W przewidywaniach piątkowej decyzji agencji Moody's ekonomiści są mocno podzieleni. Jedni uważają, że stosowana przez nią metodologia nie uzasadnia obniżki oceny wiarygodności kredytowej Polski z A2 (szósty stopień na 21-stopniowej skali) do A3 (siódmy stopień), lecz co najwyżej zmianę tzw. perspektywy tej oceny ze stabilnej na negatywną. Inni twierdzą, że otoczenie polskiej gospodarki i rokowania dla kondycji finansów publicznych pod rządami PiS pogorszyły się na tyle, że Moody's będzie musiała obniżyć Polsce rating.
Decyzja w cenach
Większa zgodność panuje w ocenie tego, jak decyzja Moody's może wpłynąć na notowania polskich aktywów. To, że od początku kwietnia WIG20 stracił niemal 9 proc., a złoty osłabił się względem euro o 4 proc., natomiast rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych Polski (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) wzrosła o 0,2 pkt proc., do ponad 3 proc., sugeruje, że rewizja oceny wiarygodności kredytowej Polski została już przez inwestorów w dużej mierze uwzględniona w cenach aktywów. Taką opinię wyraził w piątek m.in. prezes NBP Marek Belka.
– W przypadku realizacji naszego podstawowego scenariusza, tzn. obniżki jedynie perspektywy ratingu, spodziewam się nawet lekkiego pozytywnego wpływu decyzji Moody's na notowania polskich aktywów finansowych z początkiem kolejnego tygodnia – powiedział „Rz" Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ. Jak dodał, reakcja inwestorów będzie w dużej mierze zależała od nastrojów na globalnych rynkach, na które z kolei decydujący wpływ mogą mieć sobotnie dane z chińskiej gospodarki.
GUS nie pomoże
To nie znaczy, że dla rządu decyzja Moody's będzie bez znaczenia. Jak wskazuje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku, styczniową obniżkę ratingu przez inną agencję – Standard & Poor's – władze mogły bagatelizować jako jednorazowy incydent, nieuzasadniony kondycją polskiej gospodarki i finansów publicznych. – Gdyby teraz do S&P dołączyła agencja Moody's, komentarz ze strony rządowej musiałby być bardziej wyważony – uważa Wojciechowski.
W styczniu rządowi przychodziły w sukurs dobre dane z polskiej gospodarki. W piątek może być inaczej. Wcześniej tego dnia GUS opublikuje wstępny szacunek zmiany PKB w I kwartale. We wtorek Ministerstwo Gospodarki oceniło, że gospodarka w tym okresie urosła o 3,8 proc. rok do roku. Na tym tle, a także w kontekście danych za IV kwartał ub.r., gdy PKB wzrósł o 4,3 proc. rok do roku, piątkowy odczyt GUS niemal na pewno okaże się rozczarowujący.