Rząd musi zacząć zaciskać pasa. Czego możemy się spodziewać?

Żadnych nowych rozrzutnych programów socjalnych, brak możliwości spełnienia obietnicy podwyżki kwoty wolnej do 60 tys. zł – to mogą być skutki unijnej procedury nadmiernego deficytu nałożonej na Polskę.

Aktualizacja: 20.06.2024 06:13 Publikacja: 20.06.2024 04:30

Żadnych nowych rozrzutnych programów socjalnych

Żadnych nowych rozrzutnych programów socjalnych

Foto: Adobe Stock

Zgodnie z przewidywaniami w środę Komisja Europejska uznała za uzasadnione wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. W 2023 r. dziura w całym sektorze finansów publicznych wyniosła bowiem 5,1 proc. PKB, więc znacznie powyżej unijnego limitu 3 proc. PKB.

Co to dokładnie oznacza? Szczegółowe wytyczne Brukseli, w jakim tempie mamy redukować nasz deficyt ani jakie są plany rządu w tym zakresie, na razie nie są znane. Pewne jest jednak, że dostosowania fiskalne będę konieczne. Pytanie tylko, jak duże.

Czy zniknie 800+ i dodatkowe emerytury

Z punktu widzenie Polaków najbardziej bolesnym efektem procedury byłaby konieczność głębokich cięć wydatków publicznych. Zwłaszcza tych realizowanych w ramach transferów społecznych, które bezpośrednio trafiają do kieszeni gospodarstw domowych, jak świadczenia dla dzieci 800+ czy 13. i 14. emerytury. Czy można się spodziewać ich likwidacji lub jakichś ograniczeń?

Czytaj więcej

Piotr Skwirowski: Bolesny finansowy spadek po rządach PiS

– Moim zdaniem to nie wchodzi w rachubę – ocenia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Chociażby z tego względu, że premier Donald Tusk wielokrotnie obiecał, że to, co dane, nie zostanie odebrane. – Jeśli już, to można sobie wyobrazić przyszłe dyskusje, jak waloryzować te świadczenia, ale ich redukcji nie przewiduję. W strategii dostosowań fiskalnych chodzi raczej o pokazanie oszczędności przy nowych potencjalnych wydatkach – uważa Jankowiak.

Rząd Tuska nie chce płacić za winy PiS

– Moim zdaniem wydatki socjalne typu 800+ są pierwszym kandydatem do cięć w ramach redukcji deficytu – komentuje z kolei Marcin Zieliński, główny ekonomista fundacji FOR. Jak uzasadnia, program 800+ nie spełnił swojego celu zwiększania dzietności, a efekt likwidacji ubóstwa wśród dzieci można uzyskać w inny, tańszy sposób. Podobnie jest z dodatkowymi emeryturami – to jedynie zasypywanie problemów wynikających z niskiego wieku emerytalnego kobiet.

Czytaj więcej

KE: Powrót dyscypliny budżetowej i napomnienia

Niemniej również zdaniem Zielińskiego gabinet premiera Tuska nie zdecyduje się na tak drastyczne kroki. Tym bardziej że cały nadmierny deficyt, wbrew fali oskarżeń, które pojawiły się w mediach społecznościowych, nie jest winą obecnego rządu, tylko poprzedników, czyli rządu PiS. – Ponowne nałożenie na Polskę procedury EDP to w całości „zasługa” rządu PiS – podkreśla też Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych. To za czasów PiS deficyt skoczył do nadmiernych poziomów, choć premier Mateusz Morawiecki do ostatniej chwili przekonywał, że finanse publiczne są w świetnej kondycji.

Zaciskanie pasa jest konieczne

Jeśli nie cięcia wydatków, to co może nas czekać? Sławomir Dudek ocenia, że wyznaczona przez KE ścieżka redukcji deficytu może być relatywnie łagodna. – Ale nawet jeśli tak będzie, nie ma miejsca na rozluźnianie fiskalne. Odwrotnie, musimy zaciskać pasa. Może nie o kilka dziurek, może wystarczy o jedną czy dwie, ale i tak oznacza to, że nie ma miejsca na radykalną obniżkę podatków i składek czy wprowadzanie nowych wydatków – zaznacza Dudek.

