Ekolodzy walczą z myśliwymi o dzikie ptaki. Birdwatching na świecie to żyła złota

Rusza sezon na kaczki. Zakazu polowań na 12 gatunków dzikich ptaków chce kilkadziesiąt organizacji ekologicznych. Część gatunków jest już zagrożona. Włosi organizują u nas polowania za tysiące euro. Na świecie birdwatching przynosi miliardy dolarów.

Publikacja: 01.09.2024 17:29

Ekolodzy walczą z myśliwymi o dzikie ptaki. Birdwatching na świecie to żyła złota

Foto: Fundacja Zielona Odra / Piotr Chara

Od pierwszego września znowu rusza sezon polowań na kaczki i gęsi, w tym na gatunki już zagrożone. Ekolodzy wzywają ministra klimatu i środowiska do wykreślenia dzikich ptaków z listy gatunków łownych.

Koszt uczestnictwa 2000 euro. Ubój zwierzyny bez ograniczeń: gęsi białoczelne, gęsi zbożowe, gęgawy i kaczki – tak swoją ofertę reklamuje włoskie biuro podróży, które organizuje polowania na kaczki w Polsce dla włoskich myśliwych. Dlaczego Włosi przyjeżdżają strzelać do polskich” gęsi i kaczek? Bo Włochy skuteczniej niż Polska chronią swoją przyrodę i tam ten proceder nie jest już możliwy.

3 dni polowania na kaczki i gęsi na jeziorze – bez dziennego limitu worków na zwierzynę. 1450 euro na myśliwego – to oferta kolejnego biura, do której dotarli ekolodzy z organizacji „Niech Żyją!”.

Czytaj więcej

Wystrzałowe zyski z komercyjnych polowań

- Zanim myśliwi przyjdą nad mokradła, tętnią one wielogatunkowym życiem, są tam dziesiątki gatunków ptaków, coś wyjątkowo pięknego. Miejsca, gdzie to się dzieje to najczęściej ostatnie enklawy bioróżnorodności w kraju. Po polowaniu to samo miejsce staje się pustynią z konającymi ptakami – mówi „Rzeczpospolitej” Piotr Chara, przyrodnik z Fundacji Zielonej Odry i Warty, współtwórca rezerwatu "Gęsi Bastion". – Smutny przykład to Park Narodowy „Ujście Warty”, który mógłby zostać symbolem wielkich wędrówek ptaków a stał się wielką strzelnicą Europy. Jedno z ogłoszeń lokalnego koła brzmi: „przyjmujemy pierwszych sto zgłoszeń” chętnych by zapłacić za polowania na gęsi stojąc przy granicy parku. Jesienią, zamiast oglądać spektakularne wyloty migrujących ptaków, turyści uciekają stamtąd rozgoryczeni, bo doświadczają obrazów ich ranienia i zabijania. Pracowałem w tym parku, widziałem zostawione w terenie dziesiątki zastrzelonych ptaków nie zabieranych tylko dlatego, że nie mieściły się już na terenowych pickapach. Nakazana przez ówczesną dyrekcję bierność w tym zakresie była głównym powodem mojego odejścia - mówi przyrodnik.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, ekolodzy działający w zachodniej Polsce pracują właśnie nad zawiadomieniem prokuratury o procederze polowań dewizowych, które łamią polskie przepisy.

- Myśliwi z Włoch nie mają żadnych zahamowań i czują się całkowicie bezkarni. Analizujemy biura polowań wyspecjalizowane w polowaniach na ptaki w Polsce, są wyjątkowo niszczycielskie. Mamy zdjęcia z polowań i oferty tych firm – mówi Tomasz Zdrojewski, ekolog z koalicji Niech Żyją!.

Ptasie ostoje podczas jesiennej migracji ptaków. Na zdjęciu noclegowisko tysięcy gęsi i łabędzi krzy

Ptasie ostoje podczas jesiennej migracji ptaków. Na zdjęciu noclegowisko tysięcy gęsi i łabędzi krzykliwych

Fundacja Zielona Odra / Piotr Chara

Apel o zmianę rozporządzenia w sprawie ustalenia listy gatunków łownych

Problem w tym, że ekolodzy chcą rozmawiać o polowaniach, a myśliwi – nie. Ministerstwo klimatu i środowiska powołało w lipcu zespół ds. reformy myślistwa, którego już drugie spotkanie zostało zerwane w sierpniu przez myśliwych, którzy wyszli z niego po kwadransie z hasłem, że nie ma z kim rozmawiać, bo oni są profesjonalistami, a nawołujący do ochrony ptaków ekolodzy są jedynie „entuzjastami” przyrody.

Dlatego Fundacja Niech Żyją, w imieniu koalicji kilkudziesięciu organizacji przyrodniczych i inicjatyw obywatelskich, złożyła u ministra klimatu i środowiska wniosek o zmianę rozporządzenia Ministra Środowiska z 11 marca 2005 r. w sprawie ustalenia listy gatunków łownych i wykreślenia 12 gatunków ptaków z listy gatunków łownych, tak, by myśliwi nie mogli strzelać do kaczek, które znamy choćby z parków, jak kaczki cyraneczki i krzyżówki. Myśliwi mogą dziś strzelać także do gatunków już dziś zagrożonych, jak czernice, głowienki, łyski i cyraneczki, ekolodzy chcą ich ochrony i usunięcia z listy polowań, a także usunięcia jarząbka, gęsi gęgawy, białoczelnych i zbożowych.

Czytaj więcej

Myśliwi nie chcą zawiadamiać o polowaniach. W obawie o swoje życie?

- Jeżeli myśliwi tak bardzo opierają się na danych naukowych, to nie powinni mieć nic przeciwko egzaminom ze znajomości rozpoznawania gatunków ptaków. To oczywiste, by ten kto chce polować na ptaki, powinien je znać i tą wiedzą się wykazać. Prawo łowieckie idzie temu w parze mówiąc, że cel musi być rozpoznany zanim myśliwy odda strzał. To byłby jakiś krok ku poprawie obecnej, patologicznej formy polowań na te stworzenia. Podobnie jak zastosowanie dystansu pomiędzy granicą ptasich ostoi a strefa polowań by nie łamać prawa w zakresie płoszenia gatunków chronionych – mówi Piotr Chara.

Ekolodzy chcą też możliwości kontrolowania polowań, czy odbywają się zgodnie z prawem - czy myśliwi nie strzelają do gatunków chronionych, czy zastrzelone zwierzęta są zbierane z terenu, czy nad mokradłami polują stalową zamiast ołowiana śruciną, czy nie dochodzi do płoszenia gatunków chronionych a nawet czy nie śmiecą cennych terenów swoimi łuskami.

Myśliwi będą mieli problem 

Egzaminy ze znajomości ptaków, kontrole polowań czy płoszenia uderzyłyby zdaniem przyrodników w czuły punkt polowań, ponieważ obnażyłyby stopień nieprzygotowania polujących jak i zakres innych nieprawidłowości. Z obserwacji przyrodników - w Polsce myśliwi nadal mogą bez limitu strzelać do ptaków nawet w powołanych dla ich ochrony ptasich ostojach Natura 2000, mogą polować na granicy parków narodowych, czyli newralgicznych miejscach dla przetrwania zwierząt. Gdy polują na mokradłach, często bez psa nie są w stanie podnieść zastrzelonego ptaka, bo teren jest za trudny, ptaki wpadają w gęste szuwary na błotnistym terenie. Jak już opisywaliśmy w „Rz”, myśliwi nie są na ogół w stanie odróżnić ptaka, na którego można polować, od gatunku chronionego, gdy obserwują go przez ułamek sekundy przed oddaniem strzału. W efekcie zabijają także gatunki chronione.

Nie pomaga w ochronie to, że takie obszary często są objęte nawet kilkoma różnymi ochronami, zdaniem ekologa z tego powodu, że w polskim prawie polowania – są elementem ochrony przyrody.

- Około dwustu wyjść w teren poświęciłem na to, by ukazać, czym w istocie są polowania na ptaki. Ile towarzyszy im sprzeczności z prawem i interesem społecznym – mówi Chara. Oprócz obrazu ma też nagrania dźwiękowe, gdy jest za ciemno, by kamera rejestrowała obraz, więc tylko po odgłosach słychać, że ptaki śpią. A śpią tylko w zupełnych ciemnościach. Huk wystrzału w tych okolicznościach jest szokiem, budzi panikę wśród ptaków, które latają na oślep. To też na nagraniach słychać.

Na dodatek, w Polsce myśliwi mogą… strzelać na terenach prywatnych. Żeby usunąć swoją działkę z obwodu łowieckiego, trzeba się natrudzić i tłumaczyć z tej decyzji. Bez tego myśliwi spokojnie mogą wchodzić na pola, łąki prywatnych osób i ich wypraszać podczas polowań – wskazują ekolodzy.

 

Ironia losu. Obserwowanie ptaków może przynosić większe dochody niż polowania

Polskim cudem przyrody, największą atrakcją dla cudzoziemców z południa Europy, są – migracje gęsi zbożowych i białoczelnych. – To jest przepiękny, epicki wręcz spektakl, który kojarzy się np. z wielką migracją antylop gnu. Dziesiątki tysięcy dużych ptaków podrywa się z mokradeł, gdzie nocują i o wschodzie, często wśród mgieł, wylatują na żer. Taki wylot trwa nawet kilka kwadransów, o ile spłoszone ptaki nie muszą w panice uciekać. Gęsi to zimnolubne ptaki, dlatego spotkać je można wzdłuż północnych rubieży kontynentu. Polskę odwiedzają jesienią i zimą. – opowiada przyrodnik.

Ten spektakl mógłby pozwolić na spore zarobki, gdyby ptaki chronić, zamiast je wybijać. Paradoksalnie, włoscy myśliwi mieli swój wkład w ochronę ptaków, Albania właśnie przez Włochów wprowadziła zakaz polowań na ptaki wędrowne, ponieważ Włosi przyjeżdżali tam na bardzo ekstensywne polowania. Moratorium polowań na ptaki trwa tam już ponad dekadę. Birdwatching przynosi szybko rosnące zyski na świecie. W USA jeszcze przed dekadą ONZ szacował te zyski na 32 mld dolarów, w tym roku szacunki amerykańskiego urzędu ds. Oceaów i Atmosfery (National Oceanic and Atmospheric Administration) wskazują, że co roku ponad 45 milionów Amerykanów bierze udział w obserwowaniu ptaków, wydając 41 miliardów dolarów na związane z tym wycieczki i sprzęt, co pozwala rozwijać się zarówno lokalnym społecznościom i krajowej gospodarce.

Czytaj więcej

Ekoturystyka daje więcej zarobić niż wycinanie puszczy

Według raportu Outdoor Recreation Economy z 2023 r., birdwatching generuje na świecie 887 mld dolarów rocznie . W Szkocji nawet 4 proc. miejsc pracy jest związane z turystyką przyrodniczą, a na jednej tylko wyspie Mull turyści przyjeżdżający oglądać orły bieliki wydali ok 12 mln dolarów rocznie, a w całej Wielkiej Brytanii wydatki na obserwację ptaków kraju szacuje się na… pół mld dolarów rocznie. Jednym z najbardziej cenionych kierunków dla birdwatchingu jest – Kostaryka, gdzie zakazano polowań na ptaki. W lasach deszczowych, lasach chmurowych, na wyżynach i w przybrzeżnych namorzynach żyje tam ponad 900 gatunków ptaków. Inne znane miejsca to wyspy Galapagos, Kenia, Wyspy Falklandzkie, Andaluzja. W Polsce do najcenniejszych ostoi ptaków należy oczywiście Puszcza Białowieska (163 tys. turystów rocznie!), ale też mokradła Biebrzańskiego i Poleskiego Parku Narodowego, oraz rozlewiska Ujścia Warty i Narwiańskiego Parku Narodowego. - Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z bogactwa ptasich ostoi w naszym kraju – pisze Tomasz Zdrojewski w raporcie „Moratorium na zabijanie dzikich ptaków w Rzeczpospolitej Polskiej”.

Od pierwszego września znowu rusza sezon polowań na kaczki i gęsi, w tym na gatunki już zagrożone. Ekolodzy wzywają ministra klimatu i środowiska do wykreślenia dzikich ptaków z listy gatunków łownych.

Koszt uczestnictwa 2000 euro. Ubój zwierzyny bez ograniczeń: gęsi białoczelne, gęsi zbożowe, gęgawy i kaczki – tak swoją ofertę reklamuje włoskie biuro podróży, które organizuje polowania na kaczki w Polsce dla włoskich myśliwych. Dlaczego Włosi przyjeżdżają strzelać do polskich” gęsi i kaczek? Bo Włochy skuteczniej niż Polska chronią swoją przyrodę i tam ten proceder nie jest już możliwy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Gawkowski: Komisja Europejska dała zielone światło na pomoc publiczną dla Intela
Biznes
Spółka Polska Amunicja już bez państwowej Agencji. Dlaczego doszło do rozwodu?
Biznes
Jak nie kupiliśmy amunicji u Niemca, czyli… fabryki w Polsce, głupcze
Biznes
Nie za tydzień i nie w Polsce. Kulisy negocjacji zakupu czołgów K2 z Korei
Biznes
Offset to nie są prezenty. Rozbrajamy mity dotyczące kontraktów zbrojeniowych
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne