Jakub Kamiński (Instytut Boyma): VIGO Photonics jest największym polskim producentem układów scalonych. Jak tworzy się takie urządzenia?

Adam Piotrowski (VIGO Photonics): Czipy, które wykorzystujemy w naszych niechłodzonych, fotonowych detektorach podczerwieni, wytwarzane są w całości przez nas. Zatrudniamy ponad stu inżynierów, a cały proces produkcyjny - z wyjątkiem pozyskiwania materiałów ogólnodostępnych na rynku - odbywa się w naszych cleanroomach, czyli specjalnych sterylnych pomieszczeniach produkcyjnych.

Projektujemy czipy, których specyfikację często dostosowujemy do konkretnych wymagań klienta. Zabierając się do samej produkcji, zaczynamy od procesu epitaksji, w ramach której tworzymy struktury składające się z układanych atom po atomie warstw różnych materiałów. Następnie nadajemy im trójwymiarowy kształt, później nakładamy warstwę metalu, izolujemy, dodajemy warstwy antyodbiciowe. Na koniec odbywa się montaż i integracja z elektroniką. Z powodu tej złożoności, opracowanie i wytworzenie gotowego produktu niekiedy zajmuje nam nawet kilka miesięcy.

Dlaczego nie oprzeć się w tak złożonym procesie na większej liczbie poddostawców?

Pozwala to nam zachować wyłączność na know-how, które czyni VIGO globalnym liderem w branży. Niemniej mamy bardzo dobrą współpracę w zakresie testowania naszych technologii m.in. z Wojskową Akademią Techniczną, z której wywodzi się nasza firma, Politechniką Warszawską czy Politechniką Wrocławską. Z kolei przy tworzeniu systemów, naszymi klientami są najlepsze uczelnie zagraniczne; szwajcarski ETH Zürich, amerykański MIT, uniwersytety Princeton, Stanford, Harvard, California w USA. Dzięki naszym detektorom mogą one prowadzić badania nad swoimi technologiami. Detektory VIGO są tam traktowane jako marka sama w sobie, wyznaczająca najwyższe standardy.

Rozmawiamy niedługo po ogłoszeniu przez VIGO Photonics podpisania umowy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju na dofinansowanie projektu HyperPIC. Twierdzi pan, że pozwoli on stać się firmie „europejskim TSMC”. Co przez to rozumieć?

Na świecie funkcjonuje wiele podmiotów, będących w stanie wytwarzać wybrane elementy łańcucha wartości technologii fotonicznych, czyli opierających się na wykorzystaniu cząstek światła, zamiast elektronów. Projekt HyperPIC ma szansę zintegrować je w jedną platformę, umożliwiając rozmaitym producentom tworzenie nowych sensorów, mających zastosowanie w całej gamie produktów – od zegarków po samoloty.

Umasowimy wciąż niewielki dziś rynek fotonicznych układów scalonych poprzez znaczną obniżkę kosztów ich produkcji, podwyższenie jakości i niezawodności oraz nowe możliwości w zakresie integracji różnych technologii. Budujemy obecnie fabrykę. Dzięki niej udostępnimy setkom tysięcy inżynierów z całego świata zdolności produkcyjne dla urządzeń, które sami zaprojektowali w oparciu o konkretne zapotrzebowanie.

W dobie rozwoju Internetu Rzeczy ( ang. IoT), który opiera się na zwiększeniu liczby interakcji urządzeń z otoczeniem, oznacza to rewolucję technologiczną.

Jakie będzie praktyczne zastosowanie produktów, które powstaną dzięki fabryce VIGO?

Najogólniej mówiąc, chodzi o możliwości rozpoznawania różnych substancji i ich pomiaru w czasie niemal rzeczywistym. Mowa o wszystkich urządzeniach wykorzystujących sensory podczerwieni.

W zakresie promieniowania elektromagnetycznego każdy związek chemiczny ma własny „odcisk palca”, który można wykryć. Mając takie „laboratorium chemiczne” wielkości czipa, które umożliwia skutecznie rozpoznanie każdej substancji, odległości do niej, jej temperatury i rozmiaru, zyskujemy ogrom nowych możliwości.

Dzięki temu powstaną dużo skuteczniejsze wykrywacze ruchu na drodze, czyniąc samochody jeszcze bezpieczniejszymi. Łatwiejsze będzie wykrycie alkoholu w powietrzu wydychanym przez kierowców, diagnostyka chorób u pacjentów, badanie jakości żywności czy regulacja poziomu stężenia CO2 w pomieszczeniach.

Do wykrywania konkretnych substancji w przemyśle czy badania poziomu zanieczyszczeń w powietrzu w miastach dziś używane są złożone zestawy urządzeń, nieraz będące wielkości skrzynki. My zmieścimy to w jednym czipie, łącząc funkcjonalność kilku takich skrzynek. Zastosowań w praktyce będą tysiące.

