I już nie tylko bracia ze wschodu: Ukraińcy, Białorusini, czy Rosjanie, ale też Hindusi czy Gruzini. Co do tych pierwszych, szczycimy się czasem, że dajemy im w kraju przestrzeń, bo to Słowianie, szybko się integrują. Nauczyliśmy się ich nie zauważać.
Gorzej z drugimi, bo nie znają polskiego i inaczej wyglądają. Co więcej, o zgrozo, kontakt z nimi często od nas wymaga znajomości obcego języka, a z tym zazwyczaj jest kiepsko. A jednak jakoś udaje nam się z nimi żyć w zgodzie. Dowożą paczki z fast foodem, pracują jako kelnerzy, siedzą za kierownicami ciężarówek czy samochodów Ubera. Nie gryzą. Nie gwałcą. Nie przerażają. Trudno przy nich karmić naszą polską ksenofobię, nawet jakoś dzięki nim z niej się leczymy.
Ale najważniejsze jest co innego. Coś, czego nie był w stanie pojąć niedawno temu przeciętny Anglik karmiony popierającymi brexit tabloidami. To oni, tak jak nasi bracia w Londynie, wykonują strasznie ciężką pracę, dzięki której nam żyje się lepiej. Dzięki której żyjemy dostatniej, jesteśmy coraz bogatsi. Bo to z ciężkiej pracy, co powtarzam jak mantrę na tych łamach od lat, nie z rozdawnictwa pieniędzy, rodzi się bogactwo.
Czytaj więcej
W 2021 r. padł rekord liczby wystawionych obcokrajowcom zezwoleń na pracę w Polsce i oświadczeń dotyczących zatrudnienia pracowników ze Wschodu. Bez nich liczba wakatów byłaby dużo większa.
Zamiast więc uprzedzeń, fochów i narzekań nauczmy się dziękować po stokroć tym ludziom codziennie, że tu są. Zamiast pleść androny o tym, że rzekomo zabierają nam pracę, uczyńmy ich życie łatwiejszym i godniejszym. Niech żyją i pracują w warunkach nie gorszych niż my sami. Niech mają równy dostęp do leczenia, urlopów i świadczeń socjalnych. Niech swoją pracą zarabiają na przyszłe emerytury, nie gorsze od naszych. Upadlanie pracowników z zagranicy ciągnącymi się w nieskończoność procedurami, zdawanie na łaskę i niełaskę bezdusznych urzędników, spychanie do szarej strefy jest nie tylko niemoralne, ale przede wszystkim głupie. Szkodzimy w ten sposób głównie sobie samym.