Kierunek – import
Obowiązujący model działania wymagający znacznych zasobów kapitałowych sprawia, że liczba przedsiębiorstw zajmujących się produkcją odzieży i obuwia w ostatnich latach kurczy się. Według Rocznika Statystycznego Przemysłu w 2016 r. w Polsce działało nieco ponad 13,6 tys. firm produkujących odzież (w 2005 r. ponad 20 tys.), z czego cztery należały do domeny publicznej. Ubywa producentów wyrobów skórzanych: z ponad 4 tys. w 2005 r. ich liczba spadła w 2016 r. do ok. 2,8 tys. (trzy firmy należały do państwa). Powiększa się natomiast liczba podmiotów zajmujących się produkcją tekstyliów (materiałów i półproduktów): w końcu 2016 r. było ich 5,6 tys. Do grona trzech państwowych firm działających w tej części przemysłu należy Zakład Tekstylno-Konfekcyjny w Łodzi działający od 1972 r.
W 2018 r. największą – zarówno pod względem przychodów, jak i sieci sprzedaży – firmą odzieżową w kraju jest LPP z siedzibą w Gdańsku. Założona przez Marka Piechockiego i Jerzego Lubiańca firma jest właścicielem marek masowych: Reserved, Cropp, Mohito, Sinsay i House. W 2017 r. sklepy LPP w Polsce przyniosły ponad 1,2 mld zł przychodu, a w sumie cały biznes rozwijający się za granicą – ponad 7 mld zł. Piechocki i Lubianiec, z wykształcenia inżynierowie po Politechnice Gdańskiej, zaczynali biznes w 1990 r. od firmy Mistral. Przywozili do Polski to, czego w kraju nie było, w tym także odzież. Sprowadzali na przykład koszulki z krótkim rękawem z Turcji.
Otwarcie sklepu LPP w Tel Awiwie zgromadziło tłumy klientów. mat. pras.
Mistral był pierwszą firmą, która zyskała prawo do produkcji koszulek pod pożądaną w latach 90. przez konsumentów marką Fruit of the Loom. Kolejnym krokiem było założenie LPP i wprowadzenie własnej marki odzieżowej. Nie jest do końca jasne, kto wpadł na pomysł Reserved. Dopiero rok temu Marek Piechocki przyznał otwarcie, że postawiono na zachodnio brzmiącą nazwę z wyrachowania. To, co polskie, kojarzyło z bublem i PRL-em. I choć teoretycznie powoli wraca moda na to, co wyprodukowane lokalnie, kolekcja Reserved z 2017 r. została opatrzona hasłem „Made in Poland", a grupa ogłosiła, że chce więcej produkcji zlecać polskim firmom, to wystarczy rozejrzeć się wokół, aby przekonać się, że strategia Piechockiego i Lubiańca z lat 90. miała naśladowców i nadal ma się całkiem dobrze.
Jeśli w galerii handlowej w polskim mieście otwiera się nowy sklep pod polsko brzmiącym szyldem, to jest to albo firma rodzinna i nosi nazwisko założyciela (Ryłko, Wittchen), albo właściciele postawili na przywiązanie konsumentów do marki o wieloletniej historii (Vistula, Bytom, Wólczanka).
Tę ostatnią ścieżkę obrał, również w latach 90., Dariusz Miłek, założyciel dziś największej w kraju firmy obuwniczej CCC z siedzibą i fabryką w Polkowicach. Należy do niej, wśród ponad 120 znaków towarowych, marka Lasocki o historii sięgającej 1954 r. CCC nigdy nie wyjaśniło, w jaki sposób weszło w jej posiadanie, ale jest prawdopodobne, że marka została odkupiona od pierwotnego właściciela, gdy popadł w kłopoty finansowe. Dariusz Miłek zaczynał przygodę z biznesem – jak wielu przedsiębiorców jego pokolenia – od handlu ulicznego. W ostatnim liście do akcjonariuszy swojej – od 14 lat – publicznej spółki napisał: „życie jest jak jazda na rowerze, żeby utrzymać równowagę, trzeba poruszać się do przodu". Wierzy, że podobnie jest w biznesie. Od kilku lat CCC nie tylko otwiera kolejne sklepy w Polsce i za granicą, ale również przejmuje działające w tej branży firmy. W 2016 r. stało się właścicielem większościowego pakietu udziałów zielonogórskiej firmy eobuwie.pl, sprzedającej buty różnych producentów w internetowym sklepie. W ten sposób zapewniło sobie obecność na najszybciej rosnącym ostatnio rynku – internetowego handlu. W 2018 r. CCC za sprawą przejęcia weszło do Szwajcarii, gdzie nabyło firmę Karl Voegele, i nie jest wykluczone, że takich zakupów będzie więcej. Na razie grupa z Polkowic ogłosiła, że eobuwie.pl rozpoczęło przygotowania do publicznej oferty akcji i może tym samym zadebiutować, podobnie jak 14 lat temu samo CCC, na Giełdzie Papierów Wartościowych.
Na zakup istniejących już marek odzieżowych stawia Vistula Group z siedzibą w Krakowie – przykład transformacji, jaką mogło przejść więcej firm odzieżowych w Polsce przez ostatnie 100 lat. Vistula Group – w przeciwieństwie do LPP – koncentruje się na produkcji odzieży eleganckiej. Do krakowskiej grupy należą marki odzieżowe, takie jak Vistula, Wólczanka czy Deni Cler, a za sprawą transakcji, w trakcie której jest, wejdzie w posiadanie marek Bytom i Intermoda.
Korzenie Vistuli sięgają działającego w okresie dwudziestolecia międzywojennego Państwowego Zakładu Umundurowań. W oparciu o majątek tego zakładu w czasie okupacji działały dwie firmy niemieckie. W 1945 r. grupa pracowników uruchomiła produkcję w opuszczonych warsztatach, a w połowie tego roku powstało Zjednoczenie Przemysłu Odzieżowego Południe. W 1947 r. zostało zamknięte i w zamian powołano Zjednoczone Fabryki Konfekcyjne, obejmujące już cztery zakłady. Od 1948 r. oficjalna nazwa to Krakowskie Zakłady Przemysłu Odzieżowego, podległe Centralnemu Zarządowi Przemysłu Odzieżowego. KZPO rok później przejęły wytwórnię odzieży Polonia. W 1961 r. KZPO rozpoczęło produkcję na eksport, a w 1967 r. przestały wytwarzać odzież damską. W tym samym roku w nazwie pojawiło się słowo „Vistula". W latach 70. grupa zakładów rozrosła się o filie w Myślenicach, Przeworsku, Łańcucie i Staszowie.
Przekształcona w spółkę Skarbu Państwa w 1991 r. Vistula dwa lata później została sprywatyzowana: zadebiutowała na GPW. Z czasem pozbyła się fabryk, a postawiła na zakupy kolejnych firm o podobnej działalności. W 2006 r. połączyła się z inną sprywatyzowaną firmą odzieżową – Wólczanką, jednym z największych producentów i dystrybutorów koszul męskich. W 2007 r. kupiła udziały w spółce Galeria Centrum, do której należą galerie handlowe w środku Warszawy, a w 2008 r. w atmosferze skandalu przejmuje kontrolę nad rodzinną jubilerską firmą W.Kruk.
Vistula Group jako podmiot giełdowy ma rozproszony akcjonariat, ale tajemnicą poliszynela jest, że główne skrzypce gra w nim krakowski przedsiębiorca Jerzy Mazgaj.
Włókniarski matecznik
Dzisiejsza Łódź w niewielkim stopniu przypomina Łódź dwudziestolecia międzywojennego. Niektóre firmy odzieżowe ciągle mają tu swoje siedziby, ale raczej nie prowadzą produkcji w kraju, a stan ich finansów bywa nie do pozazdroszczenia. Jedna z najstarszych marek polskiej odzieży męskiej Próchnik, firma szyjąca płaszcze i garnitury, posiadająca też akcje firmy Rage Age, w tym roku ostatecznie zbankrutowała. Łódzki sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Próchnika, a zarząd nie zaprotestował.
W Łodzi ma siedzibę także firma sprzedająca odzież damską – Monnari Trade, którą kontroluje przedsiębiorca Mirosław Misztal, z wykształcenia mechanik samochodowy i mistrz krawiectwa. Zanim został głównym akcjonariuszem Monnari, prowadził sklep w Tuszynie i restaurację w Łodzi. Dziś także ma rozliczne interesy, ale sentymentu do krawiectwa nie traci. Należy do niego zakład szyjący odzież Kanon, a przedsiębiorca wokół Monnari buduje grupę marek odzieżowych dla pań. Nawiązał współpracę z firmami projektantek mody: Ewy Minge (Femstage) i Lidii Kality (Lidia Kalita Designer Shops), a próbuje przejąć Simple Creative Products, firmę, której Kalita była współwłaścicielką lata temu, od producenta obuwia Gino Rossi.
Słupskie Gino Rossi, którego największym akcjonariuszem jest Jan Pilch, sprzedaje Simple CP, ponieważ potrzebuje kapitału na swój główny biznes, a odzieżowa firma wymaga doinwestowania. Szef Monnari dobrze wie, jak to jest, gdy firma potrzebuje kapitału. Kilka lat temu, aby nie upaść pod naporem długów, firma musiała zamknąć część sklepów i zrezygnować z ekspansji drugiej marki – Pabia. To, czy Monnari przejmie Simple, nie było pewne w chwili pisania tego tekstu. Miało bowiem konkurencję w postaci OTCF, właściciela marki odzieży sportowej 4F z siedzibą w Wieliczce pod Krakowem. Bogactwo oferty odzieży sportowej to kolejny wyróżnik naszych czasów.
Podobnie jak Vistula Group OTCF chce rozwijać się w formule house of brands (domu marek). Jej założyciel Igor Klaja nie wyklucza wprowadzenia firmy na giełdę, jeśli będzie tego wymagać skala kolejnego przejęcia.
Przejęcia to tylko jeden ze sposobów na rozwój firm odzieżowych i obuwniczych zmagających się z konkurencją w Polsce. Inny to ekspansja na pozostałe rynki Europy i Bliskiego Wschodu.
Przygotowując tekst, korzystałam z takich publikacji jak: „Przemysł Odzieżowy i Obuwiany w Polsce", 1929, Związek Przemysłu Konfekcyjnego w Polsce, Biblioteka Narodowa, Polona; „Historia Gospodarcza Polski w XIX i XX w." ; „Moda Polska. Zostały nie tylko szyldy", Wagner Kamila, „Wysokie Obcasy" 13 października 2018 r.; „Historia żyrardowskiej fabryki wyrobów lniarskich", Muzeum Lniarstwa https://www.muzeumlniarstwa.pl/menu/ dostęp 23 października 2018 r. ; „Rodzina przemysłowych ojców Łodzi – Grohmanów (..)"; Kanar Cezary http://www.zwiedzajlodz.pl/2018/01/04/rodzina-przemyslowych-ojcow-lodzi-grohmanow-mniej-znane-fakty-z-historii-zasluzonej-dla-polski-rodziny/
Zakłady Włókiennicze Scheibler Grohman, na zdj. sala przędzalni. Fot. NAC
Grohmanowie – przemysłowa dynastia
W 1844 r. na terenie obecnej Łodzi tkacz spod Drezna Traugott Grohman, syn Christiana i Christiany Dorothey, postawił trzecią na ziemiach polski przędzalnię bawełny – tzw. Białą Fabrykę. Wcześniej, w 1842 r., przejął w wieczystą dzierżawę Młyn Lamus, czyli tzw. posiadło wodno-fabryczne. Uważa się, że to wiedza nabyta w rodzinnych stronach Saksonii, jak można wykorzystać strumień wody do produkcji bawełny i jak z sukcesem bielić płótno, pozwoliło Grohamannowi stworzyć zakład, który nie tylko nie zbankrutował jak wiele innych, ale relatywnie szybko zaczął przynosić zyski, czyniąc z rodziny milionerów. O zamożności rodziny świadczą nieruchomości wybudowane przez nią i istniejące w Łodzi do dziś (kompleks fabryczno-mieszkalny z Willą Grohmana przy ul. Tylnej włącznie), a także zachowane dowody na to, że Grohmannowie pożyczali innym pieniądze na procent. Jednym z takich dowodów są zapiski o pożyczkach udzielonych członkowi innej rodziny fabrykantów – Scheiblerowi, na budowę fabryki na Księżym Młynie. Z kolei o pozycji Grohmannów może świadczyć fakt, że jedyny syn Traugotta, Ludwik, jeszcze przed śmiercią ojca (w 1874 r.) był współzałożycielem Banku Handlowego w Łodzi, a potem prezesem i szefem rady, współtwórcą Towarzystwa Kredytowego Miejskiego czy udziałowcem kolei na trasie Łódź–Koluszki. Nie zaszkodziło też w budowie pozycji Ludwika małżeństwo z Pauliną Trenkler, córką kupca przędzy. W wielu przekazach podkreśla się, że kolejni Grohmannowie czuli się Polakami. Dowodem na to w przypadku Ludwika miało być używanie języka polskiego w domu czy wymazanie z nazwiska jednego „n". Ludwik i Paulina mieli sześcioro dzieci. Najstarszym synem tego małżeństwa był Henryk, który do Łodzi sprowadził technologię przędzalni cienkoprzędnej, budując obok zakładu rodziny własną fabrykę poszukiwanego i cenionego rodzaju przędzy bawełnianej. Z bardzo barwną pod różnymi względami postacią Henryka wiąże się romantyczna historia zakazanej przez ponad 20 lat miłości. Dopiero po śmierci wuja mógł poślubić wybrankę – Matyldę. Szczęście osobiste osłabiło zainteresowanie Henryka biznesem i dużo czasu spędzał w Zakopanem (zabór austriacki). Pierwsze lata wojny (I wojny światowej) chronił się w Lozannie, gdzie m.in. wraz z Ignacym Paderewskim, Henrykiem Sienkiewiczem, Maurycym Zamoyskim współtworzył Komitet Narodowy Polski. Po powrocie do kraju w 1916 r. założył Komisję do spraw Ekonomicznych, a w 1917 r. z ramienia Związku Niezależności Gospodarczej, w którym odgrywał poważną rolę, wszedł do Rady Stanu. W tym samym czasie zabiegał o to, aby potrzebujący wówczas wsparcia łódzcy producenci (rodziny Scheilberów, Geyerów, Enderów i Poznańskich oraz jego) porozumiały się i wspólnie wystąpiły o kredyty do zachodnich instytucji bankowych. Poznańscy mieli się na to nie zgodzić. W efekcie w 1919 r. powstała spółka Zjednoczone Zakłady Włókiennicze K. Scheiblera i L. Grohmana, którą potem – ponoć za sprawą kontaktów Henryka z wicepremierem i ministrem skarbu Eugeniuszem Kwiatkowskim – otrzymała kredyt z BGK. Henryk Grohman inwestował nie tylko w przemysł włókienniczy. W 1923 r. wraz z kilkoma innymi osobami, w tym ks. Maciejem Radziwiłłem, Józefem Evertem i Zygmuntem Chrzanowskim, pojawia się wśród akcjonariuszy-założycieli pierwszej spółki akcyjnej w niepodległej Polsce – Zgrupowanie Elektryfikacyjne „Siła i Światło".
W 1878 r. Ludwikowi i Paulinie urodził się Leon Edmund Grohman, który następnie ożenił się z Aliną Dębicką primo voto Mielewską. Mieli jedno dziecko – Jerzego. Jerzy Grohman urodził się w Łodzi w 1922 r. Z wykształcenia ekonomista: absolwent Wydziału Socjologiczno-Ekonomicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Był za swojego życia księgowym (pełnił funkcję dyrektora zarządu głównego Stowarzyszenia Księgowych Polskich czy głównego księgowego Związku Kompozytorów), inwestorem (miał udziały w firmach w Zgierzu i Wałbrzychu), wydawcą (kierował Niezależnym Instytutem Wydawniczym, do którego należał dziennik „Nowy Świat" ukazujący się w latach 1991–1993) i politykiem, w tym ministrem ds. reprywatyzacji w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy wbrew rekomendacji ówczesnego szefa kancelarii Jarosława Kaczyńskiego. Czasem łączył różne umiejętności, jak wówczas, gdy był skarbnikiem Ruchu Stu, centroprawicowej partii działającej w latach 1995–2001, kontynuacji nieformalnej grupy osób wspierających kandydaturę Wałęsy na prezydenta. Jerzy Grohman, ostatni z rodów łódzkiej rodziny przemysłowców, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i srebrnym Krzyżem Zasługi, laureat Nagrody Kisiela 1991, zmarł w maju 2017 r.".