Nowy front Rosji: Ukraina w Unii Europejskiej

Moskwa ma wśród krajów Unii ukrytych sojuszników, którzy mogą wydłużyć w nieskończoność rokowania o przystąpieniu Kijowa do Wspólnoty.

Publikacja: 23.09.2024 04:30

Spotkanie Radosława Sikorskiego z Wołodymyrem Zełenskim. W rozmowach brał udział także szef MSZ Litw

Spotkanie Radosława Sikorskiego z Wołodymyrem Zełenskim. W rozmowach brał udział także szef MSZ Litwy Gabrielius Landsbergis.

Foto: Ukrainian Presidential Press Service/Handout via REUTERS

W tym półroczu Wspólnocie przewodniczą Węgry. Władimir Putin nie ma wśród przywódców „27” bliższego alianta niż Viktor Orbán. Dlatego za jego rządów w Brukseli rozmowy z Unią, które zostały formalnie otwarte w ostatnich dniach belgijskiego przewodnictwa pod koniec czerwca, w praktyce zawieszono.

Ukraińcy wiążą jednak wielkie nadzieje z przejęciem pałeczki przez Polskę 1 stycznia. Dał temu wyraz kilka dni temu w Kijowie w rozmowie z Radosławem Sikorskim prezydent Wołodymyr Zełenski. Uznał, że Warszawa powinna w tym czasie otworzyć wszystkie 35 rozdziałów rokowań, a najlepiej doprowadzić do ich zamknięcia. Ukraiński przywódca wskazywał, że akcesja, która nabrała niezwykłego przyspieszenia od rosyjskiej inwazji blisko trzy lata temu, powinna kierować się zupełnie inną logiką niż procesy przyjmowania krajów kandydackich w przeszłości. I nadal posuwać się w ekspresowym tempie. 

Polska zapewne otworzy tylko kilka obszarów rokowań z Ukrainą w trakcie swojego przewodnictwa w UE

Zniecierpliwienie Zełeńskiego można zrozumieć, bo kalendarz przystąpienia do Unii staje się najważniejszym testem tego, do jakiego stopnia Zachód chce zaangażować się w pomoc dla Ukrainy. Po szczycie w lipcu w Waszyngtonie jest jasne, że w przewidywalnej przyszłości nie ma perspektyw na przyjęcie kraju do NATO. Nie jest też jasna skala wsparcia finansowego Brukseli dla Kijowa. W piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaoferowała co prawda w Kijowie pożyczkę 35 mld euro dla Ukraińców, której spłata ma być gwarantowana odsetkami od zamrożonych za granicą rezerw Banku Rosji. Jednak nie wiadomo, na ile to nowe pieniądze, bo część krajów, jak Niemcy, chce odjąć swój udział w tym kredycie od dotychczasowego wsparcia dwustronnego. W projekcie nie uczestniczą też Stany Zjednoczone (chciały przekazać 20-25 mld dol.), bo Węgry zablokowały w UE warunki stawiane przez Waszyngton: gwarancje, że unijne sankcje wobec Moskwy będą utrzymane co najmniej przez trzy lata, a nie odnawiane co sześć miesięcy, jak to jest obecnie. 

Czytaj więcej

Bruksela pomoże ukraińskiej energetyce. Pieniądze z zamrożonych aktywów Rosji

Jednak rozmowa Zełeńskiego z szefem polskiej dyplomacji okazała się mało przyjemna, bo Sikorski zaprezentował zupełnie inną wizję rokowań akcesyjnych. Opiera się ona na chłodnym założeniu, że negocjacji nie można przyspieszać, bo określą one warunki współpracy na dziesięciolecia. Tymczasem z szacunków Warszawy wynika, że w 29 spośród 35 rozdziałów, na jakie są podzielenie rokowania, Polska i Ukraina mają przynajmniej po części sprzeczne interesy. 

Polskie władze traktują też rozmowy z Ukraińcami jako część polityki krajowej. Stawiają na ostrzu noża kwestię sprzed przeszło ośmiu dekad: Rzeź Wołyńską. Grożą już teraz, że jeśli Kijów nie da przyzwolenia na ekshumację polskich ofiar, droga Ukraińców do Unii może zostać zablokowana. Dla Ukrainy, która mierzy się z egzystencjalnym zagrożeniem ze strony Rosji, podejmowanie tematu, który wskazuje na niechlubną przeszłość kraju, jest wyjątkowo trudne. W felietonie dla „Rzeczpospolitej” poprzednik Sikorskiego Jacek Czaputowicz określił tę strategię „polityką hieny” i przypomniał, jak wykorzystując niedolę Czechosłowacji nasz kraj przejął w 1938 roku Zaolzie, co odwróciło się przeciwko Polsce. Jednak rząd Donalda Tuska nie chce wykazywać się słabością w sprawie, którą PiS łatwo mógłby wykorzystać w kampanii przed wyborami prezydenckimi. 