Jak ten projekt zmieni miejsce VIGO w łańcuchu dostaw w produkcji elektroniki?

Ten projekt wyniesie nas z poziomu dostawcy specjalistycznych elementów urządzeń na poziom integratora. Da nam to jednocześnie dużo większą kontrolę nad całym ekosystemem technologicznym, ponieważ przekroczymy dotychczasowe ograniczenia związane z podażą i ceną komponentów fotonicznych. Ta zmiana da nam kluczową pozycję na rynku. To też tłumaczy koszt całego projektu, który opiewa na 250 mln dolarów.

Jakie rynki zagraniczne traktują państwo priorytetowo?

Współczesna gospodarka, szczególnie w obszarze wysokich technologii, jest silnie zglobalizowana. Celujemy tym samym w cały świat. Obecnie jednak najwięcej inwestujemy w rynek Stanów Zjednoczonych. Tam technologie fotoniczne znajdują wiele zastosowań m.in. w przemyśle zbrojeniowym.

Czytaj więcej

Resort rozwoju nagrodzi firmy eksportujące uzbrojenie

W Azji od lat ważnym rynkiem była dla nas Japonia. W ostatnim czasie to jednak Chiny stały się ważniejszym odbiorcą, z uwagi na duże potrzeby w zakresie badania jakości powietrza i inne rozwiązania z obszaru smart city. Do wielu z nich potrzebują naszych detektorów. To m.in. dzięki VIGO w 2008 r. Chińczycy mogli dostosować jakość powietrza w Pekinie i okolicach, aby możliwe było przyjęcie sportowców do rozgrywek w ramach letnich igrzysk olimpijskich.

W przyszłości potencjalnymi partnerami będą Tajwan i kraje Azji Południowo-Wschodniej, takie jak Singapur, Malezja czy Wietnam. Prężnie rozwija się tam produkcja półprzewodników służących do przetwarzania informacji, czyli np. procesorów. Moglibyśmy z nimi wspólnie tworzyć platformy sensoryczne, gdzie nasze fotoniczne układy scalone byłyby zaopatrzone w elektronikę z tych kierunków, w tym tą najbardziej zaawansowaną tworzoną przez TSMC.

Poprzez ten projekt VIGO musi się jednocześnie przygotować do dużego wyzwania, jakim jest zwiększenie skali państwa działalności. Jaki jest na to plan?

U podstaw leżą wyzwania technologiczne. Następnie musimy zadbać o lepszą rozpoznawalność naszej marki na rynku, odpowiednio rozbudowując sieć relacji. Naszym celem jest budowa nowych partnerstw strategicznych na różnych kierunkach geograficznych. Będziemy mogli rozwijać z nimi nowe projekty i eksplorować specyficzne rynki.

Pomoże w tym także budowa wizerunku Polski jako kraju zaawansowanego technologicznie i silnych rodzimych marek. Cieszy pozyskiwanie ważnych inwestorów zagranicznych, takich jak Intel, ale to nie wystarczy. Z tego powodu VIGO zaangażowało się w prace związku pracodawców, który integruje firmy, instytuty naukowe, uczelnie, aby wspólnie promować fotonikę jako polską specjalność.

Czytaj więcej

„Promocja marki innowacyjności MŚP (Expo 2025 w Japonii)” - to szansa na granty dla MŚP

Kiedy byłem prezesem Polskiej Platformy Technologicznej Fotoniki, w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz powstał Instytut Mikroelektroniki i Fotoniki. Rozwijamy krajową specjalność fotoniki i pokazujemy, że dzięki niej wiele systemów elektronicznych zyskuje nowe funkcjonalności. Dzięki temu więcej studentów jest zainteresowanych tym obszarem i tworzy się ferment, który owocuje powstawaniem nowych startupów i rozwojem już istniejących firm.

W VIGO Photonics uruchomiliśmy także VIGO Ventures – inkubator inwestujący w młode spółki technologiczne. Warto podać przykład firmy Fluence Technology, produkującej lasery do zastosowań precyzyjnych. Urosła ona z firmy trzyosobowej do podmiotu zatrudniającego kilkudziesięciu pracowników.

W ostatnich latach o półprzewodnikach mówi się wszędzie. Ich rozwój stał się priorytetem polityki przemysłowej wielu państw. Za tym idą ogromne pieniądze. Z jakich kierunków obawiają się państwo konkurencji?

W Europie nie mamy znaczącej konkurencji. W Japonii, Chinach i Stanach Zjednoczonych tego typu technologie są lepiej rozwinięte. Otwiera to jednak również możliwości do współpracy i budowania sojuszy.

Nie zawsze najlepszą drogą jest pozostawanie monopolistą i firmą jedyną w swoim rodzaju, bo w naszej strategii chodzi o włączenie do ekosystemu nowych podmiotów. Pozostając liderem, ale zarazem tworząc wspólnie z konkurencją standardy dla nowopowstającego rynku, możemy zyskać dużo więcej.