Michał Płociński: Katastrofa smoleńska w toku. Jak przezwyciężyć polski fatalizm?

Zapętliliśmy się w wojnie polsko-polskiej tak mocno, że nawet nie potrafimy sobie już wyobrazić, jak mogłoby wyglądać ogólnonarodowe porozumienie, przebaczenie win, zbudowanie zaufania na nowo. A Smoleńsk, czyli prawdziwie narodowa tragedia, która mogła nas wzmocnić jako wspólnotę, okazała się największą zadrą w naszej najnowszej historii, która niszczy Polskę od wewnątrz.

Publikacja: 10.04.2025 05:04

Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej na pl. Piłsudskiego w Warszawie.

Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej na pl. Piłsudskiego w Warszawie.

Foto: PAP/Paweł Supernak

Co cię nie zabije, to cię wzmocni – jeśli wierzyć w tę maksymę Friedricha Nietzschego, to, nie jestem wcale pewien, czy katastrofa smoleńska jednak nas nie zabiła. Jako narodu. Bo na pewno nie wyszliśmy z niej silniejsi.

15 lat temu byliśmy lepszym społeczeństwem. Łatwiej nam się ze sobą rozmawiało. Albo inaczej: w ogóle jakoś jeszcze rozmawialiśmy. Bo przeciwnicy polityczni nie byli jeszcze śmiertelnymi wrogami: zdrajcami, wariatami, mordercami, fanatykami.

15. rocznica katastrofy smoleńskiej: o co dziś się kłócimy?

Po 15 latach kłócimy się już nawet nie o samą katastrofę, bo jakąkolwiek debatę o niej pogrzebał swoimi manipulacjami tzw. zespół Macierewicza. Przerzucamy się raczej odpowiedzialnością za to, kto rozegrał tę katastrofę politycznie.

Czytaj więcej

Smoleńsk 15 lat później. Rocznica w cieniu kampanii i politycznych napięć

Dla jednych jest oczywiste i niepodważalne, że zrobił to Jarosław Kaczyński, organizując sektę smoleńską. Są nawet gotowi mu zarzucać, że osobiście odpowiada za śmierć brata. Inni widzą tylko sikanie na krzyż smoleński i Donalda Tuska przejeżdżającego prętem po klatce z małpami, czyli cynicznie prowokującego przeciwników. Przypisują mu zdradę i diaboliczne konszachty z Putinem. I obawiam się, że półokrągła rocznica koncentrować się będzie właśnie wokół tego: kto zaczął, kto dawniej zawinił, kto kiedyś coś. A mało kto się skupi na tym, co najgorsze – że ta tragedia trwa nadal, nieustannie nas osłabia, przekreśla szanse na współpracę.

Katastrofa w Smoleńsku, czyli zadra, która może zniszczyć Polskę

W niebezpiecznych czasach, gdy w tym samym momencie upadają dotychczasowa globalna architektura bezpieczeństwa i liberalny model globalizacji, nadające dotąd ramy naszemu dobrobytowi, jak rzadko kiedy potrzebujemy narodowej jedności. Tymczasem my zajmujemy się sami sobą, jakby świat naokoło nie istniał. Nie wyciągamy wniosków z przeszłości, nie naprawiamy błędów, nie słuchamy przestróg.

Chyba że jednak spróbujemy ten straszny determinizm jakoś przezwyciężyć. I może nawet przydałaby się nam w tym tak znienawidzona przez Nietzschego kategoria miłosierdzia, chrześcijańskiego pojednania.

Zapętliliśmy się w wojnie polsko-polskiej tak mocno, że nawet nie potrafimy sobie już wyobrazić, jak mogłoby wyglądać ogólnonarodowe porozumienie, przebaczenie, zbudowanie zaufania na nowo. A Smoleńsk, czyli prawdziwie narodowa tragedia, w której zginęły elity różnych, często ostro konkurujących ze sobą środowisk, zamiast stać się przedmiotem wspólnej pamięci i wzmocnić nas jako naród, w co chcieliśmy wierzyć przez pierwszy miesiąc (tydzień?) po 10 kwietnia 2010 roku, okazała się największą zadrą w naszej najnowszej historii, która niszczy Polskę od wewnątrz.

Jak przezwyciężyć polski fatalizm?

Bo tę maksymę z początku można rozumieć też inaczej – co cię nie wzmocni, to cię zabije. I zabija nas powoli – ale to by była nawet optymistyczna interpretacja, bo jeszcze jest czas, by wyciągnąć wnioski, spróbować się na niej wzmocnić. Choć patrząc na pogrążające się w wyniszczającej wojnie podjazdowej polskie elity polityczne, trudno nie popaść w fatalizm. Może nawet nie jest przypadkiem, że sam Friedrich Nietzsche, wielki prorok fatalizmu, tak ochoczo, a nawet prawdopodobnie wbrew faktom, opowiadał o swoich polskich korzeniach.

Czytaj więcej

Płociński: Duopol PO–PiS zakończy nie Mentzen, a Trump i sytuacja międzynarodowa

Chyba że spróbujemy jednak jakoś przezwyciężyć ten straszny determinizm. I może nawet przydałaby się nam w tym tak znienawidzona przez Nietzschego kategoria miłosierdzia, chrześcijańskiego pojednania. Niestety, na razie polscy politycy są przekonani, podobnie jak niemiecki filozof, że to wyłącznie oznaka słabości.

Co cię nie zabije, to cię wzmocni – jeśli wierzyć w tę maksymę Friedricha Nietzschego, to, nie jestem wcale pewien, czy katastrofa smoleńska jednak nas nie zabiła. Jako narodu. Bo na pewno nie wyszliśmy z niej silniejsi.

15 lat temu byliśmy lepszym społeczeństwem. Łatwiej nam się ze sobą rozmawiało. Albo inaczej: w ogóle jakoś jeszcze rozmawialiśmy. Bo przeciwnicy polityczni nie byli jeszcze śmiertelnymi wrogami: zdrajcami, wariatami, mordercami, fanatykami.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Debata Rafała Trzaskowskiego z Karolem Nawrockim w Końskich? A może zorganizować podchody?
Komentarze
Estera Flieger: Debatę przegrywa się w Końskich
Komentarze
Szymon Hołownia potrzebuje debaty. Pójdzie rozmawiać nawet do Republiki
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Karol Nawrocki na pewno stawi się na debatę w Końskich?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Komentarze
Wycofanie wojsk USA z Jasionki. Czy Trump prezentami ośmiela Putina?