Koncepcja jednoczesnego przyjęcia do UE dziewięciu krajów kandydackich to de facto recepta na zablokowanie całego procesu

W grudniu 2023 roku Rada Europejska podjęła jednomyślnie decyzję o rozpoczęciu rokowań akcesyjnych dzięki fortelowi: Orbán wyszedł z sali. Węgrzy jako rekompensatę uzyskali jednak uwolnienie przez Komisję Europejską 10 mld euro funduszy europejskich. Takiego układu nie da się jednak powtórzyć przy otwieraniu każdego z rozdziałów rokowań, co również wymaga jednomyślności. Tym bardziej, że – jak wynika z naszych informacji – Polska opowiada się za utrzymaniem w tej sprawie weta, z czego niektóre kraje członkowskie byłyby gotowe zrezygnować. 

Czytaj więcej

Viktor Orbán straci władzę? Na Węgrzech opozycja dogania Fidesz

Otwarcia ilu rozdziałów rokowań z Ukrainą można więc spodziewać się w trakcie polskiego przewodnictwa? Komisja Europejska uważa, że spośród 35 rozdziałów tylko w 5 Ukraina jest „dobrze” przygotowana. Ale to obszary relatywnie łatwe, gdy idzie o dopasowanie się do prawa unijnego: koordynacja polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, energia, unia celna oraz transformacja cyfrowa i media. Wiele krajów członkowskich może więc sięgnąć po ten argument, wetując otwarcie pozostałych obszarów rokowań. 

Odrębnym problemem jest wpływ Moskwy na część państw UE. W polskiej ocenie chodzi nie tylko o Węgry, ale o blok węgiersko-słowacki. Ale, jak pokazują sondaże, także w Bułgarii, Grecji i na Cyprze rekordowy w Unii udział społeczeństwa nie aprobuje przyjęcia do Wspólnoty Ukrainy. Kreml może łatwo to wykorzystać, aby hamować akcesję Ukraińców do Wspólnoty.

Innym problem są kraje bałkańskie. Serbia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Macedonia Północna, Kosowo i Albania od lat pukają do drzwi zjednoczonej Europy. Niektóre kraje członkowskie, jak Włochy czy Austria, zapowiadają, że nie zgodzą się na przyjęcie Ukrainy do UE, jeśli jednocześnie nie znajdą się w niej bałkańscy kandydaci. Forsują opcję „big bangu”: równoczesnego przyjęcia do Unii dziewięciu państw (a więc także Mołdawii i Gruzji). Ta idea została co prawda wykorzystana w 2004 roku, gdy do UE przyjęto jednocześnie dziesięć państw. Ale okoliczności był wówczas radykalnie inne. Teraz taka koncepcja, której Polska jest przeciwna, także może zostać łatwo wykorzystana przez Moskwę, aby zamrozić rokowania. A to dlatego, że kraje bliskie Kremlowi, takie jak Serbia, w praktyce nie zamierzają robić postępów na drodze do przyjęcia warunków członkostwa. 

W tym półroczu Wspólnocie przewodniczą Węgry. Władimir Putin nie ma wśród przywódców „27” bliższego alianta niż Viktor Orbán. Dlatego za jego rządów w Brukseli rozmowy z Unią, które zostały formalnie otwarte w ostatnich dniach belgijskiego przewodnictwa pod koniec czerwca, w praktyce zawieszono.

Ukraińcy wiążą jednak wielkie nadzieje z przejęciem pałeczki przez Polskę 1 stycznia. Dał temu wyraz kilka dni temu w Kijowie w rozmowie z Radosławem Sikorskim prezydent Wołodymyr Zełenski. Uznał, że Warszawa powinna w tym czasie otworzyć wszystkie 35 rozdziałów rokowań, a najlepiej doprowadzić do ich zamknięcia. Ukraiński przywódca wskazywał, że akcesja, która nabrała niezwykłego przyspieszenia od rosyjskiej inwazji blisko trzy lata temu, powinna kierować się zupełnie inną logiką niż procesy przyjmowania krajów kandydackich w przeszłości. I nadal posuwać się w ekspresowym tempie. 

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Armenia – Rosja. Wrogie działania i pokojowy handel
Dyplomacja
Kolanko: Nie tylko dyplomatyczna rozgrywka Hołowni w Turcji
Dyplomacja
Szymon Hołownia po rozmowie z Recepem Tayyipem Erdoganem. Rozpoczęła się wizyta marszałka Sejmu w Turcji
Dyplomacja
Zmarł konsul Rafał Kocot. Był przyjacielem "Rzeczpospolitej"
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Dyplomacja
Prezydent Finlandii chce wyrzucić Rosję z Rady Bezpieczeństwa ONZ