[b]Dokument „Trans-akcja” przedstawia Annę Grodzką, transseksualistkę opowiadającą o swoim skomplikowanym życiu przed i po zmianie płci. Jak udało się ją namówić do udziału w filmie?[/b]
[b]Sławomir Grünberg:[/b] Sama się zgłosiła. Na jednym z festiwali zobaczyła mój film o coming oucie polskich gejów i lesbijek. Napisała list, w którym wyjaśniła, że zależy jej na poruszeniu tematu transseksualizmu. Jest psychologiem z wykształcenia i wie, że bez edukowania społeczeństwa nie będzie zrozumienia dla tego problemu. Zazwyczaj ludzie myślą, że to kaprys albo egzotyczny pomysł na życie. A to po prostu pomyłka natury: urodzić się kobietą z penisem. Mało kto zdaje sobie sprawę z tragedii człowieka będącego w nie swoim ciele. Mam nadzieję, że film to widzom uświadomi. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że w Polsce problem dotyczy tysięcy ludzi.
[b]Towarzyszyliście bohaterce w czasie jej pobytu w klinice w Bangkoku, gdzie miała operację odtworzenia piersi, a także w czasie spraw sądowych o zmianę dokumentów – z męskich na kobiece. Nie miała oporów?[/b]
Ufała, że nie przekroczymy cienkiej granicy intymności. Poza tym była świadoma, że robi to nie tyle dla siebie, ile dla innych zmagających się z tym problemem. To świetna, otwarta kobieta, która zaakceptowała siebie. Zresztą przeszła tak wiele, że może być już tylko lepiej. Zaangażowała się w sprawy środowiska. Jest prezesem fundacji Trans-Fuzja działającej na rzecz osób transpłciowych.
[b]Realizował pan dokument na podobny temat w USA. Trudniej takie filmy robi się w Stanach czy w Polsce?[/b]