Czytaj więcej

Rząd musi zacząć zaciskać pasa. Czego możemy się spodziewać?

– Jeszcze nie znamy wszystkich wytycznych KE. Być może w ramach nowej polityki budżetowej, wdrażanej po okresie pandemicznym, będą one dla nas trochę łagodniejsze – komentuje Marcin Mrowiec, ekspert ekonomiczny Grant Thornton. – Ale i tak konieczne będzie dostosowanie fiskalne rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie, co oznacza, że bez wyraźnego ograniczenia wydatków czy wzrostu dochodów jednak się nie obędzie – podkreśla Mrowiec.

Można zapomnieć o 60 tys. kwoty wolnej w PIT

Ekonomiści wytykają, że dotychczas przedstawiona przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego strategia redukcji deficytu zdaje się opierać głównie na koncepcji naturalnego wyrastania z długu i deficytu dzięki szybko rosnącej nominalnej wartości PKB. – Wydaje się jednak, że i tak rząd będzie musiał podejmować trudne decyzje. I moim zdaniem oznacza to co najmniej rezygnację z najbardziej kosztownych obietnic wyborczych, typu 60 tys. kwoty wolnej w najbliższych latach – zaznacza Mrowiec.

Czytaj więcej

Szybko puchnie deficyt budżetu. To już ponad 53 mld zł

Także zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, choć unijne zalecenia dla Polski nie muszą być bardzo ostre, o realizacji obietnicy podwyżki kwoty wolnej z 30 do 60 tys. zł trzeba na razie zapomnieć.

Nie wystarczy miejsca na obietnice wyborcze

Benecki przypomina, że w Wieloletnim Planie Finansowym polski rząd planuje roczne dostosowanie nierównowagi budżetowej w skali 0,5 proc. PKB rocznie głównie dzięki wzrostowi PKB, jak i cyklicznej poprawie dochodów z VAT (po tym, jak luka VAT w 2023 r. gwałtownie wzrosła do niemal 16 proc.).

Czytaj więcej

Jaki będzie budżet na 2025 rok?

– Jednocześnie sam minister finansów przyznaje, że to nie wystarczy, by utrzymać zadłużenie finansów publicznych poniżej 60 proc. PKB. Może więc jednak ścieżka dostosowań będzie ostrzejsza, rzędu np. 1 proc. PKB rocznie – zastanawia się Benecki. – W każdym z przypadków nałożenie procedury EDP oznacza, że nie ma miejsca na duże nowe wydatki – zaznacza Benecki.

Janusz Jankowiak wskazuje, że Polska będzie musiała nie tylko realizować plan oszczędności budżetowych, co przy ogromnych wydatkach na obronność będzie dosyć trudne, ale też będzie musiała spowiadać co rok się z postępów w tym zakresie. – Nastąpi więc blokada dla nowych programów bez wskazania źródeł ich finansowania. Może to i dobrze, jeśli miałoby zablokować „szaleństwa” wydatkowe zaproponowane w kampanii wyborczej, do których część polityków zdaje się mimo wszystko dążyć – mówi Jankowiak.

Zgodnie z przewidywaniami w środę Komisja Europejska uznała za uzasadnione wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. W 2023 r. dziura w całym sektorze finansów publicznych wyniosła bowiem 5,1 proc. PKB, więc znacznie powyżej unijnego limitu 3 proc. PKB.

Co to dokładnie oznacza? Szczegółowe wytyczne Brukseli, w jakim tempie mamy redukować nasz deficyt ani jakie są plany rządu w tym zakresie, na razie nie są znane. Pewne jest jednak, że dostosowania fiskalne będę konieczne. Pytanie tylko, jak duże.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Brazylia chce opodatkowania miliarderów
Budżet i podatki
Rząd musi zasypać wielomiliardową dziurę w NFZ. Wzrosną składki czy podatki?
Budżet i podatki
Bolesne wychodzenie z deficytu. Koszty pójdą w dziesiątki miliardów złotych
Budżet i podatki
Zaciskanie pasa nas nie ominie. Co z 800+ oraz 13. i 14. emeryturą?
Budżet i podatki
KE: Powrót dyscypliny budżetowej i napomnienia