Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów w Warszawie

Niewiele mamy do stracenia w relacjach z obecnymi władzami Rosji, a wiele do zyskania z przyszłymi, demokratycznymi.

Publikacja: 03.11.2022 22:53

Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów w Warszawie

Foto: shutterstock

Czy odbywający się w Polsce zjazd rosyjskiej opozycji powinien nas cieszyć, czy smucić? W pałacu w podwarszawskiej Jabłonnie opozycjoniści zamierzają od piątku przez cztery dni dyskutować o utworzeniu alternatywnych organów władz w swoim kraju, na czas od upadku obecnego prezydenta do wolnych wyborów. Ambitny program, bo Władimir Putin na razie twardo dzierży władzę, a opozycjoniści w Rosji nie tłoczą się w ministerialnych gabinetach, tylko w więziennych celach.

Czytaj więcej

Ilia Ponomariow: Bez walki zbrojnej się nie obejdzie

Dla nas głównym pytaniem jest, czy ten zjazd nie doprowadzi do pogorszenia stosunków z Kremlem. Prawdopodobnie Berlin postawiony przed podobnym problemem dyskretnie uchylił się od wspierania opozycjonistów. Cóż, czy stosunki polsko-rosyjskie mogą być gorsze niż obecnie? Mogą, możemy zostać zaatakowani przez putinowską armię i wielu członków elity moskiewskiej do tego nawołuje. Nie zapominajmy, że w grudniu ubiegłego roku Putin w ultimatum przekazanym NATO żądał wycofania się sojuszu do granic z 1997 r. Co oznacza, że Polskę uważa za swą strefę wpływów. O ówczesnych żądaniach kilka dni temu przypomniał rzecznik Kremla jako o sprawie cały czas aktualnej. Zarazem w tej sytuacji niezwykłe by było, gdyby Kreml dziwił się, że rosyjska opozycja postanowiła spotkać się w Polsce, a my ją ciepło przyjęliśmy.

Czytaj więcej

Przeciwnicy Kremla zjadą się do Warszawy

Długi ciąg wydarzeń doprowadził do tego, że niewiele mamy do stracenia w relacjach z obecnymi władzami Rosji, a wiele do zyskania z przyszłymi, demokratycznymi. Nawet jeśli przyjdzie na nie trochę poczekać. Przy czym jasne jest, że Polska nie będzie wpływać na przebieg obrad opozycjonistów ani na decyzje, jakie podejmą. Bo niby jak? Otaczając pałac w Jabłonnie oddziałami wojska (jak dawnymi laty rosyjski ambasador polski sejm w Grodnie)? No, zupełny nonsens.

Jest w tym trochę ryzyka, gdyż zbierają się u nas radykalnie nastawieni opozycjoniści, popierający nawet walkę zbrojną z Kremlem. No, ale w końcu Polska to kraj demokratyczny i spotykają się u nas demokratyczni, a nie totalitarni przeciwnicy rządów Putina. Nie ma więc żadnego powodu, by ich serdecznie nie przywitać.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Gdzie podział się zamach stanu? Jak PiS porzuciło własne dziecko
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Poseł Edward Siarka i „kula w łeb”, czyli rzecz o cytowaniu poezji
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Donald Trump zaatakował Wołodymyra Zełenskiego, po czym podkulił ogon
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk nie miał wyboru w sprawie Polaków w Ukrainie
Komentarze
Donald Trump mówi językiem Kremla. Zdumiewające słowa o wojnie w Ukrainie