Kiedy w partii politycznej zaczyna działać wirówka, czyli wzmożenie obrotów na skutek wewnętrznych tarć i słabej passy, nigdy nie wiadomo, co ze środka wyskoczy. Tym razem, po nocnej internetowej bijatyce paru panów polityków odpowiadających za kampanię PiS, na przestwór medialnego oceanu wypłynął rano rzecznik partii Rafał Bochenek i oświadczył, że „co do zasady” PiS zgadza się z poprawkami prezydenta do lex Tusk, rozpoczyna procedowanie jego nowelizacji i na razie nie powołuje członków komisji, czekając na zmiany.
Czy PiS posłuchało Amerykanów
Wszystko to pomimo tego, że „nowelizacja w dużej mierze odpowiada na oczekiwania polityków opozycji, polityków Platformy, Lewicy, bo przecież tego typu zarzuty były wielokrotnie podnoszone” – jak podkreślił. To zdumiewająca strategia, która oznacza w praktyce, że PiS via Pałac Prezydencki, posłuchało się opozycji oraz Departamentu Stanu USA – i odpuściło.
Czytaj więcej
Na bieżącym posiedzeniu Sejmu nie przewidujemy wyboru członków komisji do spraw badania wpływów rosyjskich - przekazał rzecznik PiS Rafał Bochenek informując, jak jego partia zachowa się wobec nowelizacji ustawy złożonej przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Gdyby partia rządząca była w dobrej formie i nie skłócona, pewnie w gorącym czasie „przedkampanii” na takie okazywanie słabości by się nie zdecydowała. Bo przyjęcie poprawek, to nie tylko oddanie pola gry prezydentowi, ale także przyznanie się do błędu i pokaz rejterady. Zamiast ostrej halabardy PiS otrzyma pęk brzozowych witek, którymi co najwyżej może chłostać opozycję po plecach, zamiast od razu odciąć głowę. W dodatku, nikt nawet nie myśli o tym, żeby owe plecy nadstawiać.
Jakie będą losy nowelizacji prezydenta
To także przyznanie, że droga wybrana początkowo przez Andrzeja Dudę czyli skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego po jej podpisaniu, czyli już po wejściu w życie – nie może być skuteczna, bo TK nie działa. Niby nic nowego, ale dowodzi, że PiS tak oplątało żelaznym łańcuchem Trybunał, że teraz nawet samo nie może skorzystać z jego usług. Ma więc do dyspozycji o jedną figurę mniej na planszy w okresie przedwyborczym.