Stalowy spór UE z Pekinem

Chiny chcą, żeby Unia Europejska przyznała im status gospodarki rynkowej. Bruksela żąda najpierw ograniczenia produkcji stali.

Aktualizacja: 14.07.2016 06:15 Publikacja: 13.07.2016 19:58

Stalowy spór UE z Pekinem

Foto: 123RF

Zakończony w Pekinie szczyt UE–Chiny był ważny dla Europy. Odbywał się w szczególnym momencie, gdy po brytyjskim referendum wielu zastanawia się nad atrakcyjnością Unii jako światowego gracza. Dla Pekinu UE pozostaje kluczowym partnerem gospodarczym i wzajemnie.

Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, brał udział nie tylko w spotkaniach politycznych, ale też w równolegle odbywającym się szczycie biznesowym, gdzie odniósł się do obaw związanych z Brexitem. – Wielu w Europie i poza nią zastanawia się nad przyszłością po decyzji Brytyjczyków i wyjściu z Unii. Ale Europa, nawet 27 państw, jest drugą potęgą gospodarczą świata z PKB na poziomie 12,4 bln euro. Pozostanie największym rynkiem świata z eksportem sięgającym jednej trzeciej światowego eksportu. Jej wspólna waluta euro odpowiada za 33 proc. dziennych transakcji – mówił Juncker. Dla Chin UE jest coraz ważniejszym partnerem nie tylko jako odbiorca tanich towarów. W 2015 roku UE zdeklasowała USA jako kraj przeznaczenia dla chińskich inwestycji i wszystko wskazuje na to, że w 2016 roku sytuacja się powtórzy.

Rynek zbytu i partner

Chiny są zainteresowane Europą i jako rynkiem zbytu, i jako partnerem inwestycyjnym. Państwa europejskie, w tym Polska, zgłosiły akces do tworzonego pod auspicjami Chin Azjatyckiego Banku Inwestycji Strukturalnych, Chińczycy z kolei są zainteresowani lokowaniem funduszy w Europejski Fundusz Inwestycji Strategicznych, który ma sfinansować projekty infrastrukturalne na kwotę 315 mld euro. Chiny mocno akcentują też chęć zbliżenia z Europą poprzez ogłoszony w 2014 roku gigantyczny projekt "jeden pas, jedna droga", czyli nowego jedwabnego szlaku. Przewiduje on rozbudowę infrastruktury (dróg, połączeń kolejowych, portów, rurociągów) łączącej Chiny z krajami Azji Środkowej, Afryki, Bliskiego Wschodu i Europy. Do UE szlak ten miałby wkraczać od strony Turcji. To nie tylko chęć otwarcia się na świat, ale też sposób na pozbycie się nadwyżek stali, których nie absorbuje już zwalniająca gospodarka chińska.

Huty do likwidacji

I właśnie stal jest głównym problemem w relacjach z Europą. – Same nadwyżki dwukrotnie przekraczają całą produkcję stali w Europie. To pokazuje wagę problemu – mówił Juncker. Przypomniał Chińczykom, jak bolesna dla Europy była redukcja potencjału stalowego w latach 70. i 80. W Luksemburgu z hut zwolniono 80 proc. ludzi. Teraz Europa zaleca Chinom zamknięcie części hut.

Obecnie Chiny próbują swoją nadprodukcję wypchnąć za granicę, stosując nieuczciwe praktyki handlowe. Unia reaguje na to cłami antydumpingowymi, ale ich przyszłość jest niejasna. W tym roku musi bowiem zapaść decyzja o tym, czy przyznać Chinom status gospodarki rynkowej. Gdy kraj ten wstępował do WTO 11 grudnia 2001 roku, został podpisany protokół, który oznacza automatyczne przyznanie statusu gospodarki rynkowej po 15 latach. Prawnicy Komisji Europejskiej dowodzą, że decyzja przeciwna oznacza przegraną Unii przed sądem. USA i Japonia nie zamierzają takiego statusu przyznawać, ale inne kraje świata zgodziły się na to, np. Australia, Norwegia, Chile, Rosja czy Kazachstan. – Nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Ale dla nas jasny jest związek między nadprodukcją stali a decyzją o statusie gospodarki rynkowej – powiedział Juncker. Zdaniem ekspertów sprawa jest faktycznie przesądzona. – Myślę, że Unia nie przyzna takiego statusu, szczególnie po Brexicie, sytuacja polityczna jest zbyt niestabilna – uważa Grzegorz Stec z European Institute for Asian Studies w Brukseli. Jego zdaniem Pekin przyjmie to źle, bo poza względami gospodarczymi znaczenie ma też uznanie międzynarodowe.

W unijnej metodologii, jeśli kraj jest gospodarką rynkową, to pochodzący z niego produkt musi mieć w eksporcie cenę przynajmniej równą cenie krajowej. Zakłada się bowiem, że w tym kraju prawa rynku właściwie wyceniają koszty wytworzenia produktu. Jeśli zaś kraj nie ma takiego statusu, to Bruksela próbuje ustalić właściwą cenę produktów w eksporcie, szukając rynków analogicznych.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy gospodarka Chin zasługuje na status gospodarki wolnorynkowej?

Opinia

Grzegorz Stec, ekspert European Institute for Asian Studies

Projekt „Jeden pas i jedna droga" umożliwia Chinom zbyt nadwyżek stali oraz pomaga w zarządzaniu zwalniającym wzrostem gospodarczym. Chiny są w trakcie przestawiania gospodarki z opartej o eksport na opartą o konsumpcję. To długotrwały proces i władze chcą jeszcze pobudzić sektory eksportowe. Projekt ma też znaczenie geopolityczne, często niedoceniane. W czasie gdy Chiny pod wieloma względami zamykają się i prowadzą bardziej asertywną politykę, stanowi on sygnał otwartości i woli współpracy. Ta narracja jest dobrze przyjmowana w świecie, także w Polsce. Pomaga to Chinom w uzyskiwaniu przychylności innych aktorów międzynarodowych oraz w wyciszaniu krytyki, np. w odniesieniu do działań na Morzu Południowochińskim.

Andres Barcelo Delgado, dyr. generalny UNESID

Chiny stosują nieuczciwe praktyki handlowe i znacznie trudniej byłoby się bronić, gdyby Unia przyznała im status gospodarki rynkowej. Teraz ten nieuczciwy import to przede wszystkim stal, aluminium czy rowery, ale w przeszłości przedmiotem unijnych postępowań antydumpingowych były panele słoneczne, a w przyszłości mogą być inne produkty. Według naszych wyliczeń przyznanie takiego statusu Chinom zagroziłoby zwolnieniami milionowi pracowników w UE. Może w skali europejskiej nie jest to dużo, ale spróbujmy to powiedzieć pracownikom hut w Dąbrowie Górniczej czy w Krakowie. Mówimy o przemyśle, który jest bardzo skoncentrowany w niektórych regionach niektórych państw Europy. I dla nich to byłby ogromny cios.

Jak Bruksela broni gospodarki

Unia Europejska, podobnie jak inne wielkie gospodarki, stosuje instrumenty obrony handlowej. Mogą one być zastosowane, gdy produkty importowane mają zaniżoną cenę, są wspomagane subsydiami lub dochodzi do nagłej dramatycznej zmiany w poziomie przepływów handlowych.

Użycie tych instrumentów jest zgodne z wytycznymi Światowej Organizacji Handlu (WTO). Celem stosowanych instrumentów jest usunięcie szkody, czyli podwyższenie ceny produktu do poziomu rynkowego. Zazwyczaj działania takie mają formę dodatkowych ceł. Postępowanie antydumpingowe jest inicjowane na wniosek poszkodowanej branży. W ciągu 45 dni Komisja Europejska ocenia, czy taka skarga jest uzasadniona. Następnie po dziewięciu miesiącach dochodzenia wprowadzane są czasowe środki ochronne, a po kolejnych sześciu – stałe środki ochronne. Wygasają one automatycznie po pięciu latach, chyba że przewidziany jest termin ich przeglądu. Chiny są najczęściej przedmiotem postępowań ochronnych nie tylko w Unii Europejskiej, ale i na całym świecie. W sumie wobec Państwa Środka zastosowano 667 takich instrumentów, co stanowi 47 proc. światowej sumy, a tylko w 2015 roku było ich 76. Najczęściej dotyczą one takich sektorów gospodarki, jak: tekstylia i odzież, ceramika i szkło, metale podstawowe, plastik, maszyny i sprzęt elektryczny oraz paliwa.

Gospodarka
Mosbacher: Polska jest liderem, czas by UE to zrozumiała
Gospodarka
Wielka awaria internetu w Rosji. Operatorzy komórkowi i banki w opałach
Gospodarka
Kanada szykuje odpowiedź na cła Trumpa. „Musimy być gotowi na wszystko”
Gospodarka
Nowe antyrosyjskie sankcje Japonii uderzają też w pomocników Kremla
Gospodarka
O co chodzi Trumpowi? Chce drogi handlowej i surowców Grenlandii