Filmy w 2023 roku: Intymność i dramaty historii

W Ameryce filmowe życie zakłóciły strajki, w Polsce ingerencje polityków. Mimo wszystko był to ciekawy rok.

Publikacja: 20.12.2023 03:00

„Kos” Pawła Maślony, zwycięzca tegorocznego festiwalu w Gdyni

„Kos” Pawła Maślony, zwycięzca tegorocznego festiwalu w Gdyni

Foto: Materiały Prasowe

W mijającym roku kino miało odetchnąć i złapać wiatr po pandemii. Szykowano nowe superprodukcje i wielkie premiery. Wszystko zawaliło się przez strajki scenarzystów (od 2 maja do 27 września) i aktorów (od 14 lipca do 9 listopada), którzy walczyli o godziwe zarobki (nie tylko dla gwiazd) i nowe ustalenia związane z rozwojem sztucznej inteligencji. Zbuntowani artyści do czasu zakończenia rozmów z producentami odmówili pracy, a nawet promocji tytułów już gotowych. W tej sytuacji wielkie studia nie chcąc „spalić” szykowanych na lato hitów, przesuwały ich premiery.

Nie przestraszyli się twórcy „Barbie” i „Oppenheimera”. Oba filmy weszły na ekrany 21 lipca i zdobyły rynek szturmem. Tym ciekawsze, że „Barbenheimer” – jak nazwali ten zestaw krytycy – to nie kolejne łubudu z supebohaterami, lecz filmy z ambicjami. Zrealizowana przez Gretę Gerwig, zakorzeniona w świecie Mattela „Barbie” może się wydawać utrzymaną w różowych barwach zabawą, ale jednak niesie refleksję na temat masowej kultury czy sytuacji kobiet w zachodnich społeczeństwach. „Oppenheimer” to opowieść o tragedii konstruktora, który zrozumiał, że zbudowana przez niego bomba atomowa jest narzędziem do zabijania milionów ludzi. Pierwszy z tych filmów zarobił w kinach blisko półtora miliarda dolarów, drugi – prawie miliard.

Czytaj więcej

Jaki był 2023 rok w polskim teatrze?

Choć ja osobiście z kina zza oceanu najbardziej zapamiętam pełną wrażliwości próbę spojrzenia na meandry ludzkiego losu – „Przeszłe życie” Celine Song. Młoda artystka, która jako dziesięciolatka wyemigrowała z Korei do Kanady, a potem trafiła do Stanów, opowiedziała o miłości, która mogła się zdarzyć, ale się nie zdarzyła. I o innym uczuciu, które się narodziło i miało szansę rozkwitnąć. W jej filmie wszyscy są piękni, tylko gdzieś nad nimi wisi przeznaczenie. Przypadek, trochę jak z opowieści Kieślowskiego.

Twórcza Europa

Bo w cieniu „Berbenheimera” wspaniale rozkwitło w tym roku kino skromniejsze. Szczególnie mocna okazała się tu Europa. Podobne do filmu Song kino od lat uprawia Aki Kaurismaki, więc i teraz, w uhonorowanych doroczną nagrodą Fipresci „Opadłych liściach” opowiedział o dwojgu outsiderach, których losem pokierował przypadek, ale którzy przecież mają ogromną potrzebę przełamania swojej samotności.

Propozycją wspaniałą, zasiewającą w widzu niepokój jest uhonorowana canneńską Złotą Palmą i Europejską Nagrodą Filmową „Anatomia upadku” Justine Triet – ukryta pod płaszczykiem kina sądowego wiwisekcja rodziny i opowieść o współczesnej moralności. Film, który przypomina, jak błędne mogą być nasze wyobrażenia o prawdzie, jak iluzoryczne jest przeświadczenie o słuszności naszych ocen. Dla mnie to najbardziej intrygujący tytuł tego roku (polska premiera w lutym 2024).

HITY I KITY

Hity
- „Kos” Pawła Maślony, film przełamujący schematy
- „Zielona granica” – siłą artysty jest nieobojętność na tragedię
- „Barbie” i „Oppenheimer” sukces bez superbohaterów.
Kity
- Kampania nienawiści polityków przeciw Agnieszce Holland
- „Pałac” Polańskiego i „Napoleon” Ridleya Scotta
-  Filmowa polityka historyczna Prawa i Sprawiedliwości

Schematy przełamywały też nagrodzone weneckim Złotym Lwem „Biedne istoty” Yorgosa Lanthimosa – opowieść o budzeniu się do wolności kobiety, pean na cześć życia w zgodzie ze sobą.

Historia? Też jest opowiadana inaczej. W świetnej „Strefie interesów” Jonathan Glazer spojrzał na Holocaust oczami żony komendanta Auschwitz Rudolfa Hoessa. Kobiety, która pod murami obozu koncentracyjnego stworzyła sobie raj z ogródkiem, pokojówkami doprowadzanymi z obozu i przynoszonymi przez męża eleganckimi futrami. A dym? Krzyki zza muru? Trzeba będzie zasadzić więcej drzew, by je pochłaniały. Koproducentką tego obrazu o banalności zła jest Ewa Puszczyńska.

Filmowcy dotykali też najtrudniejszych problemów współczesności. „Bo inaczej po co być artystą?” – pyta Agnieszka Holland, która w pasie oddzielającym Polskę i Białoruś zrobiła w „Zieloną granicę”. Na rozgrywającą się tam tragedię spojrzała oczami uchodźców, strażników granicznych i aktywistów niosących pomoc umierającym na granicy ludziom. Z kolei bohaterami „Ja, kapitan” Matteo Garrone’a są dwaj uciekinierzy z Afryki, którzy chcąc się przedostać do wymarzonej Europy przechodzą przez piekło upokorzeń, bólu, niebezpieczeństw.

Polskie kino szuka drogi

„Zielona granica”, wyprodukowana przez Marcina Wierzchosławskiego bez udziału PISF-u, trafiła już na kilkanaście światowych festiwali. Z Wenecji przywiozła nagrodę specjalną. I nie była jedynym polskim tytułem, który dostał się do głównego konkursu tego prestiżowego festiwalu. Drugim stała się „Kobieta z…” Małgorzaty Szumowskiej. Obie reżyserki z dwóch różnych pokoleń doskonale odnajdują się w kinie światowym. A warto pamiętać, że równie silną pozycję na rynku zachodnim ma już dzisiaj przedstawicielka kolejnej generacji reżyserek – Agnieszka Smoczyńska.

Dojrzała nad Wisłą generacja, która zaczęła kręcić filmy w ostatniej dekadzie, a dziś - dochodząc do czterdziestki – ma na rynku silne miejsce. Tak jak tegoroczny zwycięzca festiwalu gdyńskiego Paweł Maślona. Jego „Kos” - historia Tadeusza Kościuszki, który wiedziony myślą o insurekcji, przyjeżdża z Ameryki do Polski, więcej mówi o naszych wewnętrznych podziałach, o stosunku do polityki, władzy, wolności, społecznych nierówności niż niejeden film współczesny. Świetne, zaskakujące kino.

Czytaj więcej

Jaki był rok 2023 w muzyce?

Rodzimi reżyserzy często też wracali w tym roku do historii PRL-u. Przestrzegali przed totalitaryzmem, dyktaturą, pokazując ciemne strony komunizmu: donosicielstwo jak Jan Kidawa-Błoński w „Różyczce 2” czy inwigilację Kościoła, jak Robert Gliński w„Figurancie”, którego bohater przez lata inwigilował księdza Karolę Wojtyłę. O szpiegu i ludziach wplątanych w tryby historii, a szukających swojej tożsamości, opowiadał Jan Holoubek w Doppelganger. Sobowtór”. Nieco inaczej wróciła do początku lat 80. XX wieku Olga Chajdas. W post-punkowym dramacie opowiedziała o młodej kobiecie, która w ponurej rzeczywistości późnego PRL-u i na początku transformacji usiłuje wykrzyczeć swoją potrzebę wolności. Tłem tej historii była buntownicza trójmiejska scena muzyczna końca lat 80.

Z obrazów współczesnych warto przypomnieć „Lęk” Sławomira Fabickiego – opowieść o eutanazji, ale także życiu i relacjach dwóch sióstr, z wybitnymi kreacjami Magdaleny Cieleckiej i Marty Nieradkiewicz.

No i trudno nie wspomnieć o „Chłopach”. Nowa, malowana ekranizacja dzieła Reymonta, przygotowana przez małżeństwo Welchmanów, wcześniej twórców znakomitego „Twojego Vincenta” koncentrująca się przede wszystkim na losach zbuntowanej chłopki Jagny, została zgłoszona jako polski kandydat do Oscara w kategorii filmu zagranicznego. Szkoda, że produkcji tej towarzyszą skargi wielu malarzy, którzy poczuli się wykorzystani i niedopłaceni.

Minusy? Na liście ubiegłorocznych filmów jest ponad 80 pozycji. Wiele z nich, niestety, nie spełnia wymogów profesjonalnych produkcji. Mam jednak wrażenie, że to zjawisko przejściowe.

Czytaj więcej

Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego dla Tomasza Włosoka

Niestety, rok 2023 zostawi też w polskim, filmowym krajobrazie ogromny zgrzyt - bezprecedensową kampanię nienawiści w stosunku do Agnieszki Holland rozpętaną przez PIS-wski rząd - ministrów kultury i sprawiedliwości, prezesa PIS-u, a nawet prezydenta (!), którzy nie widząc jej filmu oskarżali go o antypolskość. Było to działanie groźne, już nie tylko z powodu naruszenia wolności artystycznej, lecz również rozhuśtywania nastrojów społecznych, tworzenia sytuacji, która mogła doprowadzić do tragicznych wydarzeń, jakich byliśmy świadkami, gdy w Gdańsku w styczniu 2019 roku został zamordowany Paweł Adamowicz. Holland w czasie promocji filmu w Polsce miała ochronę, opłaconą zresztą solidarnie przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich.

Koniec roku, razem z powyborczymi zmianami, przegraną PIS-u i nowym rządem, przyniósł nowego ministra kultury. I sporo nadziei na inną politykę kulturalną i „historyczną”, odzyskanie dla polskiego kina potężnego producenta jakim jest TVP, może zacieranie podziałów. Czy te nadzieje się spełnią?

Film
Powstanie filmowa biografia The Beatles. Kto zagra Johna Lennona?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Film
Val Kilmer nakręcił w Polsce western z Bogusławem Lindą. Grał Poszukiwanego
Film
Nie żyje Val Kilmer. Popularny aktor miał 65 lat
Film
„Niki”: Załamania gwiazdy pop-artu
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Film
„Agnieszka… Morawińska, co ty tutaj robisz?” w Kinie Iluzjon
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście