– Chcielibyśmy nadal robić i modernizować nasze podstawowe kołowe transportery, które sprawdzają się w boju. Negocjujemy przedłużenie licencji, ale Finowie postawili zaporowe warunki. Rozpoczęliśmy więc przygotowania do tworzenia rodzimych wozów bojowych. Kompetencji i doświadczenia nam nie brakuje – deklaruje gen. Waldemar Skrzypczak, wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji sił zbrojnych.
Kontrakt na licencyjne rosomaki, uruchomiony niemal dziesięć lat temu, był jednym z największych w armii. Za ponad 650 pojazdów wyprodukowanych głównie w siemianowickich Wojskowych Zakładach Mechanicznych wojsko zapłaci do połowy przyszłego roku prawie 5 mld zł.
Jak się dowiedziała „Rz", w zeszłym tygodniu udało się uzgodnić z Patrią 30-letni okres przedłużenia licencji i rozszerzenie dostępu polskiego producenta do zastrzeżonych dotąd przez Finów rynków eksportowych. Nowej umowy jednak nie podpisano, bo Patria żąda, by wszystkie polskie wynalazki, zastosowane w przyszłości podczas modernizacji i rozwoju transporterów, stały się bezpłatnie jej własnością.
Do tej pory śląski producent WZM uzgadniał z Finami wszelkie poprawki i modyfikacje wprowadzane w pojazdach (było ich blisko 200), płaci też za licencję. – W przyszłości chcemy jednak chronić własne, nowe rozwiązania, zgodnie z prawem do własności intelektualnej – mówi Skrzypczak.
Rozmów o przyszłości jednego z najlepszych w NATO transporterów kołowych nie ułatwia skierowana przez Patrię do międzynarodowego arbitrażu w Wiedniu sprawa, w której Finowie próbują dowieść, że polskie władze nie pozwalają jej wywiązać się z umów offsetowych.