Zaczyna się motoryzacyjna wojna handlowa. Od 3 kwietnia zaczną obowiązywać wysokie, 25-procentowe cła na samochody i części do nich importowane przez USA. Zapowiedział to 26 marca po południu Donald Trump, realizując zapowiadane wcześniej groźby wobec zagranicznych koncernów. Decyzja amerykańskiego prezydenta ma wzmocnić amerykańskich producentów aut. Jej skutki mogą jednak okazać się nieprzewidywalne. – Ten ruch, mający na celu zwiększenie krajowej produkcji samochodów, prawie na pewno przyniesie odwrotny skutek – uważa Nigel Green, dyrektor generalny globalnego giganta doradztwa finansowego deVere Group.
Czytaj więcej
Środowa sesja na Wall Street zakończyła się spadkami głównych indeksów. Akcje poszły w dół po tym...
Cła na samochody sprowadzane do USA mają, w porównaniu z obecnymi stawkami, wzrosnąć dziesięciokrotnie. Według Trumpa ma to być „początek wyzwolenia Ameryki”. Cła mają przynieść dodatkowe wpływy w wysokości 100 mld dolarów. Jak zakłada amerykańska administracja, dzięki wysokim stawkom celnym zagraniczni producenci samochodów, posiadający fabryki w USA, zwiększą w nich produkcję lub zaczną ją tam przenosić.
Amerykańscy producenci nie chcą ceł
W Stanach Zjednoczonych samochody produkuje m.in. BMW oraz Mercedes. Bawarski koncern buduje dziennie ponad 1,5 tys. aut typu SUV w zakładach w Spartanburgu w Karolinie Południowej. Powstaje tam sześć modeli w różnych wariantach, w tym popularne na polskim rynku X3 oraz X5. Z kolei Mercedes, dla którego USA są drugim co do wielkości rynkiem zbytu, ma fabrykę w Tuscaloosie w Alabamie, skąd wyjeżdżają auta przeznaczone także na rynki globalne.
Czytaj więcej
Kanada wkrótce odpowie na nowe amerykańskie cła na samochody, ogłoszone przez prezydenta USA Dona...