We wtorek władze nowej koalicji podjęły decyzję o wycofaniu się z budzącej wiele kontrowersji ustawy o wiatrakach. Chodzi o ustawę o mrożeniu cen energii, do której dorzucona została nowelizacja liberalizująca przepisy umożliwiające stawianie farm wiatrowych.
Dlaczego PiS atakował koalicję za ustawę wiatrakową?
Przedstawiciele nowej większości tłumaczyli, że zabieg ten był celowy – decydowano nie tylko o ograniczeniu wzrostu cen rachunków za energię, ale również o dodaniu mocy do systemu energetycznego w Polsce. Tyle tylko, że z pomysłem mrożenia cen energii raczej wielkiego problemu nie było, natomiast poważne kontrowersje wzbudziła kwestia odległości nowych instalacji od zabudowań, odległości od parków narodowych i miejsc przyrodniczo chronionych czy też wywłaszczeń pod budowę nowych farm wiatrowych.
Czytaj więcej
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa płatnej protekcji w związku z przygotowaniem projektu tzw. ustawy wiatrakowej - podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na ministra sprawiedliwości, Marcina Warchoła.
Ale polityka jest nieubłagana i każda kontrowersja obraca się przeciwko autorom ustawy. PiS przegrzał sprawę domagając się komisji śledczej w sprawie „afery wiatrakowej” czy też porównując ją do afery Rywina. Ale nawet jeśli grubo przesadził, zmusił nową koalicję do kroku wstecz.
Dlaczego nowa koalicja wycofała się z ustawy wiatrakowej?
Wycofanie się z ustawy, a ściślej podjęcie decyzji o tym, że teraz w Sejmie będzie procedowana wyłącznie ustawa o mrożeniu cen energii, zaś kwestia wiatraków zostanie przedstawiona przez przyszły rząd, jest formą przyznania się przez nową koalicję do błędu. A błędy w polityce się mszczą i ta sprawa będzie się pewnie jeszcze długo odbijać czkawką. Ale, gdyby koalicja się z niej nie wycofała, to zaszkodziłoby to jej mocniej od ucięcia sprawy na bardzo wczesnym etapie.