Co roku obiecujemy sobie, że nie zostawimy zakupów świątecznych na ostatnią chwilę, ale większość z nas tych obietnic nie dotrzymuje. Odkładając zakupy na drugą połowę grudnia, fundujemy sobie solidną dawkę nerwów, do tego wyjątkowo dużą na tle innych krajów.
Tłok, korki, brak czasu
– Faktycznie, świąteczne zakupy przyprawiają Polaków o ból głowy. Jesteśmy jednym z najbardziej zestresowanych narodów wśród przebadanych krajów: dla 66 proc. z nas problemem są zatłoczone ulice, przepełnione sklepy, a także korki na drogach. Ponad połowa badanych (54 proc.) martwi się, że nie znajdzie odpowiedniego prezentu, a co drugi Polak boi się przekroczenia wyznaczonego budżetu – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Glogowski, dyrektor generalny PayPal w Europie Środkowo-Wschodniej. Z badania Kantar Millward Brown przeprowadzonego dla tej firmy wynika również, że dla 42 proc. Polaków problemem jest też niewystarczająca ilość czasu na kupienie prezentu.
Pod względem deklarowanego poziomu stresu związanego ze świątecznymi zakupami w badaniu wyższy wynik osiągnęli jedynie Czesi. Z kolei najmniej zestresowanym narodem są Holendrzy. Tłumy na ulicach czy w centrach handlowych są problemem „tylko" dla 44 proc. z nich, a jedynie co trzeci Holender martwi się przekroczeniem zaplanowanego budżetu.
Jak komentuje wyniki badania PayPal, choć główną przyczyną stresu dla większości badanych narodów jest zwiększony ruch, to np. w Izraelu najczęściej wskazywanym problemem jest nieuprzejmość w kolejkach – mówi o tym 58 proc. badanych.