W „Rzeczpospolitej” opisaliśmy zawirowania związane z historycznym momentem – tworzeniem systemu kaucyjnego w Polsce oraz ze spółkami z branży odpadów, które dzięki sprzyjającym im przepisom mogą zgłosić się po licencję operatora systemu kaucyjnego na co najmniej pół roku wcześniej, niż faktyczni producenci napojów.
Spółki te wykorzystały bardzo ogólny zapis ustawy, że operatorem może zostać podmiot wprowadzający napoje na rynek. Zapis nie ustanawiał jednak dolnego limitu – liczby wprowadzonych napojów czy też minimalnego udziału w rynku napojów. Przedstawiciele dużych firm napojowych komentują z przekąsem, że może wystarczyć zgrzewka wody mineralnej żeby być operatorem. Duzi gracze skarżą się tu na dyskryminację, ponieważ oni, ze względu na przepisy antymonopolowe, muszą ubiegać się o zgodę Komisji Europejskiej na utworzenie spółki operatora, co Brukseli zajmuje nawet pół roku, a inni mogą już działać.
Pierwszym operatorem, który uzyskał już w marcu licencję, jest spółka Zwrotka, założona przez Biosystem z branży odpadowej. Najbliżej uzyskania drugiej licencji jest PolKa, założona przez Fundację „Odzyskaj Środowisko”, gracza z branży recyklingu. Żadna z tych spółek nie odpowiedziała „Rzeczpospolitej” na pytanie, jakie napoje wprowadziły, a także gdzie te napoje są sprzedawane. Redakcja zapytała więc o to Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Jakie napoje sprzedają przyszli operatorzy?
„Czy pytaliście Państwo firmy, które zgłosiły się po licencję, jakie napoje i ile ich wprowadziły na rynek?” – zapytała „Rzeczpospolita”. Dziś – uzyskaliśmy odpowiedź: nikt o to nie pytał.
- Minister nie dysponował i nie dysponuje informacjami odnoszącymi się do rodzajów wprowadzanych na rynek napojów w opakowaniach lub ilościami tych napojów wprowadzonych do obrotu, gdyż wnioskodawca takich danych nie musi przedstawić we wniosku o wydanie zezwolenia na prowadzenie sytemu kaucyjnego. Dane te nie stanowią również warunków udzielanego danemu wnioskodawcy zezwolenia na prowadzenie systemu kaucyjnego – odpisało nam ministerstwo.