W tym półroczu Wspólnocie przewodniczą Węgry. Władimir Putin nie ma wśród przywódców „27” bliższego alianta niż Viktor Orbán. Dlatego za jego rządów w Brukseli rozmowy z Unią, które zostały formalnie otwarte w ostatnich dniach belgijskiego przewodnictwa pod koniec czerwca, w praktyce zawieszono.
Ukraińcy wiążą jednak wielkie nadzieje z przejęciem pałeczki przez Polskę 1 stycznia. Dał temu wyraz kilka dni temu w Kijowie w rozmowie z Radosławem Sikorskim prezydent Wołodymyr Zełenski. Uznał, że Warszawa powinna w tym czasie otworzyć wszystkie 35 rozdziałów rokowań, a najlepiej doprowadzić do ich zamknięcia. Ukraiński przywódca wskazywał, że akcesja, która nabrała niezwykłego przyspieszenia od rosyjskiej inwazji blisko trzy lata temu, powinna kierować się zupełnie inną logiką niż procesy przyjmowania krajów kandydackich w przeszłości. I nadal posuwać się w ekspresowym tempie.
Polska zapewne otworzy tylko kilka obszarów rokowań z Ukrainą w trakcie swojego przewodnictwa w UE
Zniecierpliwienie Zełeńskiego można zrozumieć, bo kalendarz przystąpienia do Unii staje się najważniejszym testem tego, do jakiego stopnia Zachód chce zaangażować się w pomoc dla Ukrainy. Po szczycie w lipcu w Waszyngtonie jest jasne, że w przewidywalnej przyszłości nie ma perspektyw na przyjęcie kraju do NATO. Nie jest też jasna skala wsparcia finansowego Brukseli dla Kijowa. W piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaoferowała co prawda w Kijowie pożyczkę 35 mld euro dla Ukraińców, której spłata ma być gwarantowana odsetkami od zamrożonych za granicą rezerw Banku Rosji. Jednak nie wiadomo, na ile to nowe pieniądze, bo część krajów, jak Niemcy, chce odjąć swój udział w tym kredycie od dotychczasowego wsparcia dwustronnego. W projekcie nie uczestniczą też Stany Zjednoczone (chciały przekazać 20-25 mld dol.), bo Węgry zablokowały w UE warunki stawiane przez Waszyngton: gwarancje, że unijne sankcje wobec Moskwy będą utrzymane co najmniej przez trzy lata, a nie odnawiane co sześć miesięcy, jak to jest obecnie.
Czytaj więcej
Ukraińców czeka ciężka zima, z przerwami w dostawie prądu nawet do 18 godzin na dobę. Unia Europejska chce temu zapobiec. Bruksela planuje eksport prądu od unijnych sąsiadów oraz pomoc w odbudowie zniszczonych przez rosyjskie ataki obiektów.
Jednak rozmowa Zełeńskiego z szefem polskiej dyplomacji okazała się mało przyjemna, bo Sikorski zaprezentował zupełnie inną wizję rokowań akcesyjnych. Opiera się ona na chłodnym założeniu, że negocjacji nie można przyspieszać, bo określą one warunki współpracy na dziesięciolecia. Tymczasem z szacunków Warszawy wynika, że w 29 spośród 35 rozdziałów, na jakie są podzielenie rokowania, Polska i Ukraina mają przynajmniej po części sprzeczne interesy.