.