Władze PRL z żelazną konsekwencją odmawiały działaczom opozycji demokratycznej prawa do otrzymania paszportu i wyjazdu z kraju. W 1968 roku polskim obywatelom żydowskiego pochodzenia wydawano paszporty w jedną stronę. W stanie wojennym wysyłano w podróż bez powrotu działaczy Solidarności. Są też przykłady współczesne: paszporty swoim niepokornym obywatelom odbiera Aleksander Łukaszenko.
W tę tradycję wpisała się teraz minister klimatu Anna Moskwa. Podczas spotkania w Kozienicach pomysł karania tych, którzy „szkalują Polskę w Brukseli”, zgłosił zwolennik obecnej władzy. O odbieraniu paszportów jednak nie wspomniał, to skojarzenie powstało w głowie członkini rządu Mateusza Morawieckiego. – My niestety nie możemy odebrać paszportów tym, którzy w Brukseli kłamią i działają przeciwko Polsce. Nie ma takiego narzędzia, ono byłoby niezgodne z prawem europejskim, chociaż pewnie wielu z nas taką pokusę by miało – odpowiedziała wyborcy Anna Moskwa. I zapowiedziała, że zwróci się do Zbigniewa Ziobry, „żeby przemyślał jakieś instrumenty prawne dla tych, którzy szkalują Polskę”.
Czytaj więcej
Lojalność elektoratów i polaryzacja polityczna dzielą Polaków na wykluczające się „podspołeczeństwa”.
Może powiedziała to szybciej niż nastąpiła refleksja, co taki pomysł oznacza, bo próbując się ratować, dodała, że „tych, którzy szkalują Polskę” należy traktować bez nienawiści. Ale pomysł się w elektoracie spodobał.
– Zaproponuję, żeby panowie posłowie w Sejmie wprowadzili artykuł dla tych, którzy szkalują najjaśniejszą Rzeczpospolitą w Brukseli, żeby pozbawić ich obywatelstwa polskiego. Czy jest to możliwe? Bo to są zdrajcy narodu – pytał kolejny wyborca PiS na spotkaniu w Radomiu. Odpowiadał mu Marek Suski. – To jest pytanie, które można by było postawić, czy rzeczywiście można by było, zgodnie z konstytucją, pozbawiać obywatelstwa za poglądy nawet szkodliwe dla naszego kraju. Na razie takiego prawa i możliwości nie ma – mówił. Jak bardzo „na razie”? Tego nie sprecyzował.