Przedstawiony przez Ministerstwo Cyfryzacji znowelizowany projekt ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC) ma w założeniu złagodzić nieco skutki wdrożenia unijnej dyrektywy NIS 2. Wcześniejszy projekt polskich przepisów wprowadzających te regulacje uznano za jeden z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Resort cyfryzacji twierdzi, że w nowym mocno wsłuchał się w postulaty zebrane z rynku w czasie konsultacji. Efekt? Jak przekonują w MC: „bardziej przejrzyste zasady nadzoru nad podmiotami kluczowymi i ważnymi, w tym bankami, firmami telekomunikacyjnymi i sektorem energetycznym”. Tyle że ustawa dotknie też mniejsze podmioty, a część z nich albo nie jest gotowa na nowe przepisy, albo nie jest ich nawet świadoma.
Co blokuje inwestycje w cyberbezpieczeństwo?
– Wiele firm jest zaskoczonych zmianami lub wciąż nie zdaje sobie sprawy z tych regulacji i nie jest do nich kompletnie przygotowanych – potwierdza Mateusz Pycia, prezes GlobKurier, brokera usług logistycznych. – To efekt tego, iż komunikacyjnie temat nowych przepisów został zawalony – wskazuje.
Pycia jest zwolennikiem zmian, jakie idą w ślad za dyrektywą NIS 2. – Choć jesteśmy spółką z sektora MŚP, to – działając w obszarze transportu – zakwalifikowani będziemy do grupy kluczowych podmiotów. W praktyce oznacza to, że czekają nas audyty infrastruktury, szkolenia pracowników i konieczność zgłaszania incydentów. Obowiązków będzie dużo, ale i zagrożenia cybernetyczne w dzisiejszym świecie są ogromne. Zaletą ustawy o KSC będzie to, że wiele tematów ona uporządkuje – podkreśla.
Jak zaznacza, przedsiębiorcy muszą zdać sobie sprawę z cyfrowych ryzyk, ale i obowiązków, jakie na nich spoczną. – Prawo budowlane zawiera pewne normy bezpieczeństwa i nikogo to nie dziwi. Podobnie musi być w obszarze usług cyfrowych, gdzie dziś jest wolna amerykanka. Ustandaryzowanie tego tematu jest bardzo ważne dla całej gospodarki – dodaje.