Dyrektor generalny Lululemon, sieci sklepów z ubraniami sportowymi, Calvin McDonald, powiedział, że detalista podtrzymuje swoją decyzję o zwolnieniu dwóch pracowników, którzy próbowali interweniować podczas kradzieży w jednym z jego sklepów. Do incydentu doszło pod koniec kwietnia w sklepie w Peachtree Corners w stanie Georgia. Nagranie z telefonu komórkowego ze sklepu pokazuje dwóch mężczyzn w kapturach i maskach na twarz, którzy wpadają do sklepu i chwytają towary z półek znajdujących się najbliżej wejścia do sklepu, a następnie wybiegają. Nie jest jasne, czy nagranie zostało zrobione przez klienta, czy pracownika.
Czytaj więcej
Ze sklepów znika coraz więcej towarów. Coraz częściej okradane są także małe sklepy.
„W tym konkretnym przypadku mamy politykę zerowej tolerancji, z której szkolimy naszych edukatorów w zakresie angażowania się podczas kradzieży. Dlaczego? Ponieważ stawiamy bezpieczeństwo naszego zespołu i naszych gości na pierwszym miejscu” – powiedział McDonald podczas wywiadu dla CNBC. „To tylko towar” - dodał. McDonald powiedział, że pracownicy „świadomie złamali zasady” i zaatakowali złodziei a także wybiegli za nimi ze sklepu. Trzech mężczyzn zostało później zatrzymanych.
Lululemon broni się przed krytyka konserwatywnych mediów
Lululemon, który jest ostro krytykowany przez konserwatywne media za zwolnienie pracowników za rzekome wezwanie policji, twierdzi, że zrobił to dla dobra osób zatrudnionych w jego sklepach. Firma szkoli pracowników by nie angażowali się w „walkę” ze złodziejami, ponieważ może być to dla nich śmiertelnie groźne.
Czytaj więcej
Niemal co drugi Polak chce zaostrzenia kar za takie wykroczenia, co piąty jest przeciwnego zdania. Kradzieży przybywa, a straty obciążają niestety wszystkich.