Wprawdzie już od dłuższego czasu Polska jest trzecim, po Chinach i Stanach Zjednoczonych, producentem jabłek na świecie. Jednak o naszych narodowych owocach zrobiło się głośno dopiero kilka miesięcy temu. Sprawiły to akcje typu #jedzjabłka czy „Jem, bo polskie", które jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na m.in. unijne owoce.
Zakaz ten jest poważnym ciosem szczególnie dla producentów jabłek w Polsce. Rosja była bowiem ich największym rynkiem eksportowym. Bezpośrednio sprzedawali tam ok. 700 tys. to jabłek rocznie.
- Każda inicjatywa, która pozwala dziś wykorzystać duże ilości tych owoców, a przez to zmniejszyć nadwyżkę, jest dobrym posunięciem – ocenia Lucjan Zwolak, zastępca dyrektora Agencji Rynku Rolnego.
Do grona firm, które wykorzystują modę na polskie jabłka - a przez to wspierają sadowników - jest spółka Wyborowa należącej do grupy Pernod Ricard. Do sklepów wchodzi właśnie pierwsza partia napoju spirytusowego Wyborowa Polskie Jabłko. Jak podkreśla jej producent do wytworzenia 1 litra tego trunku wykorzystał 1 kg krajowych owoców.
Ogłoszenie zamiast reklamy?
- Polskie jabłko i markę Wyborowa bardzo wiele łączy. To produkty, z których bezsprzecznie możemy być dumni i którymi powinniśmy się chwalić. Ich jakość i wyjątkowy smak sprawiają, że są doceniane na całym świecie. Dlatego warto dbać zarówno o ich promocję jak i współpracę między flagowymi produktami – komentuje Mikołaj Szymborski, menedżer ds. marketingu Wyborowa Pernod Ricard.