Rz.: Czy plansze komiksowe i same komiksy zakorzeniły się już na tyle mocno w popkulturze, że mogą być traktowane jako forma inwestycji alternatywnych?
Marek Kasperski: Ostatnio coraz trudniej udzielać mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zgłasza się do mnie coraz więcej klientów, którzy myślą o planszach komiksowych jako o inwestycji, a zapominają przy tym, że tak naprawdę w dużej mierze chodzi przede wszystkim o to, by czerpać przyjemność z obcowania z absolutnie unikalnym przedmiotem, będącym przy tym częścią kultury globalnej. Oczywiście, gdy spojrzymy na suche liczby, to wszystko wskazuje na to, że jest to rynek rosnący. Przykładowo, wartość sprzedaży w domu aukcyjnym Artcurial w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła o 61 proc., a obrót wyniósł 16 mln dol. O rosnącej pozycji sztuki komiksu może świadczyć fakt, że założyciele platformy aukcyjnej ComicConnect zostali ekspertami w Heritage, więc mamy pierwsze przykłady konsolidacji. Coraz aktywniejszym graczem w tym segmencie staje się również Christie’s. Co więcej, zważywszy że dzisiejsza popkultura to także gry komputerowe i filmy, to już od dawna nie jest rynek wyłącznie komiksowy, ale rynek popkultury jako całości.
Jak należy to rozumieć?
Czołowe postaci i światy komiksowe stały się już markami. W efekcie kupując plansze komiksowe, kupujemy fragment historii popkultury. Powinniśmy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, które z nich interesują nas najbardziej. Marki takie jak „Batman” czy „Star Wars” znajdują się na wyraźnej fali wznoszącej i ten trend długo się utrzyma. Innym przykładem może być „Wolverine”, który dziś jest dla Marvela jedną z najważniejszych postaci, a więc produktem zarabiającym na sprzedaży licencji z tą postacią. Plansze komiksowe są nową częścią rynku, do której trzeba podchodzić zupełnie inaczej niż do klasycznych inwestycji.
Porównując rekordy cenowe można pokusić się o stwierdzenie, że w Stanach Zjednoczonych bardziej ceni się komiksy, a w Europie plansze komiksowe.