Marek Kasperski z ArtKomiks.pl opowiada o planszach komiksowych

Do plansz komiksowych nie można podchodzić jak do klasycznego rynku sztuki, gdzie przede wszystkim liczy się nazwisko artysty – mówi Marek Kasperski, założyciel internetowej galerii sztuki komiksu ArtKomiks.pl.

Aktualizacja: 11.12.2014 09:44 Publikacja: 11.12.2014 07:25

Marek Kasperski z ArtKomiks.pl opowiada o planszach komiksowych

Foto: materiały prasowe

Rz.: Czy plansze komiksowe i same komiksy zakorzeniły się już na tyle mocno w popkulturze, że mogą być traktowane jako forma inwestycji alternatywnych?

Marek Kasperski: Ostatnio coraz trudniej udzielać mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zgłasza się do mnie coraz więcej klientów, którzy myślą o planszach komiksowych jako o inwestycji, a zapominają przy tym, że tak naprawdę w dużej mierze chodzi przede wszystkim o to, by czerpać przyjemność z obcowania z absolutnie unikalnym przedmiotem, będącym przy tym częścią kultury globalnej. Oczywiście, gdy spojrzymy na suche liczby, to wszystko wskazuje na to, że jest to rynek rosnący. Przykładowo, wartość sprzedaży w domu aukcyjnym Artcurial w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła o 61 proc., a obrót wyniósł 16 mln dol. O rosnącej pozycji sztuki komiksu może świadczyć fakt, że założyciele platformy aukcyjnej ComicConnect zostali ekspertami w Heritage, więc mamy pierwsze przykłady konsolidacji. Coraz aktywniejszym graczem w tym segmencie staje się również Christie’s. Co więcej, zważywszy że dzisiejsza popkultura to także gry komputerowe i filmy, to już od dawna nie jest rynek wyłącznie komiksowy, ale rynek popkultury jako całości.

Jak należy to rozumieć?

Czołowe postaci i światy komiksowe stały się już markami. W efekcie kupując plansze komiksowe, kupujemy fragment historii popkultury. Powinniśmy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, które z nich interesują nas najbardziej. Marki takie jak „Batman” czy „Star Wars” znajdują się na wyraźnej fali wznoszącej i ten trend długo się utrzyma. Innym przykładem może być „Wolverine”, który dziś jest dla Marvela jedną z najważniejszych postaci, a więc produktem zarabiającym na sprzedaży licencji z tą postacią. Plansze komiksowe są nową częścią rynku, do której trzeba podchodzić zupełnie inaczej niż do klasycznych inwestycji.

Porównując rekordy cenowe można pokusić się o stwierdzenie, że w Stanach Zjednoczonych bardziej ceni się komiksy, a w Europie plansze komiksowe.

To prawda. Trudno powiedzieć, skąd bierze się to odmienne podejście. Osobiście nie wierzę zbyt mocno w potencjał inwestycyjny samych komiksów. Z nimi jest bowiem trochę tak, jak z monetami. Jak zgrabnie ujął to Franciszek Starowieyski – zawsze może przecież okazać się, że ktoś nagle wykopie z ziemi całą szkatułkę określonych monet i tym samym ich wartość jednostkowa automatycznie spadnie. Podobnie może być z komiksami, gdy okaże się, że tych najbardziej poszukiwanych wydań zachowało się jednak więcej egzemplarzy niż myśleliśmy. W przypadku plansz komiksowych mamy do czynienia z jedynym istniejącym egzemplarzem.

Czy zawsze mamy taką pewność?

Tak. Chyba, że jest wyraźnie zaznaczone, że istnieją jeszcze inne egzemplarze. Ale generalnie to, co kupujemy, jest oryginalnym rysunkiem albo pracą plastyczną w technice malarskiej stworzoną na potrzeby warstwy ilustracyjnej danego komiksu.

W jaki sposób ArtKomiks.pl pozyskuje plansze?

Dzielimy rynek na kilka obszarów. W przypadku polskich klasyków, z których część już niestety odeszła, współpracujemy z ich spadkobiercami. Z aktualnie tworzącymi krajowymi twórcami możemy współpracować bezpośrednio. Z kolei w przypadku twórców zagranicznych pozyskujemy prace bezpośrednio od dilerów – najczęściej galerii i marszandów reprezentujących interesy konkretnych artystów – oraz w domach aukcyjnych.

Na czyje prace warto zwrócić uwagę?

Pamiętajmy, że na tym rynku mówimy o nazwiskach, tak jak na klasycznym rynku sztuki, ale też o markach, co jest pewnym novum. Można oczywiście nabywać prace konkretnego autora, ale doskonałym pomysłem – również pod względem inwestycyjnym – może okazać się budowanie kolekcji związanej z konkretną marką. Np. od kiedy funkcjonuje marka „Star Wars”, komiksy dla wydawnictw Dark Horse i Marvel tworzyło wielu różnych autorów. W związku z tym może się okazać, że pokazanie historycznie rozwoju komiksowej marki „Star Wars” będzie bardzo interesują inwestycją. Taka kolekcja i jej wartość nie będzie zależna wyłącznie od samego autora. Dlatego właśnie do plansz komiksowych nie można podchodzić jak do klasycznego rynku sztuki, gdzie przede wszystkim liczy się nazwisko artysty. Chociaż i na klasycznym rynku sztuki tworzone są kolekcje tematyczne. To zjawisko można zresztą zaobserwować również w Polsce. W domach aukcyjnych nie funkcjonuje w zasadzie nazwisko Mieczysława Wiśniewskiego jako autora, ale przede wszystkim stworzona przez niego marka komiksowego „Kapitana Klossa”.

Skoro już jesteśmy przy „Klossie” – dlaczego w czasie tegorocznych aukcji w Desie licytowane były plansze z okładkami do szwedzkiego wydania komiksu?

To jest problem, z którym spotykałem się wielokrotnie. Klienci mówią, że chcieliby nabyć planszę do wydania polskiego danego komiksu, a nie np. jugosłowiańskiego, jakie mamy w ofercie. Jednak pamiętajmy, że warstwa ilustracyjna do komiksu powstaje raz. Dymki z takimi jugosłowiańskimi napisami znajdują się na oddzielnej kartce, która jest przyklejona na dymek z polskim dialogiem. Wystarczy pójść do konserwatora papieru, żeby odkleił ten dymek i będziemy mieć planszę z polskimi napisami. W żaden sposób nie powinno wpłynąć to na wartość samej pracy.

W jaki sposób szukać okazji na tym rynku?

Nie sztuką jest kupić coś drogo i sprzedać jeszcze drożej. Sztuką jest kupić tanio coś, co w dłuższej perspektywie okaże się świetną inwestycją. Tak jak Vollard, marszand impresjonistów, który kupował ich prace po kilkanaście franków. To wymaga jednak bycia ekspertem i dostrzegania pewnych rzeczy. Podam przykład z naszego rynku. Do niedawna prace Ryszarda Dąbrowskiego, rysującego kontrowersyjnego „Likwidatora”, były sprzedawane w okolicach 100 zł. Teraz znajdują się na poziomie 300 zł. To są oczywiście jednostkowo niskie wartości, ale jednocześnie oznacza to wzrost wartości o 200 proc. A przy tym ich obecna cena wciąż wydaje się dość atrakcyjna. Dlatego sądzę, że ciekawą okazję inwestycyjną mogą stanowić prace polskich twórców, aktualnie tworzących, które dziś oscylują w okolicach 500 zł. W perspektywie kilku lat ceny niektórych z nich mogą sięgnąć kilku tys. zł. Tym bardziej, że klienci kupując dziś takie prace, stają się tym samym mecenasami sztuki. Dają możliwość rozwoju tym artystom, co z kolei może przełożyć się na wzrost wycen prac, które wcześniej zakupili.

W podobny sposób często zachęca się do inwestowanie w prace młodych artystów tworzących sztukę nowoczesną. Efekty takich inwestycji bywają mocno niepewne…

Na tradycyjnym rynku sztuki informacje o tym, czy warto inwestować w prace danego młodego autora – często będącego nieznanym szerzej absolwentem Akademii Sztuk Pięknych – uzyskujemy przede wszystkim od marszanda czy galerii. W przypadku rynku sztuki komiksu w wielu przypadkach mamy do czynienia z ludźmi, którzy wydali już jakieś swoje dzieła w formie czytanego komiksu i zostali niejako zrecenzowani przez rynek.

W jaki sposób można zweryfikować autentyczność plansz komiksowych?

W tym przypadku dysponujemy doskonałą metodą, która nie funkcjonuje na klasycznym rynku sztuki, gdzie próby oceny autentyczności danego dzieła mogą podjąć się wyłącznie eksperci. Wystarczy mianowicie wziąć do ręki komiks, z którego pochodzi dana plansza i porównać każdą kropkę i każdą kreskę. Dlatego na rynku sztuki komiksu popularnością nie cieszą się prace tzw. unpublished, czyli takie, które nie zostały opublikowane. Nie da się ich bowiem często w żaden sposób zweryfikować, zwłaszcza gdy dany twórca już nie żyje.

Jak wygląda płynność polskiego rynku? Czy łatwo jest odsprzedać prace rodzimych twórców?

Pamiętajmy o tym, że Polska jest wciąż rynkiem wschodzącym, ale ten rynek coraz mocniej się rozwija. Wchodzą na niego kolejne podmioty. ArtKomiks.pl działa już ponad dwa lata. Desa Unicum w tym roku po raz pierwszy zorganizowała trzy aukcje poświęcone sztuce komiksu. Wspólnie z Agra-Art uruchomiliśmy właśnie pierwszą aukcję internetową, na której wystawiamy 50 prac. Obecnie przygotowuję ofertę dla Sopockiego Domu Aukcyjnego na aukcję, która jest planowana na 7 lutego przyszłego roku. To wszystko oznacza, że możliwości odsprzedaży prac zakupionych na rynku lokalnym powinno przybywać.

Większość nabywców kupuje plansze zapewne po to, by powiesić je na ścianie i cieszyć nimi oko na co dzień. W jaki sposób powinno się je zabezpieczać przed działaniem szkodliwych czynników?

W przypadku, gdy plansza wystawiona jest na działanie światła naturalnego, wtedy najlepiej umieścić ją za szybą pochłaniającą promieniowanie UV. Bardzo ważna kwestią jest również to, by praca miała dobre bezkwasowe passe partout, z odpowiednio długim terminem ważności. Dzięki temu papier rozkłada się znacznie wolniej. Amerykańskie wydawnictwa produkują własne firmowe papiery, które są nasączane i powlekane specjalnymi substancjami. To dobrze widać na przykładzie nowszych prac, powstałych od połowy lat 80-tych ubiegłego stulecia. One po prostu już tak nie żółkną.

Na zakończenie pokuśmy się o próbę odpowiedzi na pytanie ile lat musi jeszcze upłynąć, by sztuka komiksu zyskała w końcu w naszym kraju należny jej szacunek?

Myślę, że w dużej mierze przyczyni się do tego pokolenie trzydziesto-, czterdziestolatków wychowanych na „Świecie Młodych” czy „Relaksie”, dla których komiks od dzieciństwa był naturalną formą lektury. Część z tych osób zajmuje dziś np. stanowiska menedżerskie, zarabiając przy tym naprawdę spore pieniądze, które woli przeznaczyć na zakup plansz komiksowych niż klasycznej sztuki. O tym, że ten obraz zaczyna się w Polsce zmieniać, świadczyć może fakt, że komiks „Łauma” Karola Kalinowskiego trafił – wprawdzie na razie tylko w Szkole Kanadyjskiej w Warszawie – na listę lektur szkolnych. Podobnie jest zresztą z postrzeganiem gier komputerowych. Sukcesy takich tytułów jak „Wiedźmin” czy „This War of Mine” sprawiają, że coś, co do tej pory uznawano za niepoważną działalność, nagle staje się jednym z istotniejszych osiągnięć polskiej gospodarki i kultury. Ta zmiana dokonuje się coraz częściej na naszych oczach.

Rz.: Czy plansze komiksowe i same komiksy zakorzeniły się już na tyle mocno w popkulturze, że mogą być traktowane jako forma inwestycji alternatywnych?

Marek Kasperski: Ostatnio coraz trudniej udzielać mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zgłasza się do mnie coraz więcej klientów, którzy myślą o planszach komiksowych jako o inwestycji, a zapominają przy tym, że tak naprawdę w dużej mierze chodzi przede wszystkim o to, by czerpać przyjemność z obcowania z absolutnie unikalnym przedmiotem, będącym przy tym częścią kultury globalnej. Oczywiście, gdy spojrzymy na suche liczby, to wszystko wskazuje na to, że jest to rynek rosnący. Przykładowo, wartość sprzedaży w domu aukcyjnym Artcurial w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła o 61 proc., a obrót wyniósł 16 mln dol. O rosnącej pozycji sztuki komiksu może świadczyć fakt, że założyciele platformy aukcyjnej ComicConnect zostali ekspertami w Heritage, więc mamy pierwsze przykłady konsolidacji. Coraz aktywniejszym graczem w tym segmencie staje się również Christie’s. Co więcej, zważywszy że dzisiejsza popkultura to także gry komputerowe i filmy, to już od dawna nie jest rynek wyłącznie komiksowy, ale rynek popkultury jako całości.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Ekonomia
Podcast „Twój Biznes”: Nowe restrykcje USA na chipy: Polska w gronie krajów drugiej kategorii
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Ekonomia
Biznes ma szansę zbudować kapitalizm interesariuszy
Ekonomia
Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag Polska: Jest optymizm, ale i wiele wyzwań
Ekonomia
Pogrom byków na GPW. Gdzie jesteś św. Mikołaju?
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego