Media i Pokojowa Nagroda Nobla? Od niemal stu lat nie występowały w parze. Czy to nie zbyt szerokie potraktowanie testamentu Alfreda Nobla? Nie. I taki pogląd nie jest wynikiem solidarności zawodowej. Nie chodzi o to, że nagrodzili kogoś z naszych.
Czytaj więcej
W Norweskim Instytucie Noblowskim w Oslo ogłoszono, kto otrzyma Pokojową Nagrodę Nobla. Laureatami zostali dziennikarze Maria Ressa i Dmitrij Muratow.
Komitet przyznający budzące największe emocje wyróżnienie użył zresztą w uzasadnieniu słowa „pokój”. Filipinka Maria Ressa i Rosjanin Dmitrij Muratow zostali nagrodzeni, bo wolność słowa, dla której się zasłużyli, jest „warunkiem wstępnym demokracji i trwałego pokoju”.
Można powiedzieć więcej. Oni są na wojnie o wolność słowa. Wojnie, w której dziennikarze giną za to, że są dziennikarzami. O Filipinach zazwyczaj wiemy w Polsce mniej niż o Rosji. Posłużę się przerażającymi danymi Komitetu Obrony Dziennikarzy (CPJ): w ciągu ostatnich trzydziestu lat na Filipinach zabito 87 dziennikarzy, z mediów małych i dużych, radiowych, telewizyjnych, prasowych, internetowych, zatrudnionych na etat i wolnych strzelców.
O Rosji wiemy więcej. W przeddzień ogłoszenia pokojowego Nobla obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Anny Politkowskiej, jednej z najbardziej znanych i najodważniejszych rosyjskich dziennikarek. Zastrzelonej na klatce schodowej domu, w którym mieszkała. W dniu, w którym Władimir Putin, stojący na czele systemu przez nią prześwietlanego, obchodził urodziny. Politkowska pracowała w „Nowej Gazietie” - jej redaktorem naczelnym jest nowy noblista Dmitrij Muratow. Nagroda nabiera symbolicznego znaczenia. Jest też dla Politkowskiej i innych zabitych pracowników i współpracowników „Nowej Gaziety”.