Kiedy na początku roku prezes Polskiego Holdingu Farmaceutycznego Artur Woźniak i wiceminister skarbu Jan Bury podpisywali z prezesem Adamedu Maciejem Adamkiewiczem umowę sprzedaży większościowego pakietu akcji Polfy Pabianice, wydawało się, że z pozostałymi dwoma spółkami holdingu pójdzie równie gładko. Tymczasem rok się kończy, a ani Polfy Warszawa, ani Polfy Tarchomin nie udało się sprzedać. W dodatku pierwsze podejścia do prywatyzacji każdej z tych firm spaliły na panewce. Głównie z powodu zbyt niskich cen, jakie oferowali potencjalni inwestorzy.
Większe szanse na satysfakcjonującą holding zapłatę są w przypadku Polfy Warszawa, gdzie na cenę mają istotny wpływ atrakcyjne nieruchomości w centrum miasta. Tym bardziej że w piątek zainteresowani jej zakupem inwestorzy branżowi złożyli osiem ofert wstępnych (dwie firmy z Chin, trzy europejskie i trzy z Polski).
[wyimek]1 mld złotych na tyle szacowana była wartość trzech Polf tworzących PHF[/wyimek]
Jednak przy pierwszej próbie jej sprzedaży ani Adamed, ani Polpharma kontrolowana przez Jerzego Staraka nie zdecydowały się wyłożyć tyle, ile oczekiwałby państwowy właściciel i holding prowadzący prywatyzację. Resort skarbu nie może liczyć w tym roku na przychody z prywatyzacji drugiej Polfy (oficjalnej wyceny firm PHF nie podano, nieoficjalnie szacowano wartość wszystkich trzech na ok. 1 mld zł, z czego blisko połowa miałaby przypadać na Polfę Warszawa). Do końca grudnia inwestorzy zdążą zapewne tylko złożyć oferty wiążące.
Gorzej wygląda sytuacja w przypadku Polfy Tarchomin, której prywatyzację PHF zaczął jako ostatnią. Na złożenie ostatecznej oferty nie zdecydowała się ani jedna duża firma. A propozycje dwóch średnich graczy – Polfarmeksu i firmy Lek-Am – były zbyt niskie.