„Cypr osiągnął porozumienie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Unią Europejską i Centralnym Bankiem Europejskim" – obwieściła w miniony piątek cypryjska agencja prasowa CNA. W ten sposób sukcesem miały się wreszcie zakończyć trudne dwutygodniowe pertraktacje, które w imieniu swojego kraju prowadził z trojką szef banku centralnego Panikos Demetriades.
Wiadomość potwierdził cypryjski prezydent Dimitris Christofias, który powiedział, że uruchomienie pakietu pomocowego dla Cypru w wysokości 17 mld euro jest już tylko kwestią formalności.
Radość była krótka. Jeszcze wieczorem tego samego dnia przedstawiciele trojki – choć przyznali, że „nastąpił postęp" – nie potwierdzili osiągnięcia porozumienia. W ogólnikowym komunikacie oświadczyli, że konieczne są dalsze uzgodnienia dotyczące uzdrowienia cypryjskiego systemu bankowego, stabilizacji finansów państwa i zapewnienia wzrostu gospodarczego. Rozmowy mają być kontynuowane, choć już poza Cyprem.
Ubiegły tydzień z pewnością nie poprawił nastrojów Cypryjczyków. Nie dość, że nie udało się osiągnąć kluczowego dla ratowania finansów państwa porozumienia z trojką, to w środę agencja Fitch znów obniżyła ranking Cypru. Tym razem wiarygodność kredytowa kraju obniżona została z poziomu BB+ na BB- (z pominięciem BB) przy zachowaniu negatywnej perspektywy.
Obok powszechnie znanych kłopotów Cypru do tak zdecydowanego pogorszenia ratingu przyczyniły się w oczach analityków Fitcha właśnie zbyt wolne postępy w negocjacjach z trojką. Po obniżce ratingu Cypr znalazł się w jednej grupie z takimi państwami, jak Nigeria, Gabon i Lesoto. Niedawno własną ocenę wiarygodności Cypru do „spekulacyjnego" poziomu B3 obniżyła także agencja Moody's.