Estera Flieger: „800+” musi zostać. A Balcerowicz na szczęście już się nie liczy

Dlaczego jako wyborczej korupcji nie prezentuje się obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców lub korzystnych dla deweloperów kredytów 2 i 0 procent?

Publikacja: 24.10.2024 19:15

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: EPA/ANDREJ CUKIC

W ostatnich tygodniach wybrzmiały dwa komunikaty: „Leszek Balcerowicz i ekonomiści z Fundacji FOR proponują likwidację szkodliwych społecznie i ekonomicznie programów socjalnych. Dałoby to w sumie aż 155 mld oszczędności” i „Program »Rodzina 500+« miał bardzo ograniczony wpływ na dzietność: prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. Sprowadzają się do pojawiającego się tu i ówdzie postulatu zamknięcia programu, który to program Bogusław Chrabota nazwał „kupowaniem głosów”. Zgłaszam zdanie odrębne. To prawda, że program „500+” nie jest rozwiązaniem kryzysu demograficznego, choć tak przedstawiał go dziewięć lat temu PiS. Ale nie jest szkodliwy. I nie jest przekupstwem.

Ile już razy według prof. Leszka Balcerowicza mieliśmy być drugą Grecją?

Ile już razy według prof. Leszka Balcerowicza mieliśmy być drugą Grecją? Ekonomia jest nauką, a więc się rozwija. Świat nie kończy się na Leszku Balcerowiczu i FOR. Poglądy, które prezentują – np. na temat długu publicznego – na Zachodzie wypadły z obiegu lata temu. A i w Polsce na szczęście głos mają kolejne pokolenia naukowców, w tym dr Jakub Sawulski, dr Michał Brzeziński i dr Paweł Bukowski, czyli autorzy być może najważniejszej książki wydanej w tym roku „Nierówności po polsku. Trzeba się nimi zająć, jeśli chcemy dobrej przyszłości nad Wisłą” (wyd. Krytyki Politycznej).

Czytaj więcej

Podcast „Rzecz w tym”: 800 plus. Likwidować czy nie likwidować?

Wśród krytyków „800+” powszechne jest wyobrażenie rozbuchanego socjalu. Tymczasem przed pandemią i wojną w Ukrainie – wyliczają Bukowski, Sawulski i Brzeziński – wydatki socjalne wyniosły 16,7 proc. PKB (dwie trzecie to emerytury). To mniej niż w państwach „starej Unii” (19 proc.). Jednocześnie najwięcej w regionie. Zanim Polska przyjęła program „500+” wydatki prorodzinne były nad Wisłą niższe niż średnia unijna. Czyż od 35 lat nie chodzi nam o to, by dogonić w końcu Zachód?

W dniu, w którym rząd Donalda Tuska zlikwiduje „800+”, straci władzę

Ekonomiści rozkładają na czynniki pierwsze mity, które narosły wokół programu (powtarza się, że nie zmniejszył ubóstwa, a beneficjenci masowo rzucali pracę). „»500+« faktycznie zmniejszył ubóstwo i nierówności” oraz „Wpływ tego uniwersalnego świadczenia na podaż pracy jest bliski zera i nieistotny statystycznie” – piszą, opierając się na liczbach. Poza tym „sama obietnica wprowadzenia świadczenia nie wpłynęła jeszcze istotnie na wzrost poparcia dla tej partii, a tym samym wynik wyborów w 2015 roku”.

Dlaczego jako wyborczej korupcji nie prezentuje się propozycji obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców lub korzystnych dla deweloperów kredytów 2 i 0 procent? Dlaczego pieniędzy nie poszukuje się, np. zmieniając wciąż regresywny system podatkowy? A jeśli starsi koledzy i koleżanki mówią o wyborczym przekupstwie, to muszę ich zapytać, jak urządzili po 1989 roku Polskę, skoro niektóre z dzieci dopiero dzięki „500+” pojechały na wakacje po raz pierwszy w życiu?

W 2019 r. prof. Timothy Snyder przestrzegał w rozmowie z Jackiem Żakowskim: „Jak ktoś za bardzo uwierzy w demokrację, to zapomina, że kapitalizm tworzy nierówności generujące postawy antydemokratyczne”. Albo więc Polska będzie sprawiedliwa socjalnie, albo nie będzie jej wcale. Nie chodzi o to, że z dniem, w którym „800+” zostałoby zlikwidowane, rząd Donalda Tuska (jak każdy inny) straciłby władzę. Program wciąż zmienia Polskę. Nie rozwiązał kryzysu demograficznego. Ale i nie zrobi tego jego likwidacja. Nie on jest szkodliwy, lecz sposób myślenia o ekonomii Balcerowicza i jego zwolenników. Na szczęście, odchodzi już do lamusa.

W ostatnich tygodniach wybrzmiały dwa komunikaty: „Leszek Balcerowicz i ekonomiści z Fundacji FOR proponują likwidację szkodliwych społecznie i ekonomicznie programów socjalnych. Dałoby to w sumie aż 155 mld oszczędności” i „Program »Rodzina 500+« miał bardzo ograniczony wpływ na dzietność: prawdopodobnie przyczynił się do niewielkiego wzrostu urodzeń w pierwszych latach po wprowadzeniu świadczenia”. Sprowadzają się do pojawiającego się tu i ówdzie postulatu zamknięcia programu, który to program Bogusław Chrabota nazwał „kupowaniem głosów”. Zgłaszam zdanie odrębne. To prawda, że program „500+” nie jest rozwiązaniem kryzysu demograficznego, choć tak przedstawiał go dziewięć lat temu PiS. Ale nie jest szkodliwy. I nie jest przekupstwem